- Ano się spóźniłeś Harris - odparł Key - Reszta jest w willi legata, pojebało ich i poszli go zabić, ja z Łazikiem oddzieliliśmy się od nich i chcieliśmy dać nogę. Łazik nie żyje, mi też niewiele brakuje. Idź ich ratować, może jeszcze żyją - kiwnął łbem za siebie - tam jest pole minowe jak się domyślasz, dalej jest wysadzona brama. Zbiegło się tak ze dwudziestu legionistów. Może więcej. Wiesz co? Mam sprawę… masz iguanę?
Harris pogrzebał w sakwie i wyciągnął nadjedzoną iguanę. - Masz, tyle mi zostało.
- Dzięki, leć ratować resztę, a ja tu sobie poleżę, powspominam i wrzucę coś na ząb.
Harris wstał i poprawił M60. - Wrócimy po ciebie…
- Spoko, dr McTaget się ucieszy jak mu odniesiesz ten złom.
Nagle zza zakrętu wybiegł mało nie wypluwający płuc Legion Houndmaster. Zobaczywszy Harrisona zatrzymał się w pół kroku ściskając pałki.
Key uśmiechnął się złowieszczo. - Nie tylko ty masz znajomków z bronią maszynową dupku. Harrison mógłbyś go tak se...
Resztę zagłuszył M60 tnąc legionistę w pasie na pół jedną serią. - Dzięki, jesteś prawdziwym przyjacielem psa - powiedział Key, Harrison skinął głową i ruszył. Przechodząc koło trupa splunął.
Key zabrał się za iguanę, nie miał wiele czasu, a chciał ją dokończyć zanim cieknąca z rozdartej tętnicy krew uniemożliwi dokończenie posiłku. Od prawie roku jej smak śnił mu się po nocach…
Ostatnio edytowane przez Mike : 06-02-2019 o 14:28.
|