Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2019, 08:21   #362
Morel
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Olej z napełnionym brzuchem postanowił pozbyć się zbytnio ciążących ładunków, które nie przydały by się w podroży.
Szedł prawie pustą ulicą pykając fajkę i zastanawiał się czego będzie trzeba w drodze.
` Światło, ciepło, jedzenie, woda` myślał i rozglądał się po wąskich, nieobiecujących przesmykach. Na końcu jednego z niewielu szerszych deptaków ku swojemu zaskoczeniu dojrzał niepozorną, osamotnioną tabliczkę, a na niej symbol przypominający poroże z głowy Taala, które niechybnie oznaczało sklep myśliwski. Jeśli nie wszystko, to przynajmniej znaczną większość potrzebnego zaopatrzenia znajdzie właśnie tutaj.
Frietz otworzył drzwi, a jego oczom ukazało się zaskakująco obszerne pomieszczenie oświetlane jedynie przypadkowo rozmieszczonymi kagankami. Wypełnione było przede wszystkich trofeami z poroży. W nieładzie na ścianach można było dostrzec pojedyncze łuczywa, włócznie i potrzaski. Mimo to tyle rodzajów ciekawego sprzętu sprawiło, że Oleg naprawdę oniemiał z wrażenia.
- W czym pomóc? - Cichy, spokojny głos otrzeźwił go i pozwolił zamknąć otwarte usta. Jego właścicielem okazał szczupły, starszy mężczyzna już pozbawiony włosów. Cały czas siedział za ladą i zdawał się drzemać. Gdyby się nie odezwał Oleg pomyślałby, że sklep jest pusty.
- Ee. Światło, ciepło, jedzenie i woda? - Oleg zapytał wciąż lekko oszołomiony.
- Hehe. Jasne, za mną. - Mężczyzna życzliwym i zaskakująco młodym głosem zaprosił do spaceru po pomieszczeniu.
- Mam pochodnie, nawet już nasączone, ale droższe. Olej sam też mam. O zapałki raczej trudno, poza tym zamakają w podróży. Masz trzymaj krzesiwo. - Stary myśliwy wręczył Olegowi krzesiwo i hubkę. prowadził go wzdłuż ścian i regałów, gdzie mimo pozornego chaosu w mgnieniu oka znajdował wszystko, czego szukał, a schowki i szuflady skrywały więcej przedmiotów, niż można było przypuszczać. Właściciel widocznie był fascynatem i dzięki wielu zimom spędzonym poza szlakiem wiedział, co to dobry sprzęt.
- Tu masz koce. Porządne, z wełny, ciasno splecione. Tam wyżej wiszą bukłaki wybierz sobie. Jeśli zostajecie w okolicy proponuję małe wnyki w sam raz na zajęce, albo na szopy. Wystarczy rozstawić przy obozowisku i nie potrzeba przynęty na te skurkowańce. Polujesz? - Przerwał nagle ciąg słów.
- Tak. - Oleg odpowiedział po krótkiej chwili ciszy
- Słusznie. Dam ci strzały i dobry łuk i wabik - Myśliwy znów przejął inicjatywę.
- Mam łuk.
- Aha. Dobrze strzały zatem. Cedrowe. Dobre. Lotki sam robię. Ile?
- Dwa tuziny i lina.
- Tam na haku. Tnę z metra odmierz sobie.

Myśliwy ułożył wszystko na ladzie i ciasno obwiązał liną, którą przyniósł Oleg. Stworzył w ten sposób dość duży, ale poręczny pakunek.
- I jeszcze to. - Oleg wskazał wiszącą poziomo na ścianie broń.
- Rohatynę? Czyli u Pana serwują dziki tak? Ale to nie zabawka trzeba umieć sobie z nią radzić.
- Umiem. - Oleg odpowiedział z uśmiechem sięgając po długi drzewiec. - Podoba mi się.
- To co na dzika wabik?
- Tak.
- Ale monety masz?
- Tak


Oleg obładowany zakupami zatrzasnął zamknął za sobą drzwi sklepu używając do tego nogi. Właściciel sklepu raczej nie będzie miał mu za złe zważając na to, że zostawił go bogatszego o 100 smoków. Radosny, jak rzadko co chwila spoglądając na wyższą od siebie rohatynę, do której otrzymał skórzany kaptur na szpic od równie zadowolonego myśliwego, wrócił do pozostałych i przepakował ekwipunek. Za zaczerpnął wody ze studni i wypełnił bukłaki, którymi obciążył Prosiaka. Świadomie lub nie nie kupił ani kropli alkoholu.

- Zostało jeszcze trochę monet. Kupiłem wszystko, co przyszło mi do głowy, ale może o czymś zapomniałem. Proszę reszta dla ciebie.
Oleg stał przy Galvinsonie z ciężkim mieszkiem wyciągniętym w jego stronę. Ten zdawał się w pierwszej chwili nie nie rozumieć, że słowa włóczęgi są kierowane do niego, ale Oleg potrząsnął sakwą i cierpliwie czekał na reakcję.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 31-01-2019 o 17:23.
Morel jest offline