04-02-2019, 10:10
|
#155 |
| Ból. Szarpnięcie i gorące kropelki krwi spryskujące mu twarz, kiedy pocisk przeszył mu bark, wychodząc drugą stroną. Dzwoniło w uszach, a po chwili dźwięki zlewały się już w jednostajny szum. Widział Jinxa, krwawiącego jak chowa się za kolejną kolumną, i sam przetoczył się na bok w poszukiwaniu zasłony.
"Zajebią mnie tutaj..." myślał wstając z kolan i waląc się całym impetem w kuluar, którego ściany ryte były seriami jego peemu jeszcze chwilę temu. Musiał szybko coś wymyślić zanim jego żyły nie wypompują z niego całej krwi, najlepiej poczekać na Igłę lub Stickiego.
Igła i MJ męczyli się jednak z tymi pierdolonymi schodami i dopóki będą z nich schodzić legioniści, najpewniej zdechnie tutaj, w tej parszywej dziurze. Max zacisnął zęby, zdjął z pleców karabin i podrzucił do policzka. Bolący bark zaprotestował, a Lucky jęknął, widząc jak sylwetka w którą celuje na moment rozbija się na trzy, które po wdzięcznym zrobieniu pełnego obrotu znów zlały się w jedną. Wychylał się zza kolumny, na schodach, próbując oddać strzał w kierunku Igły i MJa. Pysk w bandanie, gogle, i ta przedziwna zbieranina pancerza, osłaniająca tors. Celownik złapał głowę mężczyzny. Wziął oddech. Ściągnął spust. Znów ból, kiedy kolba pieprznęła o bolący bark.
"Kurwa..."
Kolba była bezlitosna. Tak jak Newton i jego prawa. "Pierdolony fizyk..."
Póki bolało, było w porządku i Max postanowił martwić się w momencie, kiedy przestanie go cokolwiek boleć.
__________________ Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est |
| |