Popatrzyła na Randulfa i odpowiedział na jego prośbę:
-Oczywiście tylko zorganizuje przegotowaną wodę i cię opatrzę, choć musisz zdjąć koszulę. - Powiedziała przyglądając się ranie przez rozdarcie w rękawie.
Zanim jednak wstała odezwał się Oswald i ich gospodarz.
- Nie jestem kapłanką, moja matka nauczyła mnie leczyć i opiekować się chorymi. Była znachorką pomagaliśmy ludziom z okolicznych wiosek. Ale jeśli kapłanki miały jakieś zapasu medyczne dobrym pomysłem było je znaleźć i je tu przynieść. - odpowiedziała na pytania obu i podała kucura Randulfowi by nie szwendał się za nią kiedy pójdzie prosić o czysta wodę. Ten zmianę skomentował miauknięciem i obserwował swoją właścicielkę jednocześnie nasłuchując o czym będa rozmawiać pod jej nie obecność.
- Pójdę po wodę i zaraz to opatrzę, panie Frost. - Dziewczyna wstała i poszła do osoby krzątającej się koło kuchni po potrzebne jej rzeczy.
- Wystarczy Randulf - powiedział łucznik, spoglądając w ślad za Morweną.