Plan nawet zadziałał, ale potem było tylko Bzzzzzzt, cięcie w twarz i upadek na glebę. Coś na niego upadło, ciało jakieś..chyba. Ciężko było stwierdzić bo wszystko co Barry widział coraz bardziej barwiło się szkarłatem. Był w czarnej dupie. Leżał przygnieciony, ciężko ranny na glebie. Jednak nawet najbardziej prymitywny organizm chce żyć i o prawo do niego będzie walczył do ostatniej kropli krwi. Tak więc Barry walczył dalej, mimo wszystko nie podda się do końca. Pochwycił zwłoki które na nim leżały i zarzucił je na siebie z planem wykorzystania i ich jako tarczy przed ciosami. Próbował też odmachnąć się swoim modliszkowym ostrzem, lecz z powodu częściowej ślepoty trafienie czegokolwiek graniczyło z cudem, ale może uda się odgonić choć na chwile oponentów. Starał się przeżyć i walczył o każdą kolejną sekundę życia, a każda kolejna była niczym bezcenny skarb, którego nie chce się zmarnować. |