Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2019, 20:23   #260
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Tym razem Jace zabrał się za zbieranie “zdobyczy” bojowych a Laura je oceniła. Zdecydowanie rzeczy były pomocne, kamienie grzmotu Laura podała Emi.
- Trzymaj masz chyba najlepszego cela z nas wszystkich. Wiesz co robią mam nadzieje? - Zwróciła się do złodziejki z uśmieszkiem obiecującym Emi niezłą zabawę z kamieniami grzmotu. Z Jacem podzielili się zwojami, wiedźmia zostawiła sobie dwa, pozostały i futerał oddała psionikowi. Były też magiczne przedmioty które szybko się rozeszły, nawet perła która wpadła Laurze w oko i chętnie by ją sobie zatrzymała. Niestety nie chciała się kłócić z druidem jego czary były tak samo przydatne jak jej. Wiedźma oddała perłę, z poczuciem wielkiego niezadowolenia.
No i był jeszcze ten nieszczęsny list:

[media]http://lh3.googleusercontent.com/-RzVJLbpUNcA/XFNFJRz8ZwI/AAAAAAAAAkY/YMgARzwGljgToCRsg-wjrIsRxSP6jyDyQCL0BGAYYCw/h1246/Wiadomo%25C5%259B%25C4%2587%2BAzaersi.png[/media]

Emi przeczytała ten list i prychnęła kręcąc głową.
- Jak mówiłam wcale nie są niewinne - rzuciła z pewną satysfakcją i podała list Jace’owi, którego od momentu skończenia walki uważnie obserwowała.
- I? Nie mogłaś tego wiedzieć przed atakiem. - chłopak wzruszył ramionami. - Dodatkowo, nie wynika z tego absolutnie nic. To jest jedynie prośba o dołączenie do legionu, a nie potwierdzenie uczestnictwa. Równie dobrze, mogli przyjąć dary i wypiąć się na legion - dodał oddając list Doplerce. - Jeśli próbujesz mi usprawiedliwić swoje mordercze zapędy, to słabo ci idzie. Tak, mam na myśli również to, co wydarzyło się w walce z szamanem - dodał widząc zdziwione spojrzenie Emi.
Dopplerka w końcu wzruszyła ramionami.
- Nauczyłam się, że albo ja albo oni. Zdecydowanie wybieram aby inni umierali - odburknęła. Nie uważała tego co robiła za mordercze zapędy a zwykłą potrzebę przetrwania.
- Jakbym słyszał Generał Azaersi. Ciekawe, że nie zostaliśmy przez ostatnią godzinę zaatakowani. Teraz stoimy w domu tych stworów i nikt nas nie atakuje. Możemy sobie spokojnie siedzieć, a jak zdecydujemy ruszyć dalej i zakończyć życie tych, którzy schowali się dalej, to czym będziemy się różnić od hobosów, którzy przyłapali nas w karczmie? - Jace nie spuszczał oka z dziewczyny. Korciło go, żeby wejść w jej głowę i samemu dostać odpowiedzi. Obnażyć jej obłudę i hipokryzję. Było to bardzo proste, wystarczyło… nie… Beleren zacisnął pięści hamując proces myślowy, który zdecydowanie i szybko podążał w niebezpieczne rewiry.
- Słuchaj jak dla mnie nie jemy innych humanoidalnych istot i nie ozdabiamy ich resztkami swoich sal - Emi uniosła palec do góry wskazując na ludzkie czaszki nad wejściem do tej jaskini. - I jakoś też przez to nie jest mi przykro zabijać trotów, które chyba niespecjalnie się przejmują życiem innych. O ile dobrze pamiętam wy w waszej wiosce nie walczyliście z hobosami tylko ich unikaliście, a ci i tak teraz do was przyszli i zdusili. Jak dla mnie chyba trzeba się bronić skoro ktoś was zaatakował. Właśnie pozbyliśmy się potencjalnych sojuszników tej całej generał.
- Tego nie wiesz i nie wiedziałaś wchodząc tutaj. - odpowiedział coraz bardziej znudzony psionik. - Ale jeśli poczujesz się lepiej z takim tłumaczeniem, spoko, niech Ci będzie. - Wzruszył ramionami kończąc ten wątek. Nie było szans na znalezienie wspólnego języka.
- Powiedz nam tylko czy zawsze tak reagujesz na strach? - wrócił do ciekawszych i trudniejszych tematów.
Emi pokręciłą głową. Cóż za zmiana tematu.
- Tak, nie, może? Już tłumaczyłam Laurze, że chciałam dodatkowo przestraszyć szamana. Nie wyszło tak dobrze jak za pierwszym razem.
Chłopak przyglądał się dokładnie mimice Doplerki swoimi błękitnymi oczami jednak nie skomentował w żaden sposób jej odpowiedzi. Jeśli przejrzał dziewczynę nie zdradzał się z tym.
- Pamiętasz jak pytałaś czy można sprawdzać siebie, czy to co wraca to na pewno ja? - spytał ponownie zmieniając temat. - Pamiętasz co ci wtedy odpowiedziałem? Oni również uważali, że pozabijanie się w tej sytuacji to jak najbardziej rozsądne zachowanie. - powiedział wskazując na leżące na ziemi trupy.
- Obawiam się, że mnie zgubiłeś. - Emi nie zrozumiała aluzji.
Jace powstrzymał oscentacyjne westchnienie.
- Rozmawialiśmy o moich mocach. Pytałaś, czy wiem kim jestem i że powinienem sprawdzać po wyjściu z czyjejś głowy czy ja to ja. - zaczął.
- Powiedziałem Ci, że to tak nie działa. Nasz umysł sam sobie stara się wytłumaczyć co się dzieje. Powiedziałem ci, że mogę sprawić, że zaatakujesz swoich przyjaciół i sama przed sobą będziesz w stanie to sobie wytłumaczyć i usprawiedliwić. Teraz miałaś przykład jak to działa w praktyce na troglodytach z zajadałością zabijających siebie nawzajem. - Jace poczekał aż dziewczyna przetrawi informacje i zakończył zawoalowaną aluzję - I teraz wracamy do punktu wyjścia. Ty nie wiesz nawet, że sama siebie usprawiedliwiasz i wynajdujesz wytłumaczenia rozgrzeszające nasz atak na to miejsce. Jeśli Ci z tym dobrze, to nie ma sprawy, większość z nas tak działa i to jest normalne, ale niestety nie dla mnie. -
Dopplerka patrzyła na psionika z lekko rozwartymi ustami ewidentnie procesując jego zawiłą logikę.
- Dobra to stój z tyłu i nie walcz. Jeśli masz mieć z tego powodu takie rozterki za każdym razem to nie ma sensu. - widać tylko tyle wyciągnęła z całego wywodu co chłopak zbył machnięciem ręki.
- Daj znać jak przestaniesz się czuć z tego powodu winny. - Dopplerka nie powstrzymała się od rzucenia jeszcze jednej uwagi.
Kiedy skończyli się obrzucać ciętymi uwagami Laura odezwała się do złodziejki.
- Emi sprawdzisz po cichu co nasz czeka dalej? - Zapytała a potem podeszła do Belerna.
- Dziękuje, zrobiłeś to co zrobiłeś. Oni by teraz nie stali o własnych nogach gdyby nie ty. - wiedźma uznała, że podziekowania się mu należą, no i naprawde była wdzięczna za jego asystę. Nie sprzeczała się z jednym ani drugim o słuszność ich czynów. Byłaby to bezproduktywna dyskusja a oni nadal mieli zadanie do wykonania.

Śmierdzący wilgocią korytarz opadał pod nieregularnym kątem, aż do krawędzi, otwierającej się na mroczną przepaść. Ściany były postrzępione, pokryte ostrymi skalnymi kolcami, u podstaw porośnięte mchopodobnymi roślinami, powoli obrastającymi także pojedyncze stare kości leżące na posadzce.

Za krawędzią widać było tylko ciemność, dopiero po opuszczeniu jakiegoś światła dało się dostrzec, choć niewyraźnie, dno - o dziwo, wyłożone połyskującym marmurem i rozszerzające się na jakieś pomieszczenie.
Tunel w dół miał dobre dwanaście metrów głębokości, ale ktoś wykuł w jego ścianie porządne szczeble, więc zejście w dół i powrót nie powinno być trudniejsze niż chodzenie po drabinie.
- Hmm, Sulim chyba ma pomysł, co zrobić, żeby nie ryzykować schodzenia na dół. Dajcie Sulimowi dziesięć minut, Sulim przygotuje rytuał i dowie się, co tam na nas czeka… - To powiedziawszy powoli ruszył do pomieszczenia z fontanną. Skoro mieszkały tam żaby, to może były tam jeszcze jakieś insekty, które złapał im na obiad ich pan. Druid znalazł jednego żuczka, wziął go do dłoni i wrócił nad krawędź, przez parę minut stał w miejscu, nie drgnąwszy nawet ociupinkę. Wreszcie, wobec konsternacji towarzyszy, wreszcie się odezwał: - Sulim ma do ciebie prośbę, żuczku, sprawdzisz co jest na dole, a potem Sulim pomoże wydostać się tobie z tej jaskini.
Druid wypuścił owada, a ten poleciał w dół tunelu. Po chwili wrócił i wleciał krasnoludowi do ucha, żeby przekazać, co zobaczył. Druid zachichotał połaskotany, gdy żuczek usiadł na małżowinie. Parę razy kiwnął głową, gdy owad przekazywał mu wizję swojego odkrycia. Po wszystkim druid schował żuczka do kieszeni.
- Sulim już wie. Na dole jest duże pomieszczenie z wykutymi kamiennymi ścianami, które z jednej strony jest zawalone. Nie ma przejścia dalej. Po środku stoi posąg, a żuczek widział też jakiś dziwny, wielki półprzezroczysty kształt. Sulim nie wie, co miał na myśli. Czy to może być jakiś potwór? - Druid spojrzał na swoich towarzyszy.
Emi kiwała głową przyjmując informacje.
- Nie mam pojęcia. Szczerze powiedziawszy nie bardzo chce tam w ogóle schodzić. Może jakby reszta tutaj przybyła to… zawalilibyśmy to wejście po prostu? Wiecie, Vane umie te bomby robić. Może dałoby radę?
- Może jednak warto sprawdzić co tam jest zanim zabierzemy się za niszczenie? Do tej pory znaleźliśmy sporo przydatnych rzeczy i może to zabrzmi chciwie, ale szkoda by było chociaż nie sprawdzić… - Mikel szczerze i głośno wyraził swoje myśli. - A co jeśli Troglodyci trzymają tam jeńców? Zostawimy ich?
- Dobra, dobra. Zanim nasi i tak tu dotrą minie sporo czasu. Proponuję porządnie odpocząć zanim zejdziemy na dół w te czeluści. Wiecie, dać naszemu mózgowi odpocząć po używaniu mocy - Emi wyszczerzyła się złośliwie.
- I wam! Bardzo mocno obje oberwaliście. - Wtrąciła się wiedźma - Zostajemy tutaj czy wychodzimy zaczerpnąć powietrza?
- Sulim pójdzie poszukać jakiegoś większego zwierzęcego posłańca. Wyślemy naszym towarzyszom wiadomość wraz z tym amuletem, żeby wiedzieli, gdzie iść. A może lepiej będzie, jeśli ktoś po nich wróci? Tak dla pewności…
- Możemy się nad tym zastanowić, jak już dowiemy się co jest na dole? - wojownik wolał nie uszczuplać sił drużyny przed pełnym zbadaniem kompleksu.
- Zgadzam się. - złodziejka tylko kiwnęła głową.
-Siostra… Mogłabyś mi pomóc z bandażowaniem? - Mikel zwrócił się do Laury. - Jak już zdecydujemy, gdzie odpoczywamy oczywiście.
Bliźniaczka przytaknęła bratu, głowa pomijając komentarz że nadal nikt jej nie odpowiedział czy nocują na świeżym powietrzu czy w jaskini.
- W takim razie albo schodzimy od razu albo Sulim idzie wysyłać wiadomość. Im prędzej Aubrin wyruszy tu z resztą uchodźców, tym lepiej. Ale Sulim ostrzega: wszystkie jego użyteczne czary się wyczerpały, może się tylko bić wręcz.
- Chodziło nam o to żeby samego posłańca wysłać Sulim. Bo jak któreś z nas pójdzie to będzie mniej osób do walki. Jak najbardziej robimy odpoczynek - dopplerka wytłumaczyła druidowi.
- Sulim dobrze mnie zrozumiał, ale… Ja chyba nie miałem racji. Powinniśmy wysłać posłańca. Jedno z nas nie bardzo wpłynie na bezpieczeństwo przemarszu. - wyjaśnił wojownik po przemyśleniu swoich wcześniejszych słów. - Gdzie rozbijamy obóz? Pamiętacie tą salę, z której atakowaliśmy tą dużą grupę z jaszczurem? Byłoby przyjemnie nocować bez ciał walających się wokół.
- Przeniesienie ciał nie jest takie trudne Mikel. Możemy ich wyrzucić przy wejściu albo zrzucić tutaj - Emi podobnie wykazała się kompletnym brakiem empatii do troglodytów.
- Obok jest ta z wodą. Pierwsza się kąpie!
- Właściwie to do tego jeziora wpływała woda z rzeźni więc trudno orzec czy ona taka czysta. Proponowałabym salę ze studnią. Żaby i tamtego strażnika wie wyniesie i będzie jak znalazł.- wtrąciła się Laura
-Bez różnicy. Może być żabia studnia... - chłopakowi było wszystko jedno.

To i ostatecznie wszyscy ulokowali się w pomieszczeniu z fontanną. Sulim zajął się szukaniem odpowiednio dużego zwierzęcia by dało radę przenieść poza listem amulet. Wszelkiego rodzaju ptaki były najlepszym rozwiązaniem. Emi znów się zabawiła w pisanie listu. Był w podobnym tonie tym razem wskazujący, że zaraza próbowała dotknąć śmierdzących jaszczurek lecz te zostały skutecznie wyeliminowane. Oczywiście do tego była instrukcja aby użyć amuletu aby trafić do jaskiń. Oraz ostrzeżenie, przed głośnymi grzybami.
Poza listem zostały też poczynione przygotowania do bezpiecznego odpoczynku. Wnyki jakkolwiek wątpliwie zostały postawione przy wejściu od wielkiej komnaty aby ewentualny stwór ich nie zaatakował. Emi korzystając z liny zaciągnęła truchła żab poza komnatę aby nie zaśmiardły im pod nosem. Drewno na opał też zostało zebrane.
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 31-01-2019 o 21:57.
Asderuki jest offline