Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2019, 21:33   #290
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Max zygzakując i gnając pod wiatr z zacinającym w oczy śniegiem w każdej chwili spodziewał się uderzenia pocisku. Nie widział jak dołem pognał pies i Sullivan, a chwilę potem Franko.
Dach był tuż tuż, spodziewany strzał nie nastąpił. Max zawisł nad dachem. Nigdzie nie widać było strzelca. Tylko przy krawędzi dachu, w miejscu osłoniętym kominem dostrzegł czarną plamę zasypywana przez śnieg. Tu musiał się czaić.
Pies z Sullivanem pobiegli do bramy, Franko przesadził płot i dobiegł pierwszy do drzwi budynku. Zamknięte. Obiegł budynek z prawej, w zaułku tak jak się spodziewał były schody przeciwpożarowe. Koło schodów coś dyndało. Podszedł ostrożnie. Lina. Solidna lina jak do wspinaczki, biegła na sam dach. Spojrzał na ziemię, resztki śladów zasypywał właśnie śnieg.

Parę chwil później pojawił się Sullivan z Frekim. Franko wskazał bez słowa i linę zasypywane ślady.
- Szukaj Freki - wyjął nóż i odciął kawałek liny dając do powąchania psu. Ten chwilę pokręcił się i podjął trop. Ruszyli. Freki prowadził ich na drugi koniec zaułka, przeciął ulicę i przy krawężniku zaczął się kręcić z nosem przy ziemi. W końcu usiadł i popatrzył wyczekująco na Sullivana.
- Odjechał samochodem - stwierdził Sullivan.
- Odjechali, widziałem dwóch. - Sprostował Franko.
Max wylądował i przyklęknął. Ledwo przysypane śniegiem znalazł dwie łuski. Wyjął chusteczkę i zawinął je starając się nie dotykać gołymi palcami. Zbadał dach i odkrył linę biegnącą na dół.
Ziemna ściana osłoniła dziewczyny, ale na szczęście nie była konieczna. Pozostali pognali jak wściekli. Tylko Tommy został na straży.
- Zbieramy się - powiedziała Felicja. I miała rację, słychać było syreny. Wyjście bramą było ryzykowne, więc pozostało przejście przez płot tak jak wcześniej. Zdążyli wejść w zaułek, gdy przejechał obok nich radiowóz.

Przyjechały gliny, reszta też je słyszy. Więc zakładam, że jak prawdziwi bohaterowie daliście nogę i spotykacie się w klubie.

 
Mike jest offline