Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2019, 20:17   #136
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Sosna raźnym krokiem ruszył w kierunku “kuchni polowej". Nie spodziewał się tam nikogo, a zastał aż dwie osoby.
- Nie przeszkadzam w czymś? Wy też tu podjadacie?- zapytał wprost.
Para Japończyków uniosła głowy w kierunku sierżanta. Hana nawet uśmiechnęła się przyjaźnie i odpowiedziała.
- Po prostu czekamy, aż wszyscy od nas będą gotowi. Słyszałam, że jedziemy razem nie wiem na ile to przydatne, ale jeśli macie mapę to mogę spróbować zaznaczyć część naturalnych drogowskazów jakie używałam do znalezienia drogi.
- Jakąś tam mapę próbujemy robić, ale bez satelitków i GPS’a trzeba ją robić starymi metodami. Tak jak się to robiło w skautach.- stwierdził Doug zerkają cna Hanę.- A ty, po takim ganianiu w resztkach ciuszków po dżungli zatęskniłaś do ubrań? To nawet zrozumiałe, ale… pewnie upał i duchota wkrótce zmusi cię do powrotu do poprzednich nawyków.-
On sam wszak nosił długie spodnie, ale od pasa w górę prezentował atletyczną muskulaturę ukrytą pod cienkim podkoszulkiem.
- Nie ma problemu, znam się na mapach, może te dróg powietrznych różnią się od wojskowych, ale sobie poradzimy. - powiedziała Hana, na komentarz o ubraniach trochę się zmieszała - Właściwie to są moje ubrania, po prostu...dbam o skórę, wiecie słońce i promienie UV.- No tak Azjatki znane były ze swoich przyzwyczajeń do utrzymania ‘alabastrowej’ skóry.
- Czy ja wyglądam na tego.. krytyka mody?- wzruszył ramionami Doug i dodał.- Zawsze możesz coś od pozostałych dziewczyn...i “T”... jeśli terminatory noszą bieliznę.
- “T” to skrót od Terminatora..rki.. heh - Zatopiła się w tej wiedzy przypominając sobie twarz najemniczki oraz film który obejrzała parę lat temu jak wszedł do azjatyckich kin.
- Niektóre rzeczy rzeczywiście musiałam pożyczyć w klapeczkach od Doktor Miles daleko bym nie doszła. Najpierw mamy pojechać do miejsca gdzie “T” zabiła tyranozaura, tak? - dopytała się sierżanta, w końcu wyprawa do jej tymczasowego ‘gniazdka’ nie była aż takim priorytetem. Nagle japonka odczuła dziwne niepokuj, ten że inni ludzie wejdą do jej jaskini, a ona jak wychodziła z niej poprzedniego dnia zostawiła tam niezły bajzel.
- Chyba tak. To ty będziesz naszym przewodnikiem turystycznym i pokażesz wszystkie atrakcje.- wzruszył ramionami blondyn przyglądając się kobiecie. Było coś drapieżnego w jego spojrzeniu… ale to było tam zawsze. Bądź co bądź, wysoki masywny blondyn miał w sobie coś pierwotnego… jakby był ucywilizowanym jaskiniowcem.
Jasne! - Przytaknęła, obdarzając dodatkowo Sosnę gestem podniesionego kciuka i jeszcze uśmiechnęła się na wspomnienie o byciu ‘przewodnikiem’, lubiła być przydatna. A ten jej kawałek wyspy znała dobrze, od plaży z ogromnymi niebieskimi krabami, przez to jedno bagno gdzie kiedyś się omal nie utopiła, po wszystkie dziury w których mogła się schować przed drapieżnikami, no i parę urokliwych miejsc.
- Wpadniemy, obejrzymy co jest do obejrzenia. Zrobimy parę eksperymentów, czy to tam Sarah będzie miała ochotę zrobić. Pokopiemy dziurki… i zabieramy du…- w ostatniej chwili Doug złagodził wypowiadane słowo.- ...pcie w troki. Nie ma co tam zakładać gniazdka miłości. Lepiej siedzieć w tym obozie, dopóki nie znajdziemy lepszego miejsca do życia.- wypowiadając się Sosnowsky zabrał się za podjadanie.
- Jasne nie ma co czekać, aż do truchła zbiegną się inne drapieżniki na łatwy żer. One bardzo często to robią. Nawet wychodzą ze swoich normalnych terenów. - Hana, też nie uważała że zatrzymywanie się koło dużego martwego truchła to dobry pomysł, zdążyła zauważyć że dinozaury jak ludzie korzystają z szansy łatwego posiłku za którym nie trzeba biegać.
- Umiesz posługiwać się dużą lufą? Nie mówię tu o tych pizdułkowatych pistolecikach dla bab i metroseksualnych mięczaków. Tylko duży kaliber dla dużych facetów.- zapytał wprost.
Hana pokręciła przecząco głową. - Przykro mi, umiem strzelać tylko z broni lekkiej, jak pistolety ręczne. Największy kaliber jaki miałam w dłoni to Ruger.
Mężczyzna spojrzał na nią, namyślił się przez chwilę. Po czym podał dziewczynie, ciężki i solidny pistolet, o dość egzotycznej budowie.

[media]http://i.ytimg.com/vi/buPNir8iHmo/maxresdefault.jpg[/media]


-Jest zabezpieczony, więc nikogo nie postrzelisz. Ale po odbezpieczeniu… kopie jak cholera.- wyjaśnił.
Hana wzięła pistolet ważąc go w dłoniach, wygląda bardzo nowocześnie, znajomo ale nowocześnie. Popatrzyła na Sosnowskiego, nie spodziewała się, że dadzą jej broń.
- Ten model widze pierwszy raz, możesz..szybki instruktaż? Tak dla pewności.- Poprosiła starając się nie zabrzmieć niekompetentnie.
- Po pierwsze. To pożyczka. Pistolet ma wrócić do mnie.- rzekł Doug odbierając od niej broń.-W obozie nic ci nie grozi. Za dużo rozgrzanych spluw byś musiała łazić z bronią.
Z doświadczeniem osoby która robiła to wiele razy pozbawił broń magazynku.
- Tu odbezpieczasz, a potem kierujesz broń i strzelasz w cel. Nie ma co szkolić cię w strzelaniu, bo jeśli będziesz musiała sięgnąć po broń, to przeciwnik będzie za blisko, by w niego nie trafić. Strzelasz aż padnie, albo aż ci dłoń urwie.- mówił pokazując wszystko Azjatce.
Hana przytaknęła i wzięła broń po załadowaniu magazynka, z powrotem chowając na razie do plecaka. - Tak jest! - potwierdziła, jak jej się wydawało, po wojskowemu, choć w jej wykonaniu wyszło to mniej poważniej niż na filmach wojskowych. - Zazwyczaj uciekałam albo chowałam się przed drapieżnikami. Nie jestem pewna czy mam odruch, by strzelać do nich. - Podzieliła się z mężczyzną swoją obawą, że jednak uzbrojona może być bezużyteczna.
- I dobrze. Od strzelania to my tu jesteśmy.- stwierdził Doug opierając dłoń na swojej dużej armacie… obrzynie dubeltówki przy pasie. To raczej nie była spluwa zgodna z wojskowymi standardami.
Hana zwróciła uwagę na ‘sprzęt’ blondyna.
- To potrafi strzelać bez urwania rąk?
- O tak… ale wyrywa głośne krzyki z gardła… Aaaa… chodziło ci spluwę? Myślałem, że o coś innego.- zażartował Doug i wyciągnął obrzyna, ciężką broń o dużym kalibrze.-Bardzo użyteczna na dziką zwierzynę i na frajerów, którzy myślą że kamizelka kuloodporna czyni ich niezwyciężonymi.
Hana przewróciła oczyma na głupi żart. “Najemnicy...pewnie będę słuchać takich dowcipów do czasu, aż nie naprawią radia.” pomyślała z politowaniem.
- Mamy wziąć jakieś większe zapasy? - spytała zmieniając temat.
- Hmm… nie. Nie jedziemy na długo, chyba że Hanzo… to jest Honzo napali się na wiercenia. Nie wiem jak oni wyobrażają sobie kopanie tu czegokolwiek z dinozaurami łażącymi po wyspie… ale ja jestem tylko najemnikiem… a nie garniturkiem w limuzynie.- odparł spokojnie blondyn.
- Lekka przekąska, Jasne. - Podsumowała Hana -Ta korporacja,....też nie jestem kołnierzykiem, ale wasza ekipa...wydaje się bardzo mała jak na prowadzenie rekonesansu na całej wyspie. - Hana powiedziała swoje przemyślenia, na głos. Miała wprawdzie inne tematy na głowie ostatnio ale jak tak patrzyła na całą ekipę, liczebność wydawała się dziwna.
- Reszta jest na statku… niemniej to cała ekipa przeznaczona na rekonesans. Bo sama wyspa też duża nie jest.- wyjaśnił Douglas i dodał.- No i spodziewano się może paru tygrysów… w najgorszym przypadku. Ale nie dinozaurów, polujących roślin i cholera wie czego jeszcze.
- Są jeszcze gigantyczne kraby, osy i pająki- Hana dodała z pełną powagą kogoś kto widział zdecydowanie za dużo niż chciał. - Na pewno nie chcecie żebym wam rozrysowała na mapie charakterystyczne miejsca? Wiem że jestem cywilem, ale nie lubię czuć się bezużyteczna.
- Zobaczę co da się zrobić w kwestii mapy… Będę musiał pójść z tym do majora.- zamyślił się blondyn.
 
Obca jest offline