Sosnowsky usłyszał od pani biolog pytanie, na które i tak miał jej udzielić odpowiedzi. Jemu przypadło poinformowanie kobiety, gdzie jadą. - Jedziemy do trupa dinusia i po rzeczy Hany. Przy okazji będziesz miała okację się przekonać jak dinozaury wyglądają w środku.- rzekł w odpowiedzi Bloody poprawiając kałasza na ramieniu. - I może… czy są jadalne. Nie możemy całą wyprawę bazować na zupkach w proszku.
Sarah przez chwilę nie mówiła nic, przyglądając się jedynie mężczyźnie. Minę za to miała nietęgą…
- Drapieżniki z reguły mają mięso nie nadające się do jedzenia - Odezwała się w końcu dziwnym, jakby obojętnym tonem. - Cóż… będziesz miała okazję obejrzeć anatomię potwora z bliska. To pewnie lepsza dla ciebie zabawa niż dla mnie.- zażartował Doug przyglądając się kobiecie.- Coś się stało?
- Nie, nic... - Elsworth wysiliła się na uśmiech - To idę spakować jeszcze parę rzeczy - Dodała. - Sarah... - rzekł krótko mężczyzna powstrzymując ją.- Nie wiem czego ty po mnie oczekujesz. Ale powinnaś wiedzieć, że ja nie jestem facetem od miziania… Nie umiem pocieszać, nie wiercę kobietom dziury w brzuchu aż się wygadają. Więc jeśli cię coś gryzie to mów, bo ja… ja tego z ciebie nie wycisnę.
- Ta ruda mnie wkurwia, i ten jej przydupas też… Curran - Sprostowała Sarah i uśmiechnęła się nawet sympatycznie - A dinozaury to ja wolę żywe, a nie jako zwłoki, więc wycieczka w celach autopsji jakoś mnie nie rozwesela. - To może rozweseli cię fakt, że oni jadą w innym kierunku i ponoć na cały dzień. Ty natomiast możesz ponarzekać na rudą wraz z tą nową Azjatką. A my może będziemy mieli szczęście i żywe dinozaury też zobaczymy… albo pecha. Bo ktoś się na mięso T-rexa pewnie skusi.- odparł mężczyzna spoglądając na panią biolog.
- Jedziemy tym jeepem z tą wielką pukawką? To może powinieneś mieć tą dodatkową armatę w łapie? - powiedziała kobieta dwuznacznie, tym razem z nieco drwiącym uśmieszkiem. - Ta co jest wystarczy by cię porządnie ustrzelić, gdy nadarzy się okazja. - odparł ironicznie Sosna i podrapał się po głowie.- Chyba jednak tamten dostanie się Dot. Jadą na dłużej i jadą dalej.
- Meh - prychnęła Sarah, ale i posłała “Sośnie” oczko - Byleby amunicji nie brakło... - Po czym w końcu ruszyła do swojego namiotu, pakować co tam do spakowania miała. - Dobra… to ja jeszcze coś przetrząsnę w polowej kuchni, żeby na pewno nie brakło.- odparł Sosnowsky i skierował się tam właśnie.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |