Mężczyzna dojadł spokojnie zupę i kontynuował:
- To jak chcecie? Pewnie za godzinę będzie świtać, a i ludzie około tego czasu idą na kolejny patrol. Chcecie się razem z nimi przejść, czy może jednak wolicie odpocząć? Jak chcesz - spojrzał na Oswalda - możesz też sam z nimi się przejść, reszta może odespać. Sam wim jak to jest przespać dzień, więc nie dziwię się, że wolisz już odespać kolejnej nocy.
Morwena bez problemu dostała miskę z wodą i mogła zając się raną Randulfa, która nie była jednak tak głęboka na jaką wyglądała z początku.
Oswald oparłszy się na krześle, a później rozciągnąwszy poczuł ukucie w plecach, nie był to jakiś głęboki ból, ale raczej pieczenie. Rana na plecach dała o sobie znać, prawdopodobnie ubranie przykleiło się do ciała, a teraz podczas rozciągnięcia się oderwało.
Bohaterowie, jedni bardziej inni mniej czuli, że dali by radę nie spać. Randulf był z nich najbardziej wypoczęty, później był Oswald, zaś najbardziej zmęczona była Morwena, która tej nocy nie spała ani trochę. Towarzyszyło im zmęczenie, po cięzkiej nocy i drodzę jaką pokonali ostatniego dnia. Owe zmęczenie mogło być znaczące w walce, czy też jakimś większym dochodzeniu.