Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-01-2019, 21:18   #261
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Kilka chwil po tym, jak Sulim wraz z Psotnikiem udali się na zewnątrz, by wysłać wiadomość do reszty uciekinierów, ze strony wyjścia z jaskiń rozległ się przeciągły wrzask - najwyraźniej grzyby alarmowe były wyjątkowo donośne. Kiedy druid pracował nad rytuałem, Laura zajęła się opatrywaniem kolejnych ran brata, zaś Emi i ponury Jace szykowali obóz. Minęło zaledwie kilkanaście minut, gdy rozległo się ponowne wycie grzybów - krasnolud musiał już wracać.

Większość drużyny spodziewała się spokojnego popasu, by potem kontynuować przeczesywanie jaskiń. Złudne to były nadzieje - kiedy jeszcze w jaskiniach rozbrzmiewał pogłos alarmu, Laura, bandażując właśnie chyba tylko cudem niepołamane żebra Mikela, zobaczyła kątem oka jakiś ruch w ciemnościach kościanej jaskini. W tym samym momencie Emi poczuła, jakby niesamowity ucisk na umyśle, jakby ktoś próbował odebrać jej kontrolę nad ciałem. Znowu. Tym razem jednak wytężyła całą swoją wolę i wyparła napastnika z umysłu.

Z ciemności wyłoniła się czwórka troglodytów - dwóch w samych przepaskach biodrowych, jeden w podobnych zgrzebnych szatach co szaman w kaplicy, i jeden w znacznie lepszym stroju, dodatkowo zdobionym dziesiątkami drobnych nieobrobionych klejnotów. Jaszczuroludzie zbliżali się pochyleni, gotowi do skoku, ale zostali powstrzymani syknięciem przez tego, który wydawał się ich przywódcą.
- Seltur ternock, wux tenpiswo, lyrik Ternesj Vraktor loex, shar wux ezoukeic, geou loreat sjek slathalin. Si, Ighiz, origato wux gethrisj mojka, sjek wux majak regipre - powiedział z godnością i groźbą w głosie.
- Miękkołuscy, skoro tu jesteście, reszta Dzieci Kamienia nie żyje, ale wy też jesteście ranni, nie przetrwacie tego starcia. Ja, Ighiz, pozwolę wam odejść, jeśli złożycie mi hołd i ofiarę.

 

Ostatnio edytowane przez Sindarin : 31-01-2019 o 22:12.
Sindarin jest offline  
Stary 03-02-2019, 12:29   #262
 
Jacques69's Avatar
 
Reputacja: 1 Jacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputację

Zaczerpnięcie świeżego powietrza było dla Sulima wybawieniem. W Jaskini śmierdziało przeokropnie, a cały mord jakiego tam dokonali zaczął go przytłaczać. Powoli zaczął zastanawiać się nad słowami Jace'a. Wiedział, że troglodyci to okrutni barbarzyńcy, ale mimo wszystko wybijanie całej populacji nie wyglądało dobrze. Przecież mieli już innego wroga, a jeśli wieść o tym ataku jakimś cudem się rozniesie, tylko pogorszą swoją sytuację. Sulim coraz lepiej przypominał sobie lekcje z dzieciństwa. Uczono go wtedy strategii wojennej, choć tylko pobieżnie, bo miał się zajmować głównie handlem, ale jako krasnolud powinien się znać choć trochę na wojaczce. Cała ta misja wydawała mu się trudna do ogarnięcia. Dokonali frontalnego ataku w trudnym terenie, w samym domu przeciwników, wpadli w pułapkę krabów, a potem w połowie urządzili sobie przerwę nawet się stamtąd nie wynosząc. I choć nikt tego nie wykorzystał, to nie było to najrozsądniejsze. Ale udało im się mimo wszystko, choć nie było łatwo.
Sulim miał nadzieję, że na uchodźców nie zdążyły napaść hobgobliny. Mimo wszystko puszcza jest ogromna i nie tak łatwo dwa razy natrafić na gobliński patrol. Ale nie można się było wieczność łudzić. Druid chciał jak najprędzej wysłać im wiadomość. Postanowił znaleźć podobnego wysłannika, jak ostatnio, żeby od razu poznali, że to następna wiadomość. Tym razem spotkał naprawdę sporego puchacza. Wyjaśnił mu jego zadanie, dał mu dwie jagódki, by po drodze nie czuł potrzeby polowania, przywiązał mu do nogi amulet, a w to wszystko wplótł krótki liścik na ostatnim skrawku papieru. Nie potrafił napisać podobnego szyfru, jak Emi, zresztą chyba nie było potrzeby się kryć. Jeśli gobliny przechwyciłyby jakimś cudem posłańca, to pewnie by odkryły bez instrukcji, że amulet jest przewodnikiem. Napisał więc po prostu:
Droga Aubrin,
Mam nadzieję, że odczytaliście poprzednią wiadomość napisaną przez Kharricka i że dalej żyjecie. Oto amulet, który poprowadzi was do bezpiecznego miejsca. Powinniście po drodze natrafić na ślady naszego obozowania. Przybądźcie jak najprędzej i uważajcie na Centaura.
Sulim

Puchacz wyruszył w miejsce, które ze wszystkimi możliwymi szczegółami przedstawił mu Sulim. Druid chciał mieć pewność, że posłaniec trafi dobrze.
Po wszystkim zadowolony wrócił do jaskini. Rozejrzał się jeszcze po okolicy i zaczął układać w głowie plan, jak lepiej ufortyfikować to miejsce. Uruchomił ten przeklęty alarm i wkroczył do środka. Spokojnie minął trupy w pierwszej komnacie i przeszedł do następnej, gdy z głębi rozległ się wrzask.
Sulim usłyszawszy krzyki, pobiegł do pomieszczenia ze studnią. Wyjrzał zza rogu i dostrzegł czwórkę troglodytów. “A więc jednak się tam ukrywali!” - zganił się w duchu. Akurat zaczęła się walka. Druid wyszedł z ukrycia i zaczął przyzywać Przyssańca, małą bestię podobną do nietoperza, która wpija się w ciało przeciwnika i wysysa jego siły witalne. Miś tymczasem zaszarżował na pomoc Mikelowi i reszcie.

 
Jacques69 jest offline  
Stary 03-02-2019, 13:25   #263
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Walka w kolejnej grocie się skończyła i tym razem Beleren musiał zareagować. Momentalnie wyczuł strach Laury o swojego brata i niepewność, coś na kształt strachu, który na ułamek sekundy przysłonił myśli Emi, gdy dziewczyna otrzymałą potężne uderzenie wyrzucające całe powietrze z jej płuc.
Różdżka była może i przydatna, ale nie uratuje sytuacji. Poczuł krople potu spływające mu skrań gdy zdecydował się zadziałać!
Dotknął umysłu troglodyty, jednak nie tak jak wcześniej. Tym razem użył prostej sztuczki jaką często stosowali rodzice w stosunku do nijadków. Udawali, że podają smakołyk, a gdy dziecko otwierało usta podkładali łyżkę z kaszą. Jace był pewien, że jako dziecko nienawidził tej taktyki, ale doceniał ją już jako dorosły. Wystarczyłoa chwila, by dokonać podobnej podmiany w umyśle potężnego troglodyty z młotem, by ten zwrócił się przeciw swoim.
Walka była zakończona, jednak drużyna była mocno poobijana.
Psionik osunął się na podłogę tocząc mentalną walkę o panowanie nad sobą, o powstrzymanie się przed dalszym użyciem mocy, podczas gdy reszta posprzątała ciała i zdecydowała się odpocząć.
- Co? Tutaj? - zdziwił się Jace, gdy dotarło do niego co się dzieje, jednak w zasadzie niewiele mógł już zrobić. Sulim ruszył na górę, Emi z Laurą były po zwiadzie i nie stwierdziły niczego niepokojącego...
- Daj spokój Beleren, może ty nie oberwałeś, ale my potrzebujemy chwili wytchnienia - usłyszał...
- To nie jest dobry pomysł - mruknął po kilku głębyszych oddechach. W pierwszej chwili gotów był iść na starcie z drużyną, przekonać, albo wymusić na nich ruszenie dalej, ale rozsądek zapanował w głowie chłopaka.

Bez Słońca i z buzującą adrenaliną trudno było zorientować się ile czasu minęło, ale na pewno nie więcej niż kwadrans, gdy Jace poczuł mentalny podmuch.
~ Ktoś rzuca czary! ~ przemknęło mu przez myśl, jednak było za późno. W progu czekała ich kolejna banda przeciwników. Nie zaatakowali jednak, lecz zaczęli rozmwiać. To dobrze, może uda się ich przekonać do porzucenia jaskiń? Jace skupił się przywołując moc.
- Jace! Co one gadają? - złodziejka syknęła widząc, że znowu troty nie atakują tylko syczą.
~Spróbuj zagadać je do powrotu Sulima. Jak masz jeszcze ten czar zwracający ich przeciwko sobie to miej go w pogotowiu. ~ Mikel nie chciał ryzykować komunikacji we wspólnym. Nie miał pewności czy troglodyci go nie znają.
Chłopak podszedł pewnym krokiem do Laury i Mikela gestem dłoni wskazując by obie strony spasowały.
- Jestem Jace Beleren - przedstawił się w smoczym - Macie rację, Dzieci Kamienia już nie ma, my jesteśmy ranni, ale mylisz się jeśli sądzisz, że wyjdziecie z tego pojedynku zwycięsko.
Ighiz zawarczała, słysząc słowa Jace’a - Dzieci Kamienia to my! Byliśmy, jesteśmy i będziemy! A wy poddacie się lub zginiecie wszyscy! -
~Drążący domaga się kolejnej ofiary, krwi!~ Jace wyraźnie usłyszał myśli troglodyty.
~ To nie skończy się łagodnie, przygotujcie się do ataku, ale bez nerwowych ruchów ~ Beleren ostrzegł towarzyszy samemu próbując przeciągnąć scenę do powrotu druida i Psotnika
- Nic do was nie mam Dzieci Kamienia, ale Drążący wezwał mnie tu, bo nie jest z Was zadowolony. - To było ryzykowne zagranie, ale być może jedyna szansa na pokojowe rozwiązanie sprawy - Możemy to zrobić na dwa sposoby: Albo opuścicie to miejsce, a ja złożę w ofierze bladolicą, albo zostańcie i złożymy w ofierze was. -
~Skąd on wie o Drążącym!? To NIEMOŻLIWE~ na twarzy jaszczura, o ile ktokolwiek był w stanie odczytać jego mimikę, wymalowało się bezgraniczne zdumienie. Pozostali troglodyci także w szczerym szoku popatrywali to na Jace’a, to na Ighiz.
Ostrzeżenie Jacea, Emi wzięła sobie bardzo do serca. Kiedy on zagadywał jaszczury ona bardzo ostrożnie wyciągnęła z plecaka jeden kamień grzmotu i miksturę niewidzialności. Patrzyła wciąż przed siebie nie rozumiejąc ani słowa z rozmowy i wyglądało na to, że jaszczury nie zauważyły jej starań.
- J-jak to, kłamiesz, z pewnością jesteś kłamcą! Jeśli przysłał cię Drążący, udowodnij to! - wrzasnęła szamanka, na tyle głośno, że usłyszał ją nawet Sulim, będący w komorze obok.
Jace uśmiechnął się złowieszczo. - Kwestionujesz wolę Drążącego? - syknął - Ha! Nic dziwnego, że Dzieci Kamienia nie były w stanie zapewnić odpowiedniej ofiary. Twoja pycha i brak wiary przynoszą wstyd i śmierć Dzieciom Kamienia! Chcesz dowodu? Proszę bardzo!
~ Szykujcie się ~

Jace sięgnął do kieszeni pióro bażancie, zwinne i giętkie, którym wykonał prosty wywijas wskazując na najgłupszego i najsilniejszego troglodytę:
- Ty! Przynieś mi jej głowę! - Mikel wykorzystał chwilę, gdy Jace “zabawiał publiczność” i dyskretnie sięgnął po miksturę leczniczą, drugą rękę nieznacznie przesuwając w kierunku broni. Brakowało mu jednak zwinności Emi, i jego ruch został zauważony. Gdy jeden z troglodytów rzucił się w stronę Ighiz, drugi skoczył na chłopaka.

Wszystko później wydarzyło się momentalnie: Emi rzuciła kamień grzmotów, Mikel sięgnął po broń, jeden z troglodytów zaatakował swoją niedawną przywódczynię, niestety nic nie zadziałało tak jak pownnio. Kamień uderzywszy w podłogę wywołał huk, ale nikt nie zdawał się ogłuszony, Mikel nie zdołał wznieść broni do parady, gdy otrzymał cięcie w ramię. Syknął gdy krew trysnęła na zimię. Bez pancerza musiał bardziej uważać, jeden zły ruch i może skończyć z ostrzem w bebechach!

Za Jacem Laura skandowała zaklęcie, mężczyzna rozpoznał je i celowo nie odwracał się za siebie. Usłyszał tylko jak kobieta kończy zaklęcie wymiotami, a po chwili wszędzie wokoło rozeszły się pająki.
[media]https://i.pinimg.com/564x/e6/83/ae/e683ae4f6302a7d645d9b020c031021c.jpg[/media]

- ZDRAJCA! - krzyknęła Ighiz odpychając swojego przybocznego. Cofnęła się wymachując różdżką i posłała zaklęcie. Jace najpierw poczuł mrowienie, które momentalnie przerodziło się w paraliż całego ciała.
~ Unieruchomienie osoby? ~ zdziwił się. Co jak co, ale mogła wybrać lepszy cel. On nie potrzebował gestów, ani słów. Zaśmiał się mentalnie próbując pozbawić przeciwnika pewności siebie:
~ Hahaha! Myślisz dziwko, że mnie powstrzymasz!~

Akcja chwilowo zwolniła, gdy drużyna musiała się przegrupować. Laura wyzwoliła magię różdżki nakładając na brata magiczny pancerz, który zasklepił rany magicznym napojem. Psionik widział to jak w kadrze, jakby nie był uczestnikiem, a jedynie obserwatorem całego zdarzenia. Może to efekt paraliżu? Nie miał jednak czasu dalsze dywagacje, bowiem czas postanowił uderzyć go przyśpieszając kolejne sekundy. Znów słuch wyostrzył się wyłapując sapnięcia, przekleństwa i szczęk oręży, woń śmierdzących przeciwników była nie do zniesienia i chyba tylko przez paraliż Jace nie mógł zwymiotować. Mógł przeciągnąć to jeszcze dłużej, mógł poczekać na Psotnika!

 
psionik jest offline  
Stary 03-02-2019, 14:35   #264
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Po chwili zaskoczenia, drużyna wyraźnie przejęła inicjatywę. Emi doskoczyła z boku do łuskowatego przeciwnika tnąć szerokim ruchem. Poczuła minimalny opór i dźwięk miażdżonych łusek. Trafiła! Krew trysnęła z szerokiej, paskudnej rany na szyi oblewając dziewczynę gorącą posoką. Troglodyta momentalnie upuścił broń którą trzymał, próbując tamować ranę, lecz zmarł zanim upadł na kamienie. Krew wystrzeliwała z ciała seriami plamiąc jeszcze pancerz i nogi Doplerki, jednak ta nie zważała, kątem oka dostrzegła kolejnego przeciwnika który zamachnął się potężnie próbując nadziać ją na swoje olbrzymie pazury i byłby przebił jej serce, gdyby nie to, że w ostatniej chwili poślizgnął się na krwi swojego towarzysza. Ostrza minęły dziewczynę o centymetry!

Jace ponownie sięgnął do prymitywnego umysłu łuskowatego, ale tym razem odbił się co tylko pogłębiło jego frustrację i chęć sięgnięcia i zmiażdżenia prymitywnego umysłu.
Druga z kapłanek również nie próżnowała. Beleren słyszał inkantację, wiedział że zaraz teren stanie się jeszcze bardziej zdradliwy, jednak nie mógł się ruszyć by zobaczyć gdzie. Tuż za nim usłyszał jak bliźniaki przegrywają walkę z wyczarowaną śliską podłogą.
Niedobrze! Przeciwnicy zdobywali taktyczną przewagę, on sam był unieruchomiony, bliźniaki leżały... wtem rozległ się ryk. Tak! To Psotnik, a wraz z nim pewnie Sulim.

[media]http://www.cephalofair.com/wp-content/uploads/2015/09/Cave-Bear.jpg[/media]
Rozwścieczony futrzak ruszył na przeciwników. Wykorzystując sytuację Mikel zwinął się i wstając uderzył mocno i brutalnie od dołu w atakującego Emi przeciwnika otwierając paskudną ranę od uda po łopatkę. Ryk troglodyty zmieszał się z kolejnymi inkantacjami, krwią i wymiotami. Jace miał nadzieję, że to ostatnie to przyzwanie pająków. Wszystko to jednak zbladło, gdy wokół zatrzęsła się ziemia, a z sufitu poleciał na dół stalaktyty. Psionik z przerażeniem poczuł jak jeden wbija mu się w nogę przytwierdzając do ziemi. Poczuł rozdzierający ból, jednak nie mógł wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Kolejne kamienie spadały na barki i skrytą za kapturem głowę.
~ Umrę tu ~ spanikował!
Gdzieś spośród walających się kamieni wypełzły pająki, które kąsając obeszły ostatniego łuskowatego wojownika posyłając go do jakiegokolwiek paskudnego boga wyznawał.
Beleren opanował się na tyle, by przyzwać ochronne pole. ~ Dlaczego wcześniej go nie użyłem? ~ myśli biegły szybciej niż sekundy, ale walka była już niemal skończona. Mikel i Psotnik osaczyli szamankę, zaś Emi... Emi przerwała Ighiz rzucanie czarów potężnym ciosem pod żebra. Krew chlusnęła odsłaniając skrytą za niewidzialnością doplerkę. Dziewczyna zamarła na moment, gdy ponad nią pojawił się przyzwany stwór, który jednak momentalnie rzucił się na przywódcę troglodytów wysysając krew. Potwór miał dwie pary skrzydeł, trzy pary długich, patykowatych odnóży i duży czerwony owadzi odwłok.
[media]https://db4sgowjqfwig.cloudfront.net/campaigns/134122/assets/591625/Stirge.jpg[/media]
Jego kończyny i skrzydła momentalnie oplątały ofiarę, a ostry i cienki niczym igła kolec wbił się w ramię wysysając krew. Paskudny widok!

Jace ponownie poczuł się widzem, gdy nadal sparaliżowany obserwował jak Mikel unika ciosu włócznią jednocześnie próbując odwdzięczyć się tym samym. Niestety zarówno jego ataki, Sulima, jak i niesamowicie szybkie cięcia Emi nie były w stanie przebić się przez łuski szamanki. Nadal nie mógł się ruszyć, jednak nie znaczyło to, że był wyjęty z gry! Skupił się przywołując moc i sięgnął nią do paska unosząc magicznie różdżkę i miksturę leczenia. Mała drewniana różdżka zakończona rubinem zawisła w powietrzu przed nim, następnie pochyliła się lekko do przodu i wystrzeliła pocisk w kierunki Ighiz. Jace uśmiechnąłby się ze swojej sprytnej taktyki, gdyby nie chwilowy paraliż.

Tymczasem osaczona Ighiz walczyła jak lew. Szarpała się z latającą istotą i chodzącymi po jej ciele pająkami tak zajadle, że w efekcie trudno było ją trafić nawet walczącej z doskoku Emi. Wreszcie troglodytka wbiła pazury w korpus latającej istoty i z triumfem rozerwała go na pół. Krew i posoka buchnęły na nią nie szczędząc również doplerki, która już teraz wyglądała jak awatar wojny kąpiący się w krwi swoich wrogów.
Kapłanka odwróciła się ze złością i uderzyła na odlew olbrzymią maczugą. Emi nie zauważyła ciosu, krew i wnętrzności latającego robaka skleiły jej powieki. Poczuła natomiast jak nogi się pod nią uginają, powietrze wylatuje z płuc, a cały świat zaczyna wirować. Odgłosy jakby wyblakły, w nozdrza wsiąknął zapach krwi i śmierci. Czuje jak powietrze wokół niej drga, ktoś się porusza. Beleren widzi jak jedna z szamanek pada od ciosów niedźwiedzia, zaś Mikel unikając zręcznie cios wysadzanej klejnotami
buławy tnie przywódczynię potężnym uderzeniem wzdłuż kręgosłupa niemal rozpoławiając ją!

Walka skończyła się tuż po tym, jak stalaktyt i czar powstrzymujące Jace'a zniknęły. Chłopak sapnął łapiąc powietrze. Natychmiast sięgnął i łapczywie wypił miksturę. Przyjemne ciepło rozlało się po ciele, a ból ustał. Spojrzał na swoją zakrwawioną nogę, ale oprócz krwi i podartych spodni wydawało się, że wszystko jest w porządku.

[media]https://i.ytimg.com/vi/niqE1gmU1p4/hqdefault.jpg[/media]
Emi cichutko osunęła się na ziemię próbując złapać powietrze. Krew napływała jej do ust przez zmiażdżone żebra i przedziurawione płuca. Oddychała płytko, coraz płycej i nierówno. Było jej zimno, zimnem jakiego nie da się ogrzać w ognisku. To Śmierć musnęła ją i niewiele brakowało, a porwałaby ją ze sobą. Nikt nie wyglądał dobrze, nawet Jace, dla którego była to pierwsza poważna rana. Lekko kulejąc podszedł do Emi stając nad doplerką. W jednym ręku trzymał ostatni swój flakonik mikstury leczącej, druga zajaśniała niebiesko-białym światłem, który otoczył twarz dziewczyny usuwając krew i brud. Krew nadal sączyła się z ust dziewczyny z małymi bąbelkami powietrza, gdy ranną zainteresowała się Laura. Odepchnęła psionika i uklękła przy dziewczynie z miksturami i bandażami.

Nie było sensu się kłócić, chłopak odstąpił na bok przyglądając się pobojowisku. Wszyscy wydawali się być zajęci, albo sobą, albo opatrywaniem innych, albo szabrowaniem ciał. Jace przypatrywał się chwilę, po czym ruszył powoli w kierunku jamy z której wyleźli ich przeciwnicy...
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 03-02-2019 o 14:41.
psionik jest offline  
Stary 03-02-2019, 15:13   #265
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Walka była podła, ale satysfakcjonująca. Emi wiedziała już, że będzie chciała opisać to jakoś. Upamiętnić na papierze. "Wybraniec boży i mąciciel umysłów", tak na pewno będzie musiała o nich wspomnieć. Starała się nie myśleć o swoich ranach. Zrobiło się wokół niej tłoczno. Jace, Laura, Mikel, który przeszukiwał ciało troglodyckiej szamanki.
~ Nie jestem sama ~ zauważyła i już miała się uśmiechnąć kiedy druga myśl jej przyszła do głowy. Znacznie mroczniejsza i mniej krzepiąca. ~ Nigdy nie będę sama. ~
Wewnętrzna obecność zamruczał roznosząc po jej umyślę dziwny dreszcz.


Kiedy wiedźma zaczęła ściągać z dziewczyny zbroję aby dobrać się do jej ran dopplerka niemal odruchowo zmieniła się w Kharricka. Tym razem oczy były właściwe - szaroniebieskie. Ubranie zacisnęło się boleśnie na szyi i nadgarstkach, które mężczyzna miał szersze od kruchej białowłosej. Spoglądając na swoje pogruchotane ciało mężczyzna aż nie mógł się powstrzymać od wspomnień.

***

Kharrick leżał w kałuży krwi. Co gorsza jago własnej. Czuł, jak ucieka z niego życie. Tyle przeżył tylko po to, aby umrzeć teraz z powodu jednej sakiewki. A mógł się nie szarpać. W zasięgu jego wzroku dostrzegł nagle ruch. Wysoka półelfka zatrzymała ciągnący przez siebie wóz.

~ Żarty? ~ pomyślał. Będzie czekać aż umrze? Ona jednak usiadła obok niego klękając we krwi. Złapała go za dłoń i trzymała patrząc mu prosto w oczy.

- Nie jesteś sam - wyszeptała, kiedy tracił ostrość wzroku. Nie był sam. Nikłe pocieszenie, kiedy ostatnia kropla krwi się z ciebie wytacza. A jednak, kiedy półelfka sprawdziła puls mężczyzna miał na twarzy lekki uśmiech. Nie żył. Kobieta odmawiając krótką modlitwę zamknęła mu oczy. Zbierając się w sobie wzięła na ręce jego ciało i dźwignęła je do góry. Ledwo doniosła go do wozu. Wrzuciła obok trzech innych martwych osób. Większej ilość nie da rady pociągnąć więc udaje się do celu swej codziennej tułaczki. Ledwo jej udaje się ruszyć ślizgając na brukowanej drodze.

***

Lepperov wyrwał się z zamyślenia zdając sobie sprawę, że wypił miksturę od Jace'a, a Laura go nieco połatała.
- Dzięki ślicznotko - powiedział swoim chrypliwym głosem uśmiechając się do niej. Był zaskakująco spokojny pomimo poważnego stanu w jakim był. Ale jak być przejętym jak ma się dwóch leczących, którzy jeszcze SĄ CHĘTNI ci pomóc?
- Co tam znalazłeś Mikel? - zagaił chłopaka podnosząc się ostrożnie. Głupio było siedzieć tak w przejściu pomiędzy dwiema jaskiniami. Szczególnie jak jedna z nich była usiana czaszkami i kośćmi. Normalnie przedsionek do piekła, albo bramy do krainy śmierci Pharasmy. Nie ma co kusić losu. Nie jak już się go i tak mocno nadwyrężyło.
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 03-02-2019 o 16:03.
Asderuki jest offline  
Stary 03-02-2019, 18:31   #266
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
- Och widzę, że masz czas być szarmancki, no od razu mi ulżyło już myślałam, że źle z tobą - Głos Laury ociekał sarkazmem którym maskowała swój strach, przed stratą białowłosej. Od razu podała ‘męskiej formie’ towarzyszki znalezioną miksturę większego leczenia i nałożyła magiczne bandaże na siniejące miejsce gdzie Morgensternem zderzył się z żebrami.
- Gdzie ty! Siadaj! - Zganiła towarzyszkę stanowczo nie pozwalając jej na szaleństwa. Bała się, że mimo mikstur rany po-otwierają się na nowo jeśli Emi za szybko zacznie się ruszać. - Pięć minut, zwykłego nic nie robienia! Mikel sobie poradzi i się z tobą podzieli jak coś znajdzie.
Po czym Laura zmaterializowała koc ze swojego plecaka i zawinęła 'męską formę' Emi w bezpieczny kocykowy kokon.


 

Ostatnio edytowane przez Obca : 03-02-2019 o 19:21.
Obca jest offline  
Stary 03-02-2019, 23:54   #267
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Jace podszedł powolnym krokiem do kolejnej komnaty. Noga powoli poddawała się woli psionika i magii mikstury leczniczej i nie doskwierała prawie w ogóle. Przechodząc nad kościami, chłopak podniósł mentalnie leżącą na ziemi czaszkę, która popłynęła w powietrzu tuż za nim.

Dziura w ziemi miała może ze trzy metry średnicy i zgodnie z ustaleniami reszty miała wyrzeźbione w skale coś na kształt drabiny. Była prawie czarna, nie sposób było zobaczyć czegokolwiek. Beleren zrzucił plecak z ramienia i wyciągnął z niego kawałek szmatki następnie skupił się na czaszce która obróciła się tak by młody mag mógł zobaczyć kłykcie, które kiedyś mocowały ją do kręgosłupa.

[media]https://i.etsystatic.com/6812768/r/il/355def/1312534369/il_fullxfull.1312534369_ttkz.jpg[/media]
Wnętrze czaski rozbłysło jasnym biało-błękitnym światłem ze wszystkich otworów. Chłopak wsadził szmatkę tam do otworu u podstawy czaski tworząc profilaktyczną latarnie punktową świecącą z oczodołów i otworów nosowych, a następnie mentalnie opuścił ją ruchem wirowym w dół. Czaszka niczym latarnia morska obracała się oświetlajac ściany dziury opadając ponad 10 metrów, zanim obraz uległ zmianie. Wychylając się Jace dokładnie widział jak jego magiczna latarnia wlatuje do kolejnego pomieszczenia. Było zdecydowanie szersze niż otwór przez który patrzył, choć miejscami wydawało mu się, że widzi fragmenty ścian. Podłoga była równa zdradzająca nienaturalne przeznaczenie pomieszczenia, jednak na pozór nic więcej nie dostrzegł. Nie miał jak posłać czaski dalej, jednak mógł obserwować refleksy punktowego światła, co powinno dać mu pogląd na wielkość sali, jak i jej fragmenty niewidoczne gołym okiem.
W istocie powoli obracająa się czaszka rzucała światło na niewidoczne z góry ściany, które momentami dawały jasny, purpurowy pobalsk.
W ścianach musiały tkwić żyły kryształów! To jedyny wniosek, jaki narzucił się Belerenowi. Nie udało mu się jednak ani usłyszeć ani zauważyć żadnych oznak życia, nawet gdy przyśpieszył ruch wirowy swojej czaszkowej latarki. Zniesmaczony zostawił ją obracającą się na wysokości pół metra od marmurowej posadzki samemu sięgając do swojej torby przechowywania. Nie musiał długo szukać, magia przedmiotu pozwalała wyciągnąć z przepastnej torby dokładnie to, czego szukał, a tym razem potrzebował zdobycznej, śmierdzącej bomby. Poczuł pewny ciężar w dłoni gdy wyciągnął przedmiot, który następnie bez zbędnej zwłoki wzucił do dziury. Interesowało go, czy ktoś żywy jest na dole, kto mógłby się zakrztusić gazem, oraz to jak gaz będzie się rozprzetrzeniał, co pozwoliłoby ocenić rozmiary sali i ewentualne wloty powietrza.

Skończywszy testy, Jace wrócił do drużyny, która wydawała się być już ogarnięta. Ogarniając wzrokiem pobojowisko, Beleren poczuł się zmęczony. Nie tyle fizycznie, ale bardziej psychicznie. Czuł, że osiągnął chyba swój limit. Był miałki, nijaki w środku. Jakby brakowało w nim iskry.
~ Czy tak czują się ludzie nie posługujący się mocą? ~ zastanawiał się.
Ciała przeciwników zostały już rozszabrowane, niewiele zostawiając dla psionika. Chłopak poczuł lekkie ukłucie gdzieś wewnątrz, jakiś zawód?
- Jak tam, lepiej? - Podszedł do opatuonej w koc doplerki. Jego twarz wyrażała troskę, choć nie mógł ukryć, że wolał patrzeć na kobiece kształty doplerki. W ogóle na kobiece kształty!

[media]http://media.wizards.com/2016/images/daily/cardart_SOI_Pieces-of-the-Puzzle.jpg[/media]
Zmęczony usiadł obok Laury biorąc się za pomoc w identyfikacji pozostałych przedmiotów, przy okazji dzieląc się wiedzą zdobytą przy dziurze.
- Tak więc moim zdaniem na dole nie ma żywej istoty, ale bezpieczniej będzie jeśli mimo wszystko odpoczynek zrobimy gdzieś poza jaskinią. - zakończył swoją relację.
 
psionik jest offline  
Stary 04-02-2019, 10:03   #268
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Laura położyła głowę na ramieniu Belerna, sama też była zmęczona a kiedy mieli teraz chwile na oddech jej ramie które oberwało kamieniem dało o sobie znać.
Roztarła je delikatnie uznając, że jeśli uda im się porządnie wypocząć jutro powinna być już zdrowa. Chłopak objął ją delikatnie i czule całując w czarne włosy zaczął masować zbolałe ramię.

- Też uważam, że powinniśmy wyjść z jaskiń i nocować w lesie tam gdzie poprzednio. Już raz daliśmy się zaskoczyć i ledwo z tego wyszliśmy. - powiedziała zmęczona patrząc po reszcie i pakując wybrane fanty do swojej torby. Trąciła lekko Jace’a wskazując na różdżkę unieruchomienia. - Chcesz czy ja mam zabrać?
- Mogę wziąć - odpowiedział przyglądając się różdżce. - Może będę bardziej przydatny w walce. - mruknął do siebie. - Jestem wyczerpany. Psychicznie.... I w sumie to przekłada się na wyczerpanie fizyczne…
- Wszyscy jesteśmy Jace, wytrzymaj z nami jeszcze trochę to wyjdziemy rozbijemy gdzieś obóz. Oddetchniemy świeżym powietrzem. - Zamalowała bardzo atrakcyjną wizję, zwłaszcza tym świeżym powietrzem. - Ja i Sulim opatrzymy was do końca i wrócimy tu jutro, jak się wyśpimy.
- Brzmi jak plan. - uśmiechnął się serdecznie.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 04-02-2019 o 22:27.
Obca jest offline  
Stary 06-02-2019, 13:52   #269
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Kharrick odczekał cierpliwie (ledwo wytrzymując) aż magia mikstur zadziała i zabrał się do roboty. Nawet jak mieli spać poza jaskinią nie zamierzał zostawić trucheł trotów leżących na ziemi. Powoli i sukcesywnie zabrał się do wynoszenia ich na zewnątrz aby potem druid mógł odczynić swoje czary. W międzyczasie musiał sobie zrobić przerwę, bo żebra mu doskwierały i oddech miał płytki. Skoro musiał przysiąść to mógł równie dobrze zagadać do kogoś.
- Ej Jace! To o czym ty w końcu gadałeś z tymi trotami? - zagaił zaczepiając młodzieńca.
- A takie tam tête-a-tête. - uśmiechnął się kwaśno. - Powiedziała, że nazywa się Ighiz, są Dziećmi Kamienia i mamy złożyć im hołd i ofiarę albo nas zabiją - Jace wzruszył ramionami. Sprzątanie po mokrej robocie to zdecydowanie coś, czego się brzydził, postanowił więc znaleźć sobie jakiekolwiek inne zajęcie.
- Gadała coś o jakimś Drążącym domagającym się ofiary, ale nie wiem kto to może być.
Kharrick uniósł brwi.
- Drążący? Ciekawe. Może chcą wrócić do podmroku? Z tego co wiem one nie do końca wydawały się takie jak słyszałem, że powinny być. Przede wszystkim nie były ślepe.
Jace wzruszył ramionami. - To typowa nieścisłość, miejska legenda, że troglodyci są ślepi. - dodał. - Może to jakiś demon uwięziony tutaj, a może jakieś jej urojenia. Ci wcześniej krzyczeli, żeby chronić Ighiz - ponownie wzruszył ramionami, jakby nie starał się nawet powiązać tego w całość. Nilczeli wpatrzeni w obrzydliwą scenerię.
- Czemu Kharrick? - zapytał Jace.
- Czemu Kharrick? - powtórzył mężczyzna.- Na mężczyzn się tak nie zwraca uwagi, a on był już dawno martwy. Nikt nawet o nim nie pamiętał aby mieć jakiekolwiek podejrzenia. Spieszyłem się. Takie tam. Nie mniej nie zgodze się z tobą co do trotów. Myślę, że ta banda była wyrzutkami wiesz? Mam nadzieję, że bez “ofiar” nie będzie chciało mu się kopać.
Mężczyzna odkaszlnął i zaklął czując żebra.
- Nieźle sobie poradziłeś. Nie wiem co zrobiłeś, ale ta Ighiz wyglądała na przestraszoną.
- Bardziej chodziło mi o teraz. Przecież Kharrick to nie prawdziwa Ty. - Jace patrzył pusto w przestrzeń pomiędzy swoimi butami.
- A to… he he.. ugh - Żebra ponownie zabolały. - Wiesz co? Jakoś tak jak Laura zaczęłą ściągać ze mnie zbroję i ciuchy, odruchowo zareagowałam. - pierwszy raz dopplerka użyła niewłaściwego zaimka.
- Przyzwyczajenie drugą naturą, co? - uśmiechnął się - Pilnuj się z zaimkami… a my musimy wymyślić ci jakąś babską ksywę, żebyśmy cię nie wsypali. - dodał
- Może Szelma?- Mikel wtrącił się do rozmowy. -[i] Można tak mówić i na kobietę i na faceta i łatwo będzie się wykręcić jak ktoś pomiesza te ... zaimki.
- No dzięki. - żachnął się złodziej. - To ja was będę nazywać dziewicami.
- No weź się nie obrażaj jak baba skoro już jesteś w ciele faceta co? - chłopak uśmiechał się od ucha do ucha - Co o tym sądzisz Jace?
- A patrz jaki rozgadany, a tak się rumienił przy pierwszych rozmowach - zaśmiał się Kharrick żałując tego momentalnie.
- I pomyśleć, że u niego wahania nastrojów nie zależą od machania mieczem - wtrącił Jace. - Szelma jest ok - dodał po chwili. Coś cały czas zaprzątało mu umysł, nie pozwalało odpocząć. Psionik próbował chyba mimowolnie, podświadomie ułożyć poszczególne kawałki układanki jaka składała się na Drążącego. Kim była ta istota i w jaki sposób komunikowała się z Ighiz? Czy to był tylko wymysł jej wyobraźni?
- Coś Cię gryzie? - Mikel zapytał, zauważywszy zamyślenie psionika.
- Nic, nic. - odpowiedział wyrwawszy się z zamyślenia. - Nie mogę skojarzyć tego Drążącego, a pewien jestem że gdzieś już to słyszałem.
- Co chcemy zrobić z drążącym? Pytam bo jesli to cos przyjmuje ofiary i chcemy to wybawić to mamy sporo ciał które mogą do tego posłużyć. I bez sensu będzie wynosić je na zewnątrz w tym momencie. - Dołączyła do dyskusji Laura, skończyła pakować swoje przybory medyczne i część fantów.
- Zabić to trzeba. Ja tam bym nie czuł się komfortowo jakby moja rodzina miałaby być w miejscu pod którym jest ktoś kto przyjmuje ofiary - Kharrick oparł szczękę o dłoń i spojrzał na towarzyszy.
- Demona nie zabijesz, a przynajmniej nie tak łatwo. - powiedział poważnie Jace. - Poza tym, nie mamy takich możliwości, żeby go choćby dotknąć. -
- A kto powiedział, że to demon? To może być cokolwiek - zauważył złodziej.
- Popatrzmy na to z perspektywy. To istota, która potrafi komunikować się w jakiś mentalny sposób, może przez sny, choć tutaj nie ma pewności. Troglodyci nie są tutaj od dawna, więc ktokolwiek to “uwięziony” musi być od dawna.
Po drugie -
Jace zaczął wyliczać na palcach - Musi chcieć ofiar. Nie zakładałbym, żeby to był pomysł z Ighiz.
Po trzecie wreszcie… -
zatrzymał się na chwilę z wygiętym palcem - Nie pamiętam, co miałem powiedzieć. -
Kharrick pokręcił głową. Miał przeczucie, że jego forma przestała odpowiadać jego towarzyszom. Przewrócił oczyma i ni stąd ni zowąd przestał być mężczyzną. Jednak zamiast swojej oryginalnej postaci przed towarzyszami siedziała czarnowłosa elfka o złotych gniewnych oczach.

[media]https://i.pinimg.com/564x/b8/74/c2/b874c2c059e04672e9cc40cd9eba154b.jpg[/media]

- Skup się Beleren - szturchnęła go piętą krzywiąc się przy tym. - Wszystko jedno co to jest, trzeba będzie się tego pozbyć w ten lub inny sposób.
- Emi! Jak już nosisz bandaże to nie zmieniaj formy! Patrz wszystkie się poluźnił. - Laura nie była zadowolona ze zmniejszenia się ciała w okolicy żeber złodziejki.
- Głowa mnie boli - odpowiedział z pewnym rozbawieniem psionik. - Trzeba się go pozbyć o ile w ogóle istnieje, ale najpierw musimy wiedzieć… no właśnie czy istnieje? I co to jest? Tego nie zrobimy ani tu, ani teraz, więc zróbmy swoje i wracamy na zewnątrz.
Elfka westchnęła poirytowana.
- Dobrze jak nie ty, to może ktoś inny. Jak mam narażać swoje dupsko dla was to muszę mieć chociaż zarys pomysłu na kilka ewentualności. A w zasadzie musimy - wskazała na siebie, Mikela i Psotnika. - Ja wiem, że macie swoje szachrajstwa i stoicie sobie radośnie z tyłu, ale jak przyjdzie co do czego, to nam się oberwie za twoją bolącą głowę.
- Dobrze koniec tych osobistych wycieczek wychodzimy! Na zewnątrz złapiemy oddech i na Spokojnie zastanowimy się co zrobić jutro! - Krzyknęła Laura a echo jej wypowiedzi poniosło się po jaskiniach.
- Mamy może olej lub oliwę? - Mikel skierował pytanie głównie w stronę Emi, ignorując polecenie Laury.
Emi-elfka już sama miała coś odwarknąć na rozporządzenie wiedźmy kiedy pytanie Mikela wybiło ją.
- Mam tylko ogień alchemiczny od hobosów. A co kombinujesz? - odparła po chwili.
- Drobiazg. Małe utrudnienie dla potencjalnych gości z dołu. No nic… Sprawdzę w plecaku. - jak powiedział, tak zrobił. Po chwili grzebania z zaskoczonym uśmiechem wyciągnął butlę oleju do lamp.-Nada się. Idę nasmarować drabinę. Pamiętajcie drugi i szósty szczebel od góry. Może to wiele nie pomoże, ale jest szansa, że któryś z tych brzydali spadnie na ryj… - chłopak uśmiechał się jak dziesięciolatek, który spłatał komuś dobrego figla.
- Czekaj! Idę z tobą - Emi-elfka poderwała się z ziemi przypłacając to bólem. Szybko jednak o nim zapomniała. Zabrała pochodnię i oboje zniknęli w dalszych korytarzach.
 
Asderuki jest offline  
Stary 06-02-2019, 14:00   #270
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację
Emi i Mikel - mistrzowie pułapek





- Boli mnie głowa - elfka prychnęła cicho jak już byli przy drabinie. - A mnie bolą żebra, a coś robię. Phi!
- Co poradzisz? Jace jest… Jace’m. Ja tam się cieszę, że znowu korzysta z mocy. Gdyby nie on to mogło być z nami krucho, a jak boli go przez to głowa? Trudno. Niewielka cena. - chłopak o dziwo stanął w obronie psionika.
- Jak mówiłam, nie powinno go tousprawiedliwiać od chociaż chwilowego myślenia. Mniejsza, może później nam się uda coś z niego wyciągnąć. Skoro już straszy demonami to chociaż niech powie dlaczego tak łatwo się ich nie da pokonać. Nie znoszę takiego zniechęcania. Jak ma jakieś obiekcje to chociaż niech poda jakich cholerny powód. Nie da się bo potrzeba na nie specjalnego materiału. Nie da się, bo są odporne na ataki. Cokolwiek. W trakcie tej wymiany zdań dotarli już niemal do “drabiny” prowadzącej na niższy poziom.
- Może sam jeszcze nie wie? Ja czasem mam wrażenie, że magowie mówią o rzeczach o których sami nie mają pojęcia i celowo robią to w tak skomplikowany sposób, żeby.. potrzymaj butelkę… żeby nic z tego nie było wiadomo. To tak, jakbym ja mówił, że sam zabiłem w walce sześciu przeciwników. Taka przechwałka, ale bez dowodów… - Mikel rozglądał się, za czymś, do czego mógłby przywiązać linę.
Emi podała mu nit i młotek ze swojego zestawu wspinaczkowego.
- To ma sens. Nawet sporo. Niech nasze tęgie głowy w takim razie później pokminią na ten temat. Nawet jeśli okaże się to czymś innym niż demonem to przynajmniej na jedną ewentualność będziemy wiedzieli co robić… a tak z ciekawości ilu najwięcej pokonałeś?
- Trzech ! - chłopak wyszczerzył zęby - Ale jakbyś widziała mnie po walce to raczej nie obstawiałabyś, że wygrałem.
- Nieźle. Pewnie siostra cię potem przeklęła i zawinęła w bandaże tak szczelnie, że wyglądałeś jak kokon. - elfka zaśmiałą się perliście. - Tylko te twoje dwukolorowe ślepia było wydać.
Mikel uśmiechnął się tylko w odpowiedzi. Zaczepił linę, obwiązał się w pasie i zszedł kilka szczebli w dół. - Podasz butelkę? Pamiętasz które szczeble? - postanowił sprawdzić Emi.
- Drugi i szósty od góry. Już chciałam powiedzieć dwunasty. - dopplerka przyznała się bez żenady.
- Będę miał do Ciebie jeszcze jedną prośbę. Nie chodzi o drabinę, tu już kończymy. - faktycznie Mikel już prawie uporał się z pierwszym szczeblem. -Muszę jakoś dyskretnie zmierzyć Psotniczka. Chodzi mi zwłaszcza o obwód w karku i najszerszym miejscu tułowia. Może mogłabyś jakoś pomóc?
Elfka uniosła brwi do góry.
- Zmierzyć go? Mogę ci pomóc, ale po co ci jego wymiary?
- Żeby go ubrać! -zażartował - Chciałbym zrobić mu jakiś pancerz. - wyjaśnił od razu.
- O no i to jest dobre myślenie. Podoba mi się - Elfka energicznie potrząsnęła głową już układając plan jak się do tego zabierze.
- Aż kurwa no nie mogę. Tak się ciebie czepiają, a pomysły to masz błyskotliwe. - elfka potargała czuprynę chłopaka z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Nie czepiają już nie czepiają, a właściwie nie czepia. Jak chcesz się za to zabrać? - Mikel sam był ciekaw co wymyśli Emi.
- Dwie opcje. Albo sznurkiem go zmierzę jak będzie spał, albo po prostu przytule i znajdę odpowiednią formę gdzie łatwo będzie określić. Możemy to zrobić przy okazji zmiany wart
- Zdam się na Ciebie. Przyda mi się też pomoc przy samym wytwarzaniu. Zajmie to wtedy mniej czasu. - chłopak był wyraźnie podekscytowany.
- Och.. ee… w tym może być problem. Bie bardzo się na tym znam. Nigdy tego nie robiłam.
- Nie szkodzi. Powiem Ci co i jak. Po prostu jak sam będę to robił to potrwa z tydzień, a jakbym miał pomocnika, najlepiej dwóch to uwiniemy się w połowę tego czasu, może mniej. Dobra. Gotowe. Chyba możemy wracać. - wojownik wspiął się na górę i zaczął odwiązywać linę.Chwilę później wracali już do towarzyszy. Drużyna dokończyła porządkowanie ciał i z ulgą udała się na zasłużony odpoczynek. Laura przed snem zdążyła jeszcze oczywiście dopaść Mikela, by go porządnie obandażować. Chłopak w ramach wdzięczności mocno ją przytulił. Cieszył się, że ją ma. Nawet jak czasem go wkurzała.


 
shewa92 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172