Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-01-2019, 07:31   #251
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Gdy pozostali zastanawiali się nad dalszą akcją, Jace wykorzystał chwilę, by pomyszkować w odwiedzonych komnatach. Rzeźnia nie była dla niego przyjemnym miejscem - wciąż czuł wcale nieodległe echa cierpienia, ale udało mu się je stłumić, choć z większym trudem niż zazwyczaj. Jego uwagę przykuły szmaty znajdujące się na stercie odrzutów, wyglądające na ubrania, które nosiliby drwale lub traperzy. Para porządnych, skórzanych butów musiała jednak należeć do kogoś innego - w kieszonce w cholewie Jace znalazł stalową różdżkę wygrawerowaną z symbole hełmów i napierśników, bardzo podobną do tej, którą sam nosił przy pasie.

Po wejściu do kaplicy oczom wszystkich ukazała się grupa sześciu troglodytów, w towarzystwie wyrośniętego jaszczura - najwyraźniej ci zauważeni na początku przez Emi zdołali wezwać posiłki. Śmierdzące jaszczury wydawały się trochę większe i muskularniejsze niż ich widziani wcześniej pobratymcy, ale może to tylko złudzenie, spowodowane niepokojącymi płaskorzeźbami na ścianach? Niezależnie od tego, w ich gadzich oczach widać było agresję i chęć szybkiego rozprawienia się z intruzami. Byli też lepiej uzbrojeni - w pazurzastych łapach dzierżyli oszczepy, a kilku miało nieduże skórzane worki nadmuchane jak piłki.
Gdy tylko Jace zbliżył się do “kaplicy” i zobaczył ognisko oraz rzeźbione ściany, w jego umysł uderzyła fala emocji i wspomnień, od której aż się zatoczył. Wyczuł fanatyczną, religijną ekstazę, a także niewyobrażalny ból kogoś palonego żywcem - wszystko tak świeże, jakby wydarzyło się zaledwie kilka dni temu. Uczucia były potworne, jednak zaledwie ułamek sekundy później, zanim ktokolwiek inny się zorientował, minęły.

Jednak z jakiegoś powodu jaszczuroludy nie atakowały, choć z pewnością były gotowe zrobić to w każdej chwili. Zamiast tego, donośnym, choć sykliwym głosem odezwał się troglodyta odziany w dziwną ceremonialną szatę:
- Pok, seltur ternock! Nomeno ui ofdio heeka di Ternesj Vraktor, wux xurwk coi nurofdio! Gethrisj mojka usv qe loex! Gavir di Ighiz Ternesj Renthisj!
 

Ostatnio edytowane przez Sindarin : 28-01-2019 o 09:16.
Sindarin jest offline  
Stary 28-01-2019, 18:28   #252
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
- Pok, seltur ternock! Nomeno ui ofdio heeka di Ternesj Vraktor, wux xurwk coi nurofdio! Gethrisj mojka usv qe loex! Gavir di Ighiz Ternesj Renthisj!
- Stójcie, miękkołuscy! To święte miejsce Dzieci Kamienia, a wy je bezcześcicie! Złóżcie ofiarę krwi skałom lub stańcie się nią wszyscy! Tak każe Ighiz Słuchająca Kamieni! -
Jace szeptem przetłumaczył słowa szamana. Poczuł spięcie ciała stojącej obok Emi, nie dał jej wyrwać się do ataku. Mieli, plan, czekali na Sulima. Chwycił ją za przedramię przytrzymując w miejcu i odkrzyknął:
- Opuścicie jaskinie, a nikomu więcej nie stanie się krzywda. - Wiedział, że popełnił błąd zanim pierwszy wyraz opuścił gardło. Zdradził pozycję Emi. Nie mógl jednak nie zareagować! Była szansa, na pokojowe rozwiązanie sprawy, jednak chyba to zepsuł. ~ Serio? Opuście jaskinie a nikomu nie stanie się krzywda? ~ zakpił sam z siebie. ~ Nie miałeś Jace nic lepszego? ~
Kilku troglodytów zwróciło się w stronę korytarza, z którego nadeszła odpowiedź, ale odezwał się tylko ten w szatach.
- Dzieci Kamienia nie porzucą swego domu, zginiecie tutaj! Zabić ich! -
- Nie macie szans, jesteście otoczeni! -
Jednak było już za późno. Nikt inny nie rozumiał smoczego. Sulim zaczął już przygotowywać swoje najpotężniejsze zaklęcie. W jego głowie mnożyło się od przeróżnych kalkulacji, ciężko mu było w jaskini ocenić odległości, a wiedział że kamienny grad działa na dużym obszarze. Zanim troglodyci ruszyli się z miejsc, był już gotów. Nagle ziemia zatrzęsła się w posadach, z sufitu najpierw zleciał cały kurz i pył, a potem na głowy jaskiniowców zaczęły spadać ostre kamienie. Wszystkich oblał deszcz grozy, czar sprawiał wrażenie, że jaskinia zaczyna się walić. Jace odruchowo oparł się o ścianę nie będąc pewien, czy szalony druid nie pogrzebie ich tu żywcem! Troglodyci jednak uparcie ustali na swoich miejscach, a kamienie wkrótce przestały spadać, a sklepienie jaskini dalej wyglądało tak, jak chwilę wcześniej - mimo wszystko na ziemi leżało pełno kamieni. Sulim spojrzał na dzieło swojego zniszczenia. Troglodyci wydawali się być dosyć solidnie poobijani i pokiereszowani. To prognozowało łatwiejszą walkę dla pozostałych.

[media]https://www.archaeology.org/images/MJ2017/Surtshellir/Surtshellir-Iceland-Lava-Tube.jpg[/media]

~ Zaczęło się ~ pomyślał, gdy chwilę później usłyszał wojenne okrzyki i szczęk broni. Nie usłyszał ataku Laury, ale widział, że wiedźma użyje swojego spojrzenia, by wzbudzić strach w przeciwnikach, póki co widział jednak jak troglodyci zaatakowali oszczepami. Sądząc po odgłosach nikomu nic się nie stało, jednak jeden skierował się na nich! Jace czuł przypływ paniki. Co prawda miał na sobie zaklęcie ochronne, to tak naprawdę bez swoich mocy poczuł się bezbronny, jak wtedy gdy był małym dzieckiem stojącym na przeciwko rozgniewanego rolnika Phaendar.
Zadziałał instynktownie. Nie skojarzył do końca co się stało, jego różdżka wystrzeliła posyłając pocisk mocy w kierunku atakującego gada. Ten trafiony w bok zachwiał się i oszczep który miał przebić Emi odbił się niegroźnie od ściany dobrych parę kroków od nich. Doplerka nie miała wyrzutów. Przyłożyła kuszę do policzka i pociągnęła za spust. Cięciwa jęknęła wypuszczając bełt, który co prawda trafił w szamana, ale musiał dość niefortunnie zaplątać się w jego długie szaty.

[media]https://i.pinimg.com/originals/8c/70/06/8c7006179c82e8b33ad35b95e97df00d.png[/media]

Mikel na drugim końcu tunelu radził sobie zdecydowanie lepiej. Pod wpływem smrodu zgiął się w pół niemal żygając, co z kolei uratowało mu życie, gdy oszczep przeleciał nad nim nie czyniąc większej szkody. Wojownik zaś opanował swoje flaki i ruszył do ataku tnąc zdradliwie od dołu i poprawiając szablą z góry. Ta wyślizgnęła mu się z ręki, jednak Mikel w porę kucnął chwycił ją pewniej i pociągnął mocno w górę po skosie odcinając przeciwnikowi głowę.
Na kimś takim jak Jace, atak ten wyglądał na bardzo dobrze zaplanowaną fintę i wykończenie, ten jednak nie zastanawiał się nad tym. Oparł się o ścianę czując zawroty głowy. Spojrzał na różdżkę, ciepłą jeszcze od wyzwolonej magii i rozorany magicznym atakiem bok Troglodyty. Poczuł nagły atak gorąca, jego wnętrzności skręciły się w proteście. Poczuł jak śniadanie i płyny schodzą w dół, jednak powstrzymał się przed ich wydaleniem z organizmu.
Spojrzał jeszcze raz na pole walki, gdzie troglodyci nie ustępowali ani o krok potężnie raniąc Psotnika. Mikel z niedźwiedziem nie pozostawali dłużni mocno raniąc człekopodobnych. Jeśli tak ma wyglądać walka, to Jace zdecydowanie woli... być gdzieś indziej.

W międzyczasie pole walki zdawało się zmieniać chaotycznie. Powstały w wyniku zaklęcia Sulima gruz bardzo utrudniał poruszanie się co dodatkowo spotęgowało zaklęcie szamana, który zamienił pobojowisko w istne lodowisko. Mikel przez chwilę zatańczył utrzymując równowagę, ale stojący za nim krasnolud runął na ziemię.
Wojownik zrobił krok w bok chcąc mieć lepsze miejsce do ataku, jednak popełnił błąd. Jace patrzył jak w lukę wciska się jaszczur, który chwyta kransoluda w swoją potężną paszczę. Krasnolud walczył, wierzgał się, ale nie był w stanie przezwyciężyć potężnych szczęk.

[media]https://vignette.wikia.nocookie.net/pathfinder/images/3/31/Ghonhatine.jpg[/media]

- SULIM! - krzyknął Jace, jednak był zbyt daleko, by cokowliek zrobić. Widział jak Psotnik krwawi z licznych ran pod grubym futrem, sytuacja nie wyglądała zbyt dobrze. Powietrze znów zadrgało od magii lecz tym razem był to szaman. ~ Strach! ~ Jace wiedział, ale był zbyt daleko by zareagować. Mógł jedynie patrzeć, jak Mikel zamiast walczyć zaczyna uciekać. Wykorzystując nagłe zamieszanie, troglodycie przystąpili do ataku! Osaczyli we dwóch Psotnika, który podleczony przez Laurę rzucił się na pomoc krasnoludowi z furią, jakiej psionik jeszcze nie widział. Z potężnym rykiem niedźwiedź uderzył łapą w bark jaszczura, a następnie zatopił potężne szczęki w długiej szyi gada niemal odgryzając głowę od tułowia. Niestety, pozostała dwójka nie pozostała dłużna zatapiając oszczepy w ciele druidzkiego towarzysza. Ryk bólu odbił się echem po ścianach jaskini, gdy niedźwiedź padł na ziemię w kałuży krwi. Swojej, Sulima, troglodytów i jaszczura.

Jace złapał się za głowę oddychając ciężko. Nie tak to sobie wyobrażał. Całe szczęście, że miał koło siebie Emi, która spokojnie czekała aż nadbiegający trog pokona usłany kamieniami korytarz. Zręcznie upuściła kuszę i zanurkowała pod niezgrabnym atakiem. Beleren zdołał uchwycić dwa błyski jej ostrzy i zaskoczonego jaszczuroczłeka z rozoranym gardłem i podbrzuszem. Widok jego szybko gasnących oczu wrył się chlopakowi do głowy. Nie było jednak czasu na podziwianie, szaman po raz kolejny wzniósł tę samą inkantację tym razem kierując palec na Emi.
Tym razem Jace zadziałał świadomie. Magiczny pocisk z jego różdżki uderzył w pierś szamana, który syknął z bólu. Jego zaklęcie momentalnie umknęło.

Mikel po kilku sekundach otrząsnął się z działania czaru. Nie mógł uwierzyć, że przed momentem aż tak panikował ~Przecież to tylko brzydszy od reszty brzydal! ~ zganił sam siebie i zaszarżował na w stronę przeciwników Psotnika i Sulima.
Zaskoczony przeciwnik odwrócił się wpadając wprost na ostrze, które przebiło trzewia na wylot.

Emi poradziwszy sobie ze swoim przeciwnikiem ruszyła do przodu korzystając z okazji, że magiczne kamienie stopniały. Jej ciało zafalowało przyjmując formę wielkiego jaszczura wprowadzając strach w serce szamana, który zrobił krok w tył i drżącym głosem wyskandował zaklęcie. Tym razem pocisk Jace'a nie przeszkodził i strach ogarnął doplerkę.
Twarz Emi zamieniła się w maskę strachu. Wyglądało na to, że dziewczyna za moment weźmie nogi za pas, by uciec stąd jak najdalej, jednak nagle oblicze dopplerki zmieniło się, i to dosłownie - jakby wracała do swojej naturalnej formy, lecz wciąż innej. Białe oczy zamieniły się w jednolicie czarne, a dziewczyna zaczęła się śmiać, ciężko stwierdzić, czy radośnie, czy maniakalnie. Zamiast uciec, rzuciła się w stronę troglodyty, poruszając się jakoś nieskładnie, jak marionetka, po czym dźgnęła zaskoczonego gada obydwoma nożami, nie przestając się śmiać. Jace był przerażony widząc taką zmianę, jednak przytomnie sięgnął po drugą różdżkę i wyskandował zaklęcie rozwiewające strach. Dziewczyna momentalnie oprzytomniała i przystąpiła do ataku na ostatniego przeciwnika.

[media]https://images-wixmp-ed30a86b8c4ca887773594c2.wixmp.com/intermediary/f/310cffff-e634-4de6-b97b-c007a2c2a5b8/d1qm540-8127b3b4-8515-4b36-9689-64911249d242.jpg[/media]

Zręczną fintą przeskoczyła w bok zachodząc jaszczura z jednej strony, pozwalając nadbiegającemu Mikelowi zając pozycję z drugiej strony.
Walka była w zasadzie skończona. Dziewczyna uderzyła raz z góry celując na głowę i gdy jaszczur wykonał unik wsadziła zdradzieckie drugie ostrze pod żebra. Dziewczyna poczuła ciepłą posokę płynącą po jej dłoni. Wyszarpnęła broń z obrzydzeniem, szaman cofnął się o krok, jeszcze nie zdążył otrząsnąć się po ciosie zadanym przez złodziejkę, kiedy Mikel mocnym szybkim cięciem rozciął go niemal na pół od prawego obojczyka po lewą nogę. Krew buchnęła z rozciętych tętnic ochlapując chłopaka. Rana może nie była tak dotkliwa jak wbity między żebra sztylet, ale wystarczyła bo dokończyć dzieła.

Jace osunął się na ziemię i zwrócił ostatni posiłek, który najwyraźniej zdecydował, że lepiej opuścić ciało górą, niż dołem.

 

Ostatnio edytowane przez psionik : 28-01-2019 o 19:34.
psionik jest offline  
Stary 28-01-2019, 20:01   #253
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Tuż po walce kiedy pierwsze emocje opadły i okrwawiony niedźwiedź został postawiony na nogi wytworzył się swoisty spór pomiędzy rodzeństwem o to co wszyscy powinni zrobić. Mikel uważał, że zostanie w tej jaskini jest niemądre, Laura zaś uważała ciągnięcie ledwo zipiącego niedźwiedzia nad jeziorko za bezsens i odsłanianie się. Emi jednak miała wrażenie, że wszystko poszło o tą jedną butelkę mikstury leczącej, którą Mikel tak beztrosko wypił mimo, że druid wraz z wiedźmą zapowiedzieli swoją chęć połatania wszystkich.
- Pójdę zrobić zwiad - zaproponowała białowłosa znikając zaraz potem w jednej z niezbadanych jeszcze odnóg jaskini. Tunel prowadził w dół, do nieregularnie ukształtowanej komory z kilkoma alkowami i zagłębieniami wzdłuż nierównych ścian. Idealnie na przeciwko wejścia na ścianie widać było płaskorzeźbę przedstawiającą jakiegoś stwora, wykluwającego się z ogromnego jaja. Mniej więcej w połowie pomieszczenia, w płytkim dole płonął słaby ogień, który pozwalał jednak na rozejrzenie się. Palenisko zostało otoczone sporymi kamieniami, których boki pokryła sadza. Więcej ich leżało w kupkach dookoła jaskini, blisko stert suszonych traw i zwierzęcych skór, zapewne będących posłaniami. Emi ogarnęła okolicę wzrokiem na tyle na ile ciemności pozwalały. Wizerunek jaja po rozmowie z Sulimem dał jej kilka bardzo nieciekawych skojarzeń. Wyglądało na to, iż to właśnie była komora sypialna jaszczurców, a także ich wielkich gadzich pupilów. Całe pomieszczenie śmierdziało mieszanką siarki i troglodyciego odoru jeszcze bardziej niż inne części kompleksu, było tu też znacznie więcej grzybów niż w okolicy - jasnobrązowe, gąbczaste kępki pokryte białawym meszkiem rosły we wszystkich jaskiniach, ale tutaj musiały mieć znacznie lepsze warunki do wzrostu. Magowie rozpoznali w nich specyficzną odmianę grzyba jaskiniowego - jadalnego, ale bardzo smrodliwego i obrzydliwego w smaku na surowo. Dopiero po ugotowaniu gubił odór, zyskując za to bardzo przyjemny smak, w niektórych miejscach uważany za delikates. Nie widząc powodu aby zostać Emi pospiesznie wróciła na górę i zagłębiła się w drugim korytarzu martwiąc się czy nie wyjdzie wprost na kolejnych troglodytów. Według jej obliczeń powinno ich jeszcze trochę być. No chyba, że Gacek jednak nie umie liczyć. Szła ciemnym korytarzem, prowadzona tylko przez delikatny poblask światła na jego końcu. Powietrze, dotąd ciężkie i wilgotne, tutaj zmieniło się w chłodną, przyjemną mgiełkę. Gdy dopplerka wyjrzała zza rogu, ujrzała komnatę, w której centrum z sufitu wisiała nierówno ociosana kula z kryształu, świecąca mocnym jasnym światłem. Pod nią znajdowała się naturalna fontanna, pryskająca stale przejrzystą wodą, tworząc mgiełkę, w której dobywające się z kuli światło zamieniało się w tęczowe promienie, wypełniające całe pomieszczenie.
Ten piękny widok zakłócał tylko troglodyta, niespokojnie postukujący oszczepem o posadzkę i co chwila przenoszący wzrok z wejścia na trzy skaczące po pomieszczeniu jaskrawo niebieskie żaby wielkości kotów. Dopplerka ponownie się wycofała trzymając dłoń na skale aby nie zgubić drogi. Tutaj muszą zejść razem, ale nie wygląda na to aby teraz ktokolwiek szykował się do ataku. Te żaby były pewnym problemem. Na pewno były trujące i pewnie halucynogenne.
- Ok, jedna jest pusta, w drugiej jest jeden troglodyta i jakieś żaby. Podejrzewam, że trujące, może nawet halucynogenne. Jest jeszcze jedno wyjście. Podejrzewam, że do ostatniej komnaty. Jeśli się Gacek nie pomylił, to tam pewnie jest reszta troglodytów - oznajmiła - myślę, że możemy tutaj jednak zostać póki co. Będzie łatwo ich wyłapać zatrzymać w korytarzu jak coś - dodała nie za głośno. Nie chciała pogłębiać niepotrzebnego sporu.
- Zdejmę pułapkę i zaraz wrócę. - dziewczyna uciekła do sąsiedniej jaskini na szybko odwiązać linę i wyjąć nity ze ściany. Chciała jednak też coś innego zrobić.
~ Dobrze się bawiłeś?~ zapytała swojego wnętrza.
~~Ja? Nie ma pojęcia, o czym mówisz~~ głos był jeszcze bardziej nieszczery niż zazwyczaj, a wypowiedź skwitował śmiechem.
- Oczywiście, że nie - mruknęła na głos dopplerka zapominając się. Szczęściem była sama.
~Teraz będą się pytać. Co ja mam im odpowiedzieć? Sorry tak mam? ~ dodała wracając myślami na pokręcony język istoty.
~~Coś wymyślisz, a może nie zapytają? ~~
~ Dlaczego nagle zaczęłam się rechotać? Może byłam przerażona przez moment i miałam ochotę uciec, ale to wciąż moj… nasze ciało i wiem co robisz. ~ Emi nie odpuszczała. Wiedziała jednak, że gość miał rację to ona sama będę musiała wymyślić co ma powiedzieć.
~ Ale… khm dziękuję. Gdybym uciekła walka mogłaby się inaczej potoczyć. Kto wie może jeszcze zabiłabym większą ilość przeciwników?

Wracając do pozostałych miała już pewien pomysł co odpowiedzieć. Wydawał jej się logiczny i prawdopodobny zważając na to co potrafi. Kiedy wyłoniła się zza zakrętu dostrzegła jak Mikel i Jace zniknęli zapewne idąc do tego jeziorka co wojownik tak chciał zwiedzić. Też miała ochotę… ale zostawienie Laury i Sulima ślęczących nad Psotnikiem w TYM miejscu było złe. W ogóle jak chcieli się połatać to usunięcie się z widoku było znacznie rozsądniejsze od ślęczenia w głównej sali. Determinacja w spojrzeniu wiedźmy jednak mówiła co innego. Dopplerka bez słowa stanęła na warcie zastanawiając się jakież skarby znaleźli panowie. No i czy wyłowią jej sztylet.
 
Asderuki jest offline  
Stary 29-01-2019, 08:30   #254
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Mikel przez kilka minut przyglądał się jak Sulim i Laura biorą się za bandażowanie zranionych towarzyszy. Bardzo korciło go, żeby posprawdzać co kryją oczyszczone już przez nich sale, ale nie chciał iść sam. Wybór chociaż nie oczywisty padł na Jace'a. Pozostawało go tylko zaprosić do wzięcia udziału w wyprawie tak, żeby nie sprowokować Laury do wykładu.

~Hej! Jace! Idę się rozejrzeć. Przydałoby mi się towarzystwo.~ Chłopak miał nadzieję, że psionik usłyszał wezwanie, po czym ruszył w stronę północnego korytarza.
Beleren skrzywił się słysząc mentalny przekaz, jednak skinął głową i ruszył w milczeniu za wojownikiem.

- Czemu zwracasz się do mnie w myślach? - spytał gdy znaleźli się sami. - Wiesz że jesteś jedyną osobą, która to robi?

- Wybacz. To jakoś przeszkadza? - zmieszał się trochę - Oj no chodzi o Laurę… wystarczy, że będę musiał słuchać jej marudzenia po powrocie. Niekoniecznie chcę słyszeć to samo dwa razy… - szczerze wyjaśnił swoje pobudki.

- Nie przeszkadza - uśmiechnął się. - Po prostu mnie to zastanawiało. -
~ A twojej siostrze faktycznie, lepiej nie podpadać ~
dodał mentalnie, na wypadek jakby dziewczyna pojawiła się niespodziewanie za nim.

Mikel obejrzał się przez ramię, jak gdyby podzielał obawy Jace'a.
- Moja siostra po prostu uważa, że jak coś ma być zrobione dobrze to musi być zrobione jej sposobem. - mimo braku dziewczyny na horyzoncie, zdanie zostało wypowiedziane ledwie słyszalnym szeptem - Czasem nawet ma rację. - dodał już głośniej i z wyraźnym rozbawieniem w głosie.

- Dwa razy na dobę zepsuty zegar wskazuje poprawną godzinę - Jace wzruszył ramionami powtarzając swoją ulubioną maksymę rozglądając się po grocie. Była wysoka i ciemna. Pochodnia podniesiona wysoko nad głową psionika ukazywała mrowie stalaktytów, z których co i raz kapały słone krople na podłoże, tworząc gdzieniegdzie spore stalagmity.


- Trzeba będzie to usunąć, żeby dzieciaki sobie nie zrobiły krzywdy, a i dorośli mogą się nadziać - wskazał na formacje skalne. Psionik przechadzał się powoli oświetlając wilgotne kolumny stalagnatów zaglądając w różne zakamarki szukając potencjalnych skarbów.

- Masz rację. Myślę że Pheandarczycy w mig dostosują to miejsce do życia. Na jakiś czas... Bo zamierzamy odzyskać miasto prawda? - nie trzeba było czytać w myślach, żeby zauważyć, że za pytaniem Mikela kryło się coś więcej niż wskazywały na to słowa.

- Oczywiście, ale nie mam pojęcia jak to zrobić - odpowiedział psionik przyglądając się wyjątkowo dziwnym formacjom skalnym.
- Powiedz mi - zaczął - Czy walka... zabijanie innych… czy to uczucie temu towarzyszące, wiesz… czy to mija z czasem, czy już się do tego przyzwyczaiłeś i po prostu traktujesz to jak… bo ja wiem? Codzienność? -

- To skomplikowane… - chłopak milczał, szukając odpowiednich słów - Walka sprawia mi przyjemność. Momentami się w tym zatracam. Nie lubię ranić, ale sprawia mi przyjemność trafienie… później… mam wyrzuty sumienia. Zawsze. Nie lubię odbierać życia. Z nimi… jest łatwiej… nie są ludzcy. Łatwiej potraktować ich bezosobowo. Nie wiem czy umiałbym zabić człowieka… - wypowiedź Mikela była nieskładna. Widać było, że nigdy z nikim o tym nie rozmawiał. W międzyczasie mężczyźni dotarli nad brzeg jeziora. Chłopak uznał, że wykorzysta okazję i zaczął ściągać napierśnik by ułatwić sobie nurkowanie. Spojrzał pytająco na Jace'a, zastanawiając się czy będzie chciał kontynuować podjęty wcześniej wątek, ten jednak wzruszył ramionami.
Odezwał się dopiero po chwili. Cicho, bardzo cicho:

- Ja nigdy nikogo nie zabiłem. Ani człowieka, ani nieludzi, ani hobgoblina - ostatnie słowo, jak każdy Phaendarczyk wymówił z obrzydzeniem. - Nie potrafię tak. Wchodzimy na ich teren, zabijamy ich… tak jak Żelazne Kły zajmują Phaendar. Nie zrozum mnie źle, ale jak nauczyć się takiej obojętności? Przekonać siebie, że są źli bo są troglodytami, czy hobgoblinami. Nie dawać szans… Gadam głupoty… - przerwał przyglądając się jak wojownik zanurza się do wody.
- Pytałeś się niedawno dlaczego nie używam mocy. To bardzo podobnie do Twojego trafiania. Sprawia przyjemność, cholernie dużą. Uzależnia, sprawia że chcesz znów trafiać, czujesz się dobrze jak trafiasz i czujesz się paskudnie jak nie możesz choćby spróbować trafić. Cokolwiek. W końcu możesz przestać uważać w co trafiasz, istotne będzie tylko to, żeby trafiać. A gdy nie masz już sił, gdy nie wykrzesasz z siebie ani krzty więcej mocy, wtedy czujesz złość. Złość i pustkę.
- To jest brzemię, nie dar. Ty padłeś jego ofiarą, tylko dlatego, że ja nie potrafiłem nad tym zapanować. -
Jace opuścił pochodnie i jego twarz momentalnie spowił cień.
- Pogorszyło się odkąd spotkałem Twoją siostrę. Żeby to wszystko działało, trzeba dyscypliny i kontroli nad emocjami, a ja nie potrafię teraz nad tym zapanować. - Zamilkł. Spuścił głowę. - Zobacz co tam się kryje na dnie. - powiedział kończąc uzewnętrznianie się.

- Kto by pomyślał… to co łączy magów i wojowników to dyscyplina… Ha! - chłopak próbował rozładować napięcie. - Zaczynam Cię w końcu rozumieć. Możliwe, że lepiej niż sądzisz. Nie jestem pewien czy mam rację, ale wydaje mi się, że zamartwianie się nic Ci nie da. Za dużo myślisz. Im ktoś mądrzejszy tym większe ma z tym problemy. Tak słyszałem… - po raz kolejny się uśmiechnął. -Zamiast mówić i myśleć działaj. Nie masz wyboru. Musisz nauczyć się nad tym panować. To nie jest opcja typu “spróbuję” tylko “zrobię”. Ćwicz. Trenuj. Czy co tam musisz robić, ale nie masz wyboru i musisz nad tym panować. Nie dla siebie to dla tych po których musisz wrócić do Pheandar! - starał się, żeby słowa brzmiały dobitnie, ale nie wrogo - I wiesz co? Nie jesteś taki najgorszy buraku.. - po tych słowach dał nura pod wodę.

Woda była przyjemnie chłodna, ale mając na uwadze fakt, że płynęła prosto z rzeźni troglodytów, Mikel robił wszystko, żeby się jej nie napić. Teraz, kiedy nie groziło mu niebezpieczeństwo, mógł spokojnie się rozejrzeć - staw sięgał około trzech metrów w najgłębszym miejscu, i pełen był kolorowych alg oraz glonów, wokół których pływały ławice drobnych białych rybek. Tą harmonię natury zakłócały trochę truchła wielkich krabów, a także zastrzelonego jaszczura, którego najwyraźniej prąd zdążył już tutaj ściągnąć. Kawałek dalej leżały ciała, o których wspominała Emi. Mikel bez trudu wyłowił zarówno zgubiony przez dopplerka, jak i niedużą metalową skrzynkę, pobrzękującą obiecująco, oraz zachowany w świetnym stanie pasek ze srebrną sprzączką z grawerunkiem dzikiego kota.
 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 29-01-2019 o 09:20.
shewa92 jest offline  
Stary 29-01-2019, 10:16   #255
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Tymczasem Jace zgasił pochodnie. Wewnątrz groty zapadła ciemność, nie licząc drobnych przebłysków światła bijących od podwodnych alg. Jace wsłuchiwał się w szum nurtu wody w którą zanurzył się młody wojownik i krople kapiące ze stalaktytów. Skupił się na nich oczyszczając myśli. Wkroczył w głąb siebie tłumiąc uczucia i myśli poprzez wykreowanie muru. Usiadł pośrodku otoczony zewsząd nieskończenie wysokim murem z alabastru. Gładkiego tak, że nie był w stanie znaleźć w nim żadnej rysy, żadnej cegły. Jakby był stworzony z jednego nieskazitelnego kawałka skały. Był zimny i taki miał pozostać, by osłonić go przed wirem, chaosem, rosnącą entropią… otworzył oczy.
[media]https://i.pinimg.com/originals/21/e8/46/21e8466d73ec315be9c9c10d98458702.jpg[/media]
Nadal znajdował się w grocie, lecz tym razem oświetlonej lekkim, biało-błękitnym blaskiem magicznego światła bijącego z jego dłoni. Uniósł powoli ręce przyglądając się uważniej otoczeniu. Woda powoli kapała z sufitu kap… kap… kap… Woda za nim poruszyła się sugerując powrót Mikela.

Mur zadrżał. Jace zamknął mocniej oczy skupiając się na kroplach kąpiących ze stalaktytów. Zacisnął zęby… na murze pojawiła się rysa. Najpierw nieznaczna, ledwie zauważalna jednak szybko powiększająca się. Jace próbował walczyć, tworząc kolejne zapory, ale gdziekolwiek by nie załatał jednej rysy wnet pojawiały się dwie kolejne. Walka była przegrana, psionik wiedział ale nie poddawał się. Rysy łączyły się tworząc coraz większe kawałki, te zaś odpryski, by wreszcie odpaść bezdźwięcznie. Jace nie otwierał oczu, wiedział co jest za ścianą, próbował ją latać… kap… kap… kap… kapała woda ze stalaktytów.
Dziur było zbyt wiele, były zarówno przy ziemi, tuż obok psionika, jak i wysoko, ledwie widoczne na górze spadały bezszelestnie. W powstałych dziurach pojawiały się włochate odnóża, różnej wielkości, wypychały skale, tworzyły kolejne wyrwy w których zaczęły pojawiać się całe opasłe cielska i drobne rachityczne tułowia pająków.
Było ich za dużo, by móc zliczyć, chłopak próbował je powstrzymać, ale schodziły z góry, wygrzebywały się z pod ziemi, były wszędzie.
Jace otworzył błękitne oczy burząc w jednej chwili mur i grzebiąc wszystkie pajęczaki. Stał przez chwile pośrodku patrząc na znajdującą się za murem wichurę. Był w oku cyklonu niewzruszony hulający wiatrem, gdy spostrzegł, że wiatr ciemnieje, przybiera kształt czarnych pajęczych nici, które zamieniały się w kruczoczarne włosy… Dźwięk. Nie słyszał wody, słyszał rozmowę… nie, głos. Głos kobiety. Czarny wir włosów nie zwalniał, ale wyraźnie omijał przestrzeń tuż przed nim odsłaniając twarz wiedźmy. Wielką, patrzącą na niego z zainteresowaniem połączonym z pożądaniem. Uśmiechała się. Jace poczuł pot na plecach, gdy dziewczyna otworzyła usta…

- Nieeee - syknął zasłaniając się rękoma gdy z ust wypełzły pająki...

Kap… kap… kap… w tle cicha rozmowa Laury dobiegająca z końca korytarza. Dłonie Jace’a mrugały, światło nie było czyste, nie było silne. Barwa była skażona, siła chaotycznie malała, to wzrastała, aż w końcu nagle zgasła. Jace strzepnął dłonie jakby się poparzył. Wokół niego ponownie zapadła ciemność, Rozległ się dźwięk fal mącących taflę i po chwili wypłynął Mikel.
- Wszystko w porządku? - spytał
- Tak, tak - odparł Jace patrząc na swoje dłonie. - wszystko w porządku. - Podniósł pochodnie i ponownie ją rozpalił, a następnie pomógł wyciągnąć znalezione na dnie zdobycze.
- Zdziwiłbym się jakby udało się za pierwszym razem. Musisz dalej próbować… No dobra. Teraz powiedz mi po co właściwie nurkowałem? - chłopak był podekscytowany nową zdobyczą.
Psionik prychnął jedynie nie odpowiadając. To był prosty czar, a wojownik potraktował go jak wyzwanie przerastające kogokolwiek. Jakby wyczarowanie światła było bardziej skomplikowanie niż kontrolowanie nieumarłego. Pochodnia oświetliła lekki uśmiech na jego twarzy. Szkatułka była zamknięta, więc Jace nie był w stanie powiedzieć nic, dopóki Mikel nie rozerwał wieka, bo się zapiekło rdzą, że nie dało rady otworzyć. W środku pudełko wypełnione było po brzegi złotymi monetami i innymi przedmiotami, być może magicznymi.
[media]https://assets.vice.com/content-images/contentimage/no-slug/e3275661a0bf5a848d62c16a14605b89.jpg[/media]

Widząc, że Jace się do tego nie kwapi postanowił kontynuować wypowiedź.
- Jak boisz się korzystać z mocy to znaczy, że już nad Tobą zapanowała. Co by było, gdybym odrzucił swoje ostrza i postanowił tak walczyć? Obroniłbym kogokolwiek w walce z uzbrojonymi Hobgoblinami? Nie sądzę... Nie chcę Cię pouczać Jace i guzik wiem o Twojej mocy. Nie chcę też odnawiać naszego konfliktu. Dzielę się tylko swoimi przemyśleniami. Myślę, że Magia to narzędzie, może nieco inne niż moja szabla, ale jednak narzędzie i nie możemy sobie pozwolić, żeby się zmarnowało.
- Ktoś ci mówił, że za mądry jesteś jak na wojownika? -
mruknął Jace wyciągając rękę przed siebie nad połyskującym złotem znaleziskiem. Skupił się na zawartości czując powolne wibracje bijące od niektórych przedmiotów. Czuł jak różne aury obmywają mu palce niczym lekkie morskie fale, niektóre ciepłe i delikatne, inne mocniejsze i bardziej chłodne.
- Lepiej zabierzmy to do reszty. - powiedział podnosząc się.

 
psionik jest offline  
Stary 29-01-2019, 10:31   #256
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Laura po podzieleniu się częścią medycznych pomad z Sulimem, złapała ku średniemu zadowoleniu Emi. Białowłosa zapewne chciała pójść i dopilnować Mikela i Jace’a nad stawem by wyciągnęli jej sztylet i być przy otwieraniu szkatułki.

- O nie, najpierw cię pozszywam! - Powiedziała stanowczo wiedźma i usadziła dziewczynę koło swoich medycznych zabawek i zaczęła zajmować się rozcięciami.

Parę minut minęło w ciszy, Laura była bardzo dokładna i delikatna w oczyszczaniu ran i zszywaniu ich. Niestety dla Emi kiedy wiedźma miała ją w takim stanie, że ta już odejść zaczęła się “rozmowa”.

- Emi, coś się z tobą stało podczas walki. - powiedziała spokojnym głosem. - Kiedy ich kapłan rzucił czar Strachu, stałaś się … mhm, no twoja reakcja nie była normalna jak na taką sytuację.

Laura nie chciała wypłoszyć towarzyszki, która jak się okazało miała wiele tajemnic i mimo podzielenia się jednym ze swoich sekretów nadal była zagadką.

- Nie zamierzam wyciągać z ciebie tego siłą, ale no cóż był to niepokojący widok. i chciałabym wiedzieć czy jesteś świadoma co się stało?

- Nic się nie stało Lauro. Próbowałam go oszukać. Ten czar nie zadziałał tak dobrze on myślał. Sorry, chyba przesadziłam sądząc po twojej reakcji. - dopplerka uśmiechnęła się zawadiacko. Jednak nawet w jednolicie białych oczach widać było niepokój i zdenerwowanie.

- Mhmm- zamruczała w zamyśleniu Laura, chciała wierzyć złodziejce, ale nie widziała celu w tym przedstawieniu. Jeśli to było przedstawienie. - Udam, że ci wierzę, głównie, że codziennie udowadniasz, że jesteś bystrą, kompetentną osobą która ma prawo do swoich tajemnic, ale chce byś odpowiedziała na drugie pytanie. Czy hipotetycznie reszta z nas byłaby bezpieczna, gdyby nie było to twoje “przedstawienie” tylko coś innego i przydarzyło by ci się znowu? - wiedźma nadal mówiła ze spokojem nakładając na oczyszczone rany zielona papkę silnie pachnącą ziołami. Czekając na odpowiedź zaczęła bandażować Emi tym razem pozwalając sobie na większy nacisk.

~ Nosz… ~ uśmiech emi nieco przygasł, ale dziewczyna starała się nie dać niepokojowi.

- Nie Lauro, nic wam nie grozi. Jak mówiłam to tylko przedstawienie. Reakcja obronna jeśli chcesz bardziej naukowo

- No dobrze, skończyłam. Uważaj na Jace’a na pewno też o to zapyta. - Laura była trochę rozczarowana że Emi szła w zaparte, ale nie uważała by złodziejka kłamała apropo jej “hipotetycznego” pytania. To jej wystarczyło, na razie. Co zdziwiło samą Laure to że sama z siebie zaoferowała mała pomoc białookiej.- Jak będzie natrętny to mnie zawołaj, jakoś go rozprosze od bycia wścibskim. Ach, pewnie z twoimi zdolnościami to pewnie nie jest problem, ale jeśli chcesz mogę ci przygotować maść na blizny. Po prostu powiedz jeśli się zdecydujesz.

- Hm… pewnie tylko na świeże działa co? - białowłosa zamyśliła się na moment. - Nie trzeba jakoś sobie poradzę.

- Ta o której mówiłam teraz tak, jeśli miałabym spróbować zrobić coś na starsze, musiałbym je obejrzeć....- Laura, przeniosła się na tematy lecznicze, miały jeszcze chwilę zanim wyruszą by eliminować kolejne żywe zagrożenia. - Przemyśl to, jeśli się zdecydujesz to propozycja będzie cały czas otwarta.

Dla Laury rozmowa była skończona, odpowiedź Emi musiały jej wystarczyć. Nadszedł czas by podzielić łupy i iść dalej.
 
Obca jest offline  
Stary 30-01-2019, 06:59   #257
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Jace z Mikelem wrócili do reszty odpoczywającej drużyny z fantami. Uśmiechnięta twarz wojownika zdradzała, że znaleźli sporo kosztowności. Mikel oddał Emi jej zgubiony w wodzie sztylet, a Jace usiadł tyłem do Laury przy zgromadzonych zdobyczach krzyżując nogi. Powoli rozłożył wszystkie przedmioty i skupił się na wyczuwalnych aurach. Starał się pominąć te, które emanowały od towarzyszy, w szczególności od Emi i zidentyfikować wszystkie przedmioty. Drużyna z pewnym wyczekiwaniem oczekiwała zakończenia i dość szybko rozdzieliła skarby pomiędzy siebie.
Pozostał ostatni przedmiot. Jace wstał i podszedł do klęczącej za nim wiedźmy z różdżką w ręku. Nie musiał być psionikiem, żeby wyczuć aurę erotyzmu bijącą od nich, gdy dziewczyna podniosła wzrok kierując go najpierw na chłopaka, a później na trzymany w ręku pręt. Przełknął ślinę i mimowolnie dziewczyna zrobiła to samo.
- Znalazłem jeszcze coś takiego. Myślę, że Ci się przyda -
- Oww, duża. Na pewno znajdę dla niej użytek. - Laura wzięła w dłonie “magiczne narzędzie” i uśmiechnęła się kokieteryjnie do psionika.
Jace zaniemówił czerwieniąc się momentalnie. Podał dziewczynie ciężką metalową różdżkę długości około trzydziestu centymetrów okutą grubszymi kawałkami metalu z emblematami hełmu i tarczy.
Laura złapała za narzędzie tak aby musnąć dłonie chłopaka swoimi i udawanym rozczarowanym głosem spytała:
- Co, bez demonstracji jak się tym posługiwać?
~ Powiedz jej, że demonstracja prywatnie… Powiedz jej, że demonstracja prywatnie ~ Emi schowała twarz w dłoniach słysząc co zaczyna się odstawiać.
Mikel słysząc w jakim kierunku zmierza rozmowa ukrył twarz w dłoniach i modlił się, żeby za chwilę nie musiał komuś przywalić. Szkoda by było tak ciężko wywalczonej zgody…
Jace rozejrzał się zwracając uwagę na fakt, że każdy usilnie próbował zająć się swoimi rzeczami. Nawet Pstonik udawał, że interesuje się wybitnie zwyczajnym kamieniem leżącym nieopodal. Spojrzał ponownie na Laurę, czuł na sobie spojrzenia innych, niemal słyszał strzyżenie ich wścibskich uszu.
~ Może nie tutaj? Tam dalej jest chyba grota sypialniana, idealna na... prezentacje ~ odpowiedział mentalnie. W odróżnieniu od Jace’a, myśl była spontaniczna i radośnie niestosowna, przywodząca na myśl dojrzewającego chłopca cieszącego się bulwersującym starszych dowcipem. Zajęty utrzymaniem wzwodu we względnej tajemnicy nie myślał nad tym jak łatwo został wmanipulowany w użycie swoich zdolności.
~ Och zabrakło ci kurażu by mówić na głos? No nic będę musiała dojść do wszystkiego sama. ~ Odpowiedziała mu w myślach, a nie chcąc by chłopak miał ostatnie zdanie w tej wymianie, posłała mu wspomnienie pewnej "przyjemnie samotnej nocy" z "ekscytującym finałem".
Oczy psionika rozbłysły zainteresowaniem i pewnością, pomimo palących czerwienią policzków. Nie spuścił wzroku, źrenice powiększyły się znacznie, gdy ciepło rozlało się po całym ciele. Wziął głębszy oddech hamując dreszcze podniecenia i krew spływającą w dół ciała, choć widać było, że przeżywa przesłany obraz.
~ Będę miał o czym... rozmyślać… ~ pomyślał do Laury. Ta puściła mu oko oddalając się w stronę kolejnego pomieszczenia.
- Skup się Beleren bo się zagapisz i coś cię w tych jaskiniach pożre. - Powiedziała śmiejąc się z chwilowego stanu psionika.
~ Irori ratuj! ~ pomyślał chłopak. ~ Jak mam się skupić na czymkolwiek? ~
Dziewczynom pod tym względem było zdecydowanie łatwiej ukryć podniecenie. Jace z wielkim nie tylko zażenowaniem odkaszlnął i okrył się mocniej swoim rodowym płaszczem.
~ Nie da się. Po prostu się nie da. ~ westchnął niemą modlitwę do swego patrona.
 
psionik jest offline  
Stary 30-01-2019, 07:02   #258
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Zająwszy się ranami Emi i Psotnika, drużyna wyruszyła dalej, do wspomnianej przez dziewczynę komnaty wypełnionej tęczowym światłem, w którym czekał na nich troglodyta z, prawdopodobnie udomowionymi, żabami.

Pomieszczenie to było znacznie bardziej urokliwe, niż dałoby się je opisać słowami - drobne błyski światła we wszystkich kolorach tęczy, odbijające się od delikatnej wodnej mgiełki naprawdę przykuwały wzrok.
Jednak czas na podziwianie miał nadejść dopiero później, gdyż zaledwie Emi przekroczyła załom skalny, troglodyta czekający w komnacie cisnął w nią oszczepem. Dopplerka, świadoma zagrożenia, nie miała problemu z uniknięciem pocisku, który przeleciał jej nad głową, o włos mijając także idącego za nią Mikela. Zadziwiająco agresywne żaby stłoczyły się wokół Emi, starając się ją ugryźć, co jednej nawet się udało. Ugryzienie nie było bardzo bolesne, ale złodziejka przestraszyła się tego, co może z nią zrobić jad.
Pojawienie się “zwierzyny” z jakiegoś powodu rozjuszyło Psotnika. Ledwie zabandażowany niedźwiedź ruszył do przodu, z impetem roztrącając wszystkich przed sobą, by zmiażdżyć jednego z płazów uderzeniem łapy. Co jak co, ale waleczności, i blizn o niej świadczących, niedużemu (choć wszyscy musieli przyznać, że ostatnie tygodnie rósł jak na drożdżach) przyjacielowi Sulima odmówić nie można było. Idąc za jego przykładem, Mikel i Emi bez problemu zlikwidowali pozostałe żaby.

Troglodyta, widząc masakrę swoich podopiecznych, bez wahania wziął nogi za pas i zniknął w ciemnościach po przeciwległej stronie jaskini. Bohaterowie nie mitrężyli czasu i ruszyli za nim w pogoń, wpadając do kolejnej komory, która nie była tak gościnna jak ta. Jej gliniane ściany zostały naszpikowane setkami, jeśli nie tysiącami kości. Szczerzące się czaszki spoglądały z góry na wchodzących, ponabijane na końce goleni i otoczone żebrami. Większość kości była zwierzęca, ale bez problemu można było dostrzec w tym mokrym śnie nekromanty szczątki różnych humanoidów. To właśnie ludzkie, elfie, krasnoludzkie czy niziołcze czaszki zostały użyte jako zwieńczenia groteskowego tronu, stojącego na przeciwległej ścianie tego makabrycznego pomieszczenia.
Rozejrzenie się i wchłonięcie całej okropności tej sali, tak mocno kontrastującej z poprzednią, musiało jednak także poczekać, gdyż uciekinier nie był tutaj sam. Kolejna trójka troglodytów najwyraźniej czekała tylko na ich wejście, posyłając w stronę prowadzącego Mikela oszczepy! Zaskoczony wojownik ledwie uchylił się przed pociskami, a jeden nawet uderzył mocno w napierśnik, na szczęście nie przebijając zbroi.

O ile trzech (w tym uciekinier) wyglądało podobnie do pozostałych jaszczuroludzi, to czwarty był zdecydowanie większy, a do tego ubrany w zbroję i uzbrojony w kamienny młot bojowy, pokryty zaciekami starej krwi. Wpatrywał się w przybyszy z prawdziwym mordem w oczach, gdy cała czwórka rzuciła się do dzikiego ataku
- Troth Ighiz! - wrzasnął.
Chronić Ighiz!

 
Sindarin jest offline  
Stary 30-01-2019, 19:29   #259
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Kolejna komnata kolejni przeciwnicy, być może zabijanie istot rozumnych nie było chwalebne ale postawieni przed wyborem “przeżycie mojej rodziny a przeżycie ich “ Laura wybierze swoich.
Zanim się zaczęło wiedźma rzuciła przekleństwo na największego przeciwnika, czasami jej klątwy nie działały. Teraz właśnie była taka chwila.
Na szczęście tylko dwóch z czterech przeciwników mieli na tyle kurażu by rzucić się na nich od razu, ale postanowili wziąć udział w walce z daleka.
Oszczepy poleciały, jeden trafił Mikela. Emi zasadziła się na przeciwnika, była szybka i precyzyjna. Laura pomyślała, że zmiennokształtna świetnie uzupełnia Mikela na pierwszej linii.
Niestety nie pomogło to jej bratu w starciu jakie zafundował mu ogromny troglodycki wojownik. Mimo klątwy trafił ich “czempiona” i to poważnie, Mikel pewnie był w niebo wzięty że w końcu trafił mu się porządny przeciwnik.Jego bliźniaczka poczuła lęk przed potyczką zwłaszcza kiedy Emi krzyknęła imię wojownika kiedy oberwał. A wszyscy inni poczuli obrzydzenie odorem jaki przybył z przeciwnikiem.
No i jeszcze Emi została ranna, walka dopiero się zaczęła a wiedźma wiedziała już że łatwo nie będzie
- Nie atakujcie tego z młotem! - Laura usłyszała Jace’a i odwróciła się w jego stronę nazwać go pieprzonym idiotą ale kiedy zobaczyła wyciągniętą rękę a włoski na jej karku stanęły dęba od rzuconego czaru, zrozumiała. Chłopak użył mocy by im pomóc.
Magie Sulima też poczuła a potem zobaczyła małego żywiołaka za oddalonymi przeciwnikami.
Mikel zaatakował, jej brat był prawdziwym wojownikiem siła z jaką oddał ciosy musiała być przytłaczająca dla jego przeciwników.


Tytan walki czy nie mała pomoc mu się przyda, wiedźmia posłała leczącą energię w jego stronę. ~Pewnie nawet nie podziękuje wszystkim~ pomyślała Laura obserwując dalej potyczkę.
Dwaj przeciwnicy stojący dalej włączyli się do walki i krew lała się już ze wszystkich stron, wiedźmie wydawało się że ich strona obrywa bardziej.
- Laura uważaj i przepuść Misia! - Krzyknął Mikel a Laura odruchowo przytuliła się do ściany, rozpędzona kula gniewnej sierści, zębów i pazurów przebiegła koło niej rzucając się na przeciwników.
Największy wojownik jaszczurek zaatakował swojego kamrata.
~A więc to zrobił… i on twierdzi, że jego moc jest bezużyteczna,... głupek~




Już dwóch przeciwników atakowało swoich, a właściwie zabijało ich. Laura przeklęła kolejnego przeciwnika by miał trudniej atakować. Czuła, że czar się udał ale nie przeszkodziło to mu trafić w niedźwiedzia.
Mikel spektakularnie zadał ostateczny cios największemu z przeciwników. A potem On Psotnik, Sulim i Emi rzucili się na ostatniego dosłownie rozrywając go na strzępy.
~Prawdziwa krwawa łaźnia~ pomyślała widząc resztki przeciwników, ale nie było czasu na przemyślenia, trzeba zająć się rannymi Emi wyglądała okropnie.


- I cała moja ciężka praca na nic. - Powiedziała Laura podchodząc do złodziejki i wyjmując z torby miksturę leczenia. - Wypij zaraz zorganizuję więcej. Mike teraz jest odpowiedni moment byś szastał na lewo i prawo miksturami.
- Sulim niemal wyczerpał zapas czarów… - Druid spojrzał bezradnie na poranionych towarzyszy. - Zostało tylko oplątanie. Sulim nie da rady was teraz uleczyć. Ale Sulim może zastąpić Emi na pierwszej linii, jeśli jeszcze przyjdzie nam walczyć.
Emi dysząc kiwnęła głową w podzięce za butelkę i niemo zgadzając się na zmianę ustawienia. Zawsze mogła doskoczyć do przodu. Jej spojrzenie powędrowało do Jace’a. Ostrzegał ich, znaczy używał mocy. Poza tym, troglodyci nie zaczęli by się od tak nawzajem mordować.
Mikel wyciągnął kilka butelek z plecaka i postawił na widoku i sam wypił jedną - Bierzecie ktokolwiek potrzebuje. Teraz chyba naprawdę potrzebujemy odpoczynku… - westchnął i zabrał się za przeszukiwanie ciał i reszty komnaty.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 30-01-2019 o 19:40.
Obca jest offline  
Stary 31-01-2019, 20:23   #260
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Tym razem Jace zabrał się za zbieranie “zdobyczy” bojowych a Laura je oceniła. Zdecydowanie rzeczy były pomocne, kamienie grzmotu Laura podała Emi.
- Trzymaj masz chyba najlepszego cela z nas wszystkich. Wiesz co robią mam nadzieje? - Zwróciła się do złodziejki z uśmieszkiem obiecującym Emi niezłą zabawę z kamieniami grzmotu. Z Jacem podzielili się zwojami, wiedźmia zostawiła sobie dwa, pozostały i futerał oddała psionikowi. Były też magiczne przedmioty które szybko się rozeszły, nawet perła która wpadła Laurze w oko i chętnie by ją sobie zatrzymała. Niestety nie chciała się kłócić z druidem jego czary były tak samo przydatne jak jej. Wiedźma oddała perłę, z poczuciem wielkiego niezadowolenia.
No i był jeszcze ten nieszczęsny list:

[media]http://lh3.googleusercontent.com/-RzVJLbpUNcA/XFNFJRz8ZwI/AAAAAAAAAkY/YMgARzwGljgToCRsg-wjrIsRxSP6jyDyQCL0BGAYYCw/h1246/Wiadomo%25C5%259B%25C4%2587%2BAzaersi.png[/media]

Emi przeczytała ten list i prychnęła kręcąc głową.
- Jak mówiłam wcale nie są niewinne - rzuciła z pewną satysfakcją i podała list Jace’owi, którego od momentu skończenia walki uważnie obserwowała.
- I? Nie mogłaś tego wiedzieć przed atakiem. - chłopak wzruszył ramionami. - Dodatkowo, nie wynika z tego absolutnie nic. To jest jedynie prośba o dołączenie do legionu, a nie potwierdzenie uczestnictwa. Równie dobrze, mogli przyjąć dary i wypiąć się na legion - dodał oddając list Doplerce. - Jeśli próbujesz mi usprawiedliwić swoje mordercze zapędy, to słabo ci idzie. Tak, mam na myśli również to, co wydarzyło się w walce z szamanem - dodał widząc zdziwione spojrzenie Emi.
Dopplerka w końcu wzruszyła ramionami.
- Nauczyłam się, że albo ja albo oni. Zdecydowanie wybieram aby inni umierali - odburknęła. Nie uważała tego co robiła za mordercze zapędy a zwykłą potrzebę przetrwania.
- Jakbym słyszał Generał Azaersi. Ciekawe, że nie zostaliśmy przez ostatnią godzinę zaatakowani. Teraz stoimy w domu tych stworów i nikt nas nie atakuje. Możemy sobie spokojnie siedzieć, a jak zdecydujemy ruszyć dalej i zakończyć życie tych, którzy schowali się dalej, to czym będziemy się różnić od hobosów, którzy przyłapali nas w karczmie? - Jace nie spuszczał oka z dziewczyny. Korciło go, żeby wejść w jej głowę i samemu dostać odpowiedzi. Obnażyć jej obłudę i hipokryzję. Było to bardzo proste, wystarczyło… nie… Beleren zacisnął pięści hamując proces myślowy, który zdecydowanie i szybko podążał w niebezpieczne rewiry.
- Słuchaj jak dla mnie nie jemy innych humanoidalnych istot i nie ozdabiamy ich resztkami swoich sal - Emi uniosła palec do góry wskazując na ludzkie czaszki nad wejściem do tej jaskini. - I jakoś też przez to nie jest mi przykro zabijać trotów, które chyba niespecjalnie się przejmują życiem innych. O ile dobrze pamiętam wy w waszej wiosce nie walczyliście z hobosami tylko ich unikaliście, a ci i tak teraz do was przyszli i zdusili. Jak dla mnie chyba trzeba się bronić skoro ktoś was zaatakował. Właśnie pozbyliśmy się potencjalnych sojuszników tej całej generał.
- Tego nie wiesz i nie wiedziałaś wchodząc tutaj. - odpowiedział coraz bardziej znudzony psionik. - Ale jeśli poczujesz się lepiej z takim tłumaczeniem, spoko, niech Ci będzie. - Wzruszył ramionami kończąc ten wątek. Nie było szans na znalezienie wspólnego języka.
- Powiedz nam tylko czy zawsze tak reagujesz na strach? - wrócił do ciekawszych i trudniejszych tematów.
Emi pokręciłą głową. Cóż za zmiana tematu.
- Tak, nie, może? Już tłumaczyłam Laurze, że chciałam dodatkowo przestraszyć szamana. Nie wyszło tak dobrze jak za pierwszym razem.
Chłopak przyglądał się dokładnie mimice Doplerki swoimi błękitnymi oczami jednak nie skomentował w żaden sposób jej odpowiedzi. Jeśli przejrzał dziewczynę nie zdradzał się z tym.
- Pamiętasz jak pytałaś czy można sprawdzać siebie, czy to co wraca to na pewno ja? - spytał ponownie zmieniając temat. - Pamiętasz co ci wtedy odpowiedziałem? Oni również uważali, że pozabijanie się w tej sytuacji to jak najbardziej rozsądne zachowanie. - powiedział wskazując na leżące na ziemi trupy.
- Obawiam się, że mnie zgubiłeś. - Emi nie zrozumiała aluzji.
Jace powstrzymał oscentacyjne westchnienie.
- Rozmawialiśmy o moich mocach. Pytałaś, czy wiem kim jestem i że powinienem sprawdzać po wyjściu z czyjejś głowy czy ja to ja. - zaczął.
- Powiedziałem Ci, że to tak nie działa. Nasz umysł sam sobie stara się wytłumaczyć co się dzieje. Powiedziałem ci, że mogę sprawić, że zaatakujesz swoich przyjaciół i sama przed sobą będziesz w stanie to sobie wytłumaczyć i usprawiedliwić. Teraz miałaś przykład jak to działa w praktyce na troglodytach z zajadałością zabijających siebie nawzajem. - Jace poczekał aż dziewczyna przetrawi informacje i zakończył zawoalowaną aluzję - I teraz wracamy do punktu wyjścia. Ty nie wiesz nawet, że sama siebie usprawiedliwiasz i wynajdujesz wytłumaczenia rozgrzeszające nasz atak na to miejsce. Jeśli Ci z tym dobrze, to nie ma sprawy, większość z nas tak działa i to jest normalne, ale niestety nie dla mnie. -
Dopplerka patrzyła na psionika z lekko rozwartymi ustami ewidentnie procesując jego zawiłą logikę.
- Dobra to stój z tyłu i nie walcz. Jeśli masz mieć z tego powodu takie rozterki za każdym razem to nie ma sensu. - widać tylko tyle wyciągnęła z całego wywodu co chłopak zbył machnięciem ręki.
- Daj znać jak przestaniesz się czuć z tego powodu winny. - Dopplerka nie powstrzymała się od rzucenia jeszcze jednej uwagi.
Kiedy skończyli się obrzucać ciętymi uwagami Laura odezwała się do złodziejki.
- Emi sprawdzisz po cichu co nasz czeka dalej? - Zapytała a potem podeszła do Belerna.
- Dziękuje, zrobiłeś to co zrobiłeś. Oni by teraz nie stali o własnych nogach gdyby nie ty. - wiedźma uznała, że podziekowania się mu należą, no i naprawde była wdzięczna za jego asystę. Nie sprzeczała się z jednym ani drugim o słuszność ich czynów. Byłaby to bezproduktywna dyskusja a oni nadal mieli zadanie do wykonania.

Śmierdzący wilgocią korytarz opadał pod nieregularnym kątem, aż do krawędzi, otwierającej się na mroczną przepaść. Ściany były postrzępione, pokryte ostrymi skalnymi kolcami, u podstaw porośnięte mchopodobnymi roślinami, powoli obrastającymi także pojedyncze stare kości leżące na posadzce.

Za krawędzią widać było tylko ciemność, dopiero po opuszczeniu jakiegoś światła dało się dostrzec, choć niewyraźnie, dno - o dziwo, wyłożone połyskującym marmurem i rozszerzające się na jakieś pomieszczenie.
Tunel w dół miał dobre dwanaście metrów głębokości, ale ktoś wykuł w jego ścianie porządne szczeble, więc zejście w dół i powrót nie powinno być trudniejsze niż chodzenie po drabinie.
- Hmm, Sulim chyba ma pomysł, co zrobić, żeby nie ryzykować schodzenia na dół. Dajcie Sulimowi dziesięć minut, Sulim przygotuje rytuał i dowie się, co tam na nas czeka… - To powiedziawszy powoli ruszył do pomieszczenia z fontanną. Skoro mieszkały tam żaby, to może były tam jeszcze jakieś insekty, które złapał im na obiad ich pan. Druid znalazł jednego żuczka, wziął go do dłoni i wrócił nad krawędź, przez parę minut stał w miejscu, nie drgnąwszy nawet ociupinkę. Wreszcie, wobec konsternacji towarzyszy, wreszcie się odezwał: - Sulim ma do ciebie prośbę, żuczku, sprawdzisz co jest na dole, a potem Sulim pomoże wydostać się tobie z tej jaskini.
Druid wypuścił owada, a ten poleciał w dół tunelu. Po chwili wrócił i wleciał krasnoludowi do ucha, żeby przekazać, co zobaczył. Druid zachichotał połaskotany, gdy żuczek usiadł na małżowinie. Parę razy kiwnął głową, gdy owad przekazywał mu wizję swojego odkrycia. Po wszystkim druid schował żuczka do kieszeni.
- Sulim już wie. Na dole jest duże pomieszczenie z wykutymi kamiennymi ścianami, które z jednej strony jest zawalone. Nie ma przejścia dalej. Po środku stoi posąg, a żuczek widział też jakiś dziwny, wielki półprzezroczysty kształt. Sulim nie wie, co miał na myśli. Czy to może być jakiś potwór? - Druid spojrzał na swoich towarzyszy.
Emi kiwała głową przyjmując informacje.
- Nie mam pojęcia. Szczerze powiedziawszy nie bardzo chce tam w ogóle schodzić. Może jakby reszta tutaj przybyła to… zawalilibyśmy to wejście po prostu? Wiecie, Vane umie te bomby robić. Może dałoby radę?
- Może jednak warto sprawdzić co tam jest zanim zabierzemy się za niszczenie? Do tej pory znaleźliśmy sporo przydatnych rzeczy i może to zabrzmi chciwie, ale szkoda by było chociaż nie sprawdzić… - Mikel szczerze i głośno wyraził swoje myśli. - A co jeśli Troglodyci trzymają tam jeńców? Zostawimy ich?
- Dobra, dobra. Zanim nasi i tak tu dotrą minie sporo czasu. Proponuję porządnie odpocząć zanim zejdziemy na dół w te czeluści. Wiecie, dać naszemu mózgowi odpocząć po używaniu mocy - Emi wyszczerzyła się złośliwie.
- I wam! Bardzo mocno obje oberwaliście. - Wtrąciła się wiedźma - Zostajemy tutaj czy wychodzimy zaczerpnąć powietrza?
- Sulim pójdzie poszukać jakiegoś większego zwierzęcego posłańca. Wyślemy naszym towarzyszom wiadomość wraz z tym amuletem, żeby wiedzieli, gdzie iść. A może lepiej będzie, jeśli ktoś po nich wróci? Tak dla pewności…
- Możemy się nad tym zastanowić, jak już dowiemy się co jest na dole? - wojownik wolał nie uszczuplać sił drużyny przed pełnym zbadaniem kompleksu.
- Zgadzam się. - złodziejka tylko kiwnęła głową.
-Siostra… Mogłabyś mi pomóc z bandażowaniem? - Mikel zwrócił się do Laury. - Jak już zdecydujemy, gdzie odpoczywamy oczywiście.
Bliźniaczka przytaknęła bratu, głowa pomijając komentarz że nadal nikt jej nie odpowiedział czy nocują na świeżym powietrzu czy w jaskini.
- W takim razie albo schodzimy od razu albo Sulim idzie wysyłać wiadomość. Im prędzej Aubrin wyruszy tu z resztą uchodźców, tym lepiej. Ale Sulim ostrzega: wszystkie jego użyteczne czary się wyczerpały, może się tylko bić wręcz.
- Chodziło nam o to żeby samego posłańca wysłać Sulim. Bo jak któreś z nas pójdzie to będzie mniej osób do walki. Jak najbardziej robimy odpoczynek - dopplerka wytłumaczyła druidowi.
- Sulim dobrze mnie zrozumiał, ale… Ja chyba nie miałem racji. Powinniśmy wysłać posłańca. Jedno z nas nie bardzo wpłynie na bezpieczeństwo przemarszu. - wyjaśnił wojownik po przemyśleniu swoich wcześniejszych słów. - Gdzie rozbijamy obóz? Pamiętacie tą salę, z której atakowaliśmy tą dużą grupę z jaszczurem? Byłoby przyjemnie nocować bez ciał walających się wokół.
- Przeniesienie ciał nie jest takie trudne Mikel. Możemy ich wyrzucić przy wejściu albo zrzucić tutaj - Emi podobnie wykazała się kompletnym brakiem empatii do troglodytów.
- Obok jest ta z wodą. Pierwsza się kąpie!
- Właściwie to do tego jeziora wpływała woda z rzeźni więc trudno orzec czy ona taka czysta. Proponowałabym salę ze studnią. Żaby i tamtego strażnika wie wyniesie i będzie jak znalazł.- wtrąciła się Laura
-Bez różnicy. Może być żabia studnia... - chłopakowi było wszystko jedno.

To i ostatecznie wszyscy ulokowali się w pomieszczeniu z fontanną. Sulim zajął się szukaniem odpowiednio dużego zwierzęcia by dało radę przenieść poza listem amulet. Wszelkiego rodzaju ptaki były najlepszym rozwiązaniem. Emi znów się zabawiła w pisanie listu. Był w podobnym tonie tym razem wskazujący, że zaraza próbowała dotknąć śmierdzących jaszczurek lecz te zostały skutecznie wyeliminowane. Oczywiście do tego była instrukcja aby użyć amuletu aby trafić do jaskiń. Oraz ostrzeżenie, przed głośnymi grzybami.
Poza listem zostały też poczynione przygotowania do bezpiecznego odpoczynku. Wnyki jakkolwiek wątpliwie zostały postawione przy wejściu od wielkiej komnaty aby ewentualny stwór ich nie zaatakował. Emi korzystając z liny zaciągnęła truchła żab poza komnatę aby nie zaśmiardły im pod nosem. Drewno na opał też zostało zebrane.
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 31-01-2019 o 21:57.
Asderuki jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172