Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2019, 14:35   #264
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Po chwili zaskoczenia, drużyna wyraźnie przejęła inicjatywę. Emi doskoczyła z boku do łuskowatego przeciwnika tnąć szerokim ruchem. Poczuła minimalny opór i dźwięk miażdżonych łusek. Trafiła! Krew trysnęła z szerokiej, paskudnej rany na szyi oblewając dziewczynę gorącą posoką. Troglodyta momentalnie upuścił broń którą trzymał, próbując tamować ranę, lecz zmarł zanim upadł na kamienie. Krew wystrzeliwała z ciała seriami plamiąc jeszcze pancerz i nogi Doplerki, jednak ta nie zważała, kątem oka dostrzegła kolejnego przeciwnika który zamachnął się potężnie próbując nadziać ją na swoje olbrzymie pazury i byłby przebił jej serce, gdyby nie to, że w ostatniej chwili poślizgnął się na krwi swojego towarzysza. Ostrza minęły dziewczynę o centymetry!

Jace ponownie sięgnął do prymitywnego umysłu łuskowatego, ale tym razem odbił się co tylko pogłębiło jego frustrację i chęć sięgnięcia i zmiażdżenia prymitywnego umysłu.
Druga z kapłanek również nie próżnowała. Beleren słyszał inkantację, wiedział że zaraz teren stanie się jeszcze bardziej zdradliwy, jednak nie mógł się ruszyć by zobaczyć gdzie. Tuż za nim usłyszał jak bliźniaki przegrywają walkę z wyczarowaną śliską podłogą.
Niedobrze! Przeciwnicy zdobywali taktyczną przewagę, on sam był unieruchomiony, bliźniaki leżały... wtem rozległ się ryk. Tak! To Psotnik, a wraz z nim pewnie Sulim.

[media]http://www.cephalofair.com/wp-content/uploads/2015/09/Cave-Bear.jpg[/media]
Rozwścieczony futrzak ruszył na przeciwników. Wykorzystując sytuację Mikel zwinął się i wstając uderzył mocno i brutalnie od dołu w atakującego Emi przeciwnika otwierając paskudną ranę od uda po łopatkę. Ryk troglodyty zmieszał się z kolejnymi inkantacjami, krwią i wymiotami. Jace miał nadzieję, że to ostatnie to przyzwanie pająków. Wszystko to jednak zbladło, gdy wokół zatrzęsła się ziemia, a z sufitu poleciał na dół stalaktyty. Psionik z przerażeniem poczuł jak jeden wbija mu się w nogę przytwierdzając do ziemi. Poczuł rozdzierający ból, jednak nie mógł wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Kolejne kamienie spadały na barki i skrytą za kapturem głowę.
~ Umrę tu ~ spanikował!
Gdzieś spośród walających się kamieni wypełzły pająki, które kąsając obeszły ostatniego łuskowatego wojownika posyłając go do jakiegokolwiek paskudnego boga wyznawał.
Beleren opanował się na tyle, by przyzwać ochronne pole. ~ Dlaczego wcześniej go nie użyłem? ~ myśli biegły szybciej niż sekundy, ale walka była już niemal skończona. Mikel i Psotnik osaczyli szamankę, zaś Emi... Emi przerwała Ighiz rzucanie czarów potężnym ciosem pod żebra. Krew chlusnęła odsłaniając skrytą za niewidzialnością doplerkę. Dziewczyna zamarła na moment, gdy ponad nią pojawił się przyzwany stwór, który jednak momentalnie rzucił się na przywódcę troglodytów wysysając krew. Potwór miał dwie pary skrzydeł, trzy pary długich, patykowatych odnóży i duży czerwony owadzi odwłok.
[media]https://db4sgowjqfwig.cloudfront.net/campaigns/134122/assets/591625/Stirge.jpg[/media]
Jego kończyny i skrzydła momentalnie oplątały ofiarę, a ostry i cienki niczym igła kolec wbił się w ramię wysysając krew. Paskudny widok!

Jace ponownie poczuł się widzem, gdy nadal sparaliżowany obserwował jak Mikel unika ciosu włócznią jednocześnie próbując odwdzięczyć się tym samym. Niestety zarówno jego ataki, Sulima, jak i niesamowicie szybkie cięcia Emi nie były w stanie przebić się przez łuski szamanki. Nadal nie mógł się ruszyć, jednak nie znaczyło to, że był wyjęty z gry! Skupił się przywołując moc i sięgnął nią do paska unosząc magicznie różdżkę i miksturę leczenia. Mała drewniana różdżka zakończona rubinem zawisła w powietrzu przed nim, następnie pochyliła się lekko do przodu i wystrzeliła pocisk w kierunki Ighiz. Jace uśmiechnąłby się ze swojej sprytnej taktyki, gdyby nie chwilowy paraliż.

Tymczasem osaczona Ighiz walczyła jak lew. Szarpała się z latającą istotą i chodzącymi po jej ciele pająkami tak zajadle, że w efekcie trudno było ją trafić nawet walczącej z doskoku Emi. Wreszcie troglodytka wbiła pazury w korpus latającej istoty i z triumfem rozerwała go na pół. Krew i posoka buchnęły na nią nie szczędząc również doplerki, która już teraz wyglądała jak awatar wojny kąpiący się w krwi swoich wrogów.
Kapłanka odwróciła się ze złością i uderzyła na odlew olbrzymią maczugą. Emi nie zauważyła ciosu, krew i wnętrzności latającego robaka skleiły jej powieki. Poczuła natomiast jak nogi się pod nią uginają, powietrze wylatuje z płuc, a cały świat zaczyna wirować. Odgłosy jakby wyblakły, w nozdrza wsiąknął zapach krwi i śmierci. Czuje jak powietrze wokół niej drga, ktoś się porusza. Beleren widzi jak jedna z szamanek pada od ciosów niedźwiedzia, zaś Mikel unikając zręcznie cios wysadzanej klejnotami
buławy tnie przywódczynię potężnym uderzeniem wzdłuż kręgosłupa niemal rozpoławiając ją!

Walka skończyła się tuż po tym, jak stalaktyt i czar powstrzymujące Jace'a zniknęły. Chłopak sapnął łapiąc powietrze. Natychmiast sięgnął i łapczywie wypił miksturę. Przyjemne ciepło rozlało się po ciele, a ból ustał. Spojrzał na swoją zakrwawioną nogę, ale oprócz krwi i podartych spodni wydawało się, że wszystko jest w porządku.

[media]https://i.ytimg.com/vi/niqE1gmU1p4/hqdefault.jpg[/media]
Emi cichutko osunęła się na ziemię próbując złapać powietrze. Krew napływała jej do ust przez zmiażdżone żebra i przedziurawione płuca. Oddychała płytko, coraz płycej i nierówno. Było jej zimno, zimnem jakiego nie da się ogrzać w ognisku. To Śmierć musnęła ją i niewiele brakowało, a porwałaby ją ze sobą. Nikt nie wyglądał dobrze, nawet Jace, dla którego była to pierwsza poważna rana. Lekko kulejąc podszedł do Emi stając nad doplerką. W jednym ręku trzymał ostatni swój flakonik mikstury leczącej, druga zajaśniała niebiesko-białym światłem, który otoczył twarz dziewczyny usuwając krew i brud. Krew nadal sączyła się z ust dziewczyny z małymi bąbelkami powietrza, gdy ranną zainteresowała się Laura. Odepchnęła psionika i uklękła przy dziewczynie z miksturami i bandażami.

Nie było sensu się kłócić, chłopak odstąpił na bok przyglądając się pobojowisku. Wszyscy wydawali się być zajęci, albo sobą, albo opatrywaniem innych, albo szabrowaniem ciał. Jace przypatrywał się chwilę, po czym ruszył powoli w kierunku jamy z której wyleźli ich przeciwnicy...
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 03-02-2019 o 14:41.
psionik jest offline