Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2019, 19:02   #375
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Galeb miał rację. Wlekli się zbyt wolno, do tego najwyraźniej nie zawsze we właściwym kierunku. Decyzja Gustawa, żeby włazić do każdego napotkanego osiedla dodatkowo powodowała przestoje i co by nie mówić - niepotrzebne ryzyko. Wystarczyłoby odwiedzać miejscowych wtedy, kiedy kończyłaby im się żywność, a nie daliby rady nic upolować.

Detlef do Simbach nie właził doskonale zdając sobie sprawę, że biegły w języku nie jest, a do tego miejscowi mogli mieć jakieś uprzedzenia do nieludzi. Słuchał zatem dyskusji na temat ich wyprawy, a gdy szeregowy Frietz podlazł i rozpoczął swoją przemowę zezując okrutnie na Thorvaldssona, brodacz łypnął nieprzyjaźnie w jego kierunku i warknął po krasnoludzku:
- Błazen.
Na więcej pijaczyna nie zasługiwał, więc kapral postanowił litościwie go ignorować.

- Weźmy broń, żywność, ładunki i trochę sprzętu potrzebnego w górach. Możemy iść choćby i cały dzień, żeby nadrobić stracony czas. - Detlef nie zamierzał zastanawiać się, czy umgi dadzą radę. Może i ustępował im chyżością, ale wytrzymałością i odpornością na zmęczenie mógł nadrobić wolniejsze tempo. - Zróbmy wreszcie co trzeba i wykonajmy zadanie, jak było ustalone! - zakończył nieco podniesionym głosem.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...

Ostatnio edytowane przez Gob1in : 06-02-2019 o 22:23.
Gob1in jest offline