Mężczyzna spojrzał na kobietę, zmarszczył lekko brwi i odparł:
- Zagadką jest czym są te istoty i jak z nimi walczyć, jednak próbujemy jak tylko się da. Najlepszą bronią jest nie wychodzenie z fortecy w czasie nocy, bo za dnia takich nikt nie widział. - wziął łyżkę z zupą do buzi i połknowszy dodał na do słów Randulfa:
- Dobrze młody prawi, ostatnich parę razy wyglądało na to, że broń się na nie sprawdzała, zależało tylko ile ich było, bo z pewnością nie jeden z naszych został przez nie rozszarpany. Pokaż to. - wskazał na rękę Randulfa, a gdy ją zobaczył, dodał:
- To cię załatwiła, dobrze, że nie przy szyi - zaczął pokazywać okolice gardła - tam to by cię rozszarpała, pewnie nie było by co ratować. Nie porozmawiali byśmy już, oj nie porozmawiali.