Krasnolud ruszył w stronę dziwnego typa. Szedł nie starając się być cicho. Uderzał trzonkiem młota o ziemię. Gdy zrównał się z człowiekiem odezwał się swoim gardłowym głosem: -Widzę, że i dla Ciebie nie podobała ta karczma. Piwo chyba sprowadzali z Bretoni a karczmarz zachowywał się jak jakiś elf. Do tego jakaś trójka bandytów się do mnie przysiadła. Jesteś może miejscowy? Gdzie tu jest jakaś porządna karczma gdzie można się napić?
Ragnar uważał na nieznajomego.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |