|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-02-2019, 23:28 | #281 |
Reputacja: 1 | Maks skierował się prosto na zbira z zakładniczką. Gdy podleciał blisko z miotaczy na nadgarstkach ostrzelał okolicę bandyty, aby ułatwić pozostałym dopadnięcie łotra.
__________________ -To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację. |
05-02-2019, 12:49 | #282 |
Reputacja: 1 | Tommy słysząc Franko ponownie się skupił. Dziś już przesuwał wielkie ilości ziemi, ale nie z taką prędkością. Krok za Mariano ziemia zaczęła się zapadać, a jakiś metr dalej wybrzuszyła się, tworząc megakretowisko. Mało! Tommy zacisnął zęby, czuł jak coś cieknie mu po brodzie. Że to nie roztopiony śnieg poznał dopiero, gdy na dłoń dotykającą ziemi padła szkarłatna kropla. Niczym bóg piorunów Max orał błyskawicami ziemię wokoło alfonsa. Marianno zrobił krok w tył i ziemia na krawędzi dołu obsypała się. Alfons poleciał w tył, próbując przytrzymać się dziewczyny, ale ta lżejsza od niego nie dała mu żadnego oparcia wpadając razem z nim. Franko dopadł dołu w kilku krokach. Klęknął i złapawszy za ramię wyciągnął dziewczynę. Musiał ścisnąć ją za ramię zbyt mocno, bo jęknęła z bólu. Sięgnął drugi raz i złapawszy alfonsa za drogi płaszcz wyciągnął go z dołu. W ostatniej chwili odtrącił jego rękę z bronią, pocisk tylko osmalił szczękę wielkoluda. Ścisnął nadgarstek alfonsa i pistolet spadł na ziemię. Sullivan kazał psu warować i ruszył szukć bandytę flankujacego Franko. Zobaczył go kilka sekund później, facet trzymając pistolet oburącz celował włochowi w plecy. Nawet nie myśląc o wezwaniu do rzucenia broni strzelił. Kula przeszła przez oba przedramiona. Pistolet wypadł mu z bezwładnych dłoni, a on sam osunął się na ziemię z jękiem. Ostatni zbir widząc co się dzieje rzucił się do ucieczki. Dopadł bramy i wybiegł na ulicę. raczej nie biegł po posiłki. |
05-02-2019, 13:23 | #283 |
Reputacja: 1 | Franko wziął zamach i palnął z liścia alfonsa zostawiając na jego twarzy czerwony odcisk dłoni. Krew trysnęła z rozbitej wargi, a twarz zaczęła delikatnie puchnąć. Zbliżył sobie sukinsyna do twarzy tak by ten mógł przyjrzeć się jego oczom. Diabeł był już blisko. Franko czół że się uśmiecha, wiedział, że wystarczy tylko lekko przekręcić ten zawszony kark. Diabeł uwielbiał trzymanie czyjegoś życia w zasięgu ręki... Franko zaś tego nienawidził... - A teraz skurwielu mów... Bo moja cierpliwość się skończyła. Od ciebie tylko zależy w jakim stanie skończysz... W jednym kawałku, czy paru zapakowanych oddzielnie jako inwalida lub w ostateczności warzywo! |
05-02-2019, 21:38 | #284 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Tommy podniósł się na nogi, żeby rozejrzeć się wokół, ale zrobił to za szybko. Od tego całego wysiłku aż zakręciło mu się w głowie, ledwie powstrzymał się od upadku. Ostrożnie przykucnął i przysiadł na ziemi, opierając się plecami o pobliski nagrobek. Nie zdążył zobaczyć co się dzieje wokół, ale brak krzyków, strzałów, czy innych hałasów, wskazywał na to, że już po wszystkim. To dobrze, bo nie miał już siły. Do jego uszu doszedł też głos Franko. "Dorwał skurwiela", pomyślał O'Connor. Dłonią otarł swoją brodę i widząc ją umazaną we krwi, wyciągnął jedyny słuszny wniosek. Zdrowo przesadził. Pewnie, gdyby musiał to zrobić znowu i tak by to zrobił, ale w tej chwili miał nadzieję, że taka konieczność nigdy już nie nadejdzie. Bardzo by tego nie chciał. Chłopak przyglądał się nagrobkowi, który znajdował się naprzeciwko. Widniało na nim nazwisko "Dennis Krog", ale Tommy tego nie dostrzegał. Wygląd grobu przypomniał mu inny, tak dobrze mu znany, na którym wyryte nazwisko brzmiało "William O'Connor". Może powinien go odwiedzić? To chyba niedaleko. Tak, pewnie to zrobi, tylko odpocznie chwilę. Nawet nie zauważył, gdy powieki same mu się przymknęły... |
06-02-2019, 10:19 | #285 |
Reputacja: 1 | Dopiero teraz Franko spostrzegł, że trzyma marianno tak iż ten nie dotyka ziemi. Czubki jego butów dyndały kilka cali nad dziurą wykopana przez Tommyego. Alfons chyba zaczynał pojmować, że wpadł w gówno i sam się z niego nie wygrzebie. Widać było to w jego oczach. Wyśpiewa wszystko, tak jak w zaułku za klubem… poprawka, więcej niż wszystko. Felicja wypadła spomiędzy grobów i kucnęła przy Marice. Przytuliła ją i głaskał po głowie lewą ręką, uspokajając dziewczynę. W prawej wciąż trzymała pistolet i lustrował otoczenie. Nagle ratunek dla Mariano przyszedł z najmniej spodziewanej strony.. i w najmniej spodziewany sposób. Zwłaszcza dla samego zainteresowanego. Gdyby Franko nie patrzył mógłby się nawet nie zorientować od razu. Na jego oczach na prawej skroni Marianno pojawił się otwór, z lewej wyrwało dziurę wielkości pięści. Spojrzał wzdłuż linii strzału, na bloku sąsiadującym z cmentarzem widział jakieś dwie sylwetki. - Snajper - krzyknął i rzucił się w bok. Pocisk minął go o cal rozłupując pobliski nagrobek. O ile reszta uznała to za zwykłe zabójstwo, o tyle Sullivan musiał przyznać, że strzał przy tej pogodzie i w takich warunkach był świetny. To nie był poziom zbirów, którzy kładli na cmentarzu niczym rolnik zboże. Zapadający w sen Tommy nagle otworzył oczy, nie wiedział co go obudziło, ale stało się coś złego. Marianno leżał na wpół w dole z zakrwawioną głową, a Franko kucnął za nagrobkiem. Felicja osłaniając własnym ciałem ciągnęła Marikę w kierunku nagrobków. Umilkł też ryk silników Maxa, który musiał wylądować by nie narażać się na strzał. |
06-02-2019, 11:09 | #286 |
Reputacja: 1 |
|
06-02-2019, 13:44 | #287 |
Reputacja: 1 | Maks nie zastanawiał się długo, wyczekiwanie dałoby tylko snajperom czas na ostrzelanie pozostałych. Wierząc w to, że w latający i lecący zakosami cel trudniej będzie trafić, odpalił silniki i wystartował w stronę snajperów, próbując ściągnąć ostrzał na siebie. Natychmiast zaczął też zmieniać lekko kierunek lotu, to w jedną stronę, to w drugą, aby utrudnić strzelcom celowanie.
__________________ -To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację. |
06-02-2019, 15:33 | #288 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Jakieś krzyki, hałasy, Tommy sam nie wiedział co. Wiedział tylko, że siedzenie w tej sytuacji na ziemi i nic nie robienie, nie jest właściwym zachowaniem. Niewiele czasu zabrało mu dojście do siebie, zapamiętał nawet, że ktoś niedawno krzyknął "Snajper!" i chociaż nie poznał głosu, uznał że prawie na pewno nie było to częścią snu, o ile jakikolwiek miał. Rozglądając się wokół zobaczył jak Felicja ciągnie między nagrobki Marikę. Niewiele myśląc skoncentrował się i mając nadzieję, że tym razem obejdzie się bez nadwyrężania sił, spróbował zbudować wał, który dałby im jakąś osłonę dopóki nie dotrą między kamienne płyty. Sam schronił się za nagrobkiem, przy którym siedział. |
06-02-2019, 19:33 | #289 |
Reputacja: 1 | Franko rzucił się biegiem w kierunku, z którego padł strzał, klucząc pochylony między nagrobkami, tak by utrudnić strzelcom celowanie. |
06-02-2019, 21:33 | #290 |
Reputacja: 1 | Max zygzakując i gnając pod wiatr z zacinającym w oczy śniegiem w każdej chwili spodziewał się uderzenia pocisku. Nie widział jak dołem pognał pies i Sullivan, a chwilę potem Franko. Dach był tuż tuż, spodziewany strzał nie nastąpił. Max zawisł nad dachem. Nigdzie nie widać było strzelca. Tylko przy krawędzi dachu, w miejscu osłoniętym kominem dostrzegł czarną plamę zasypywana przez śnieg. Tu musiał się czaić. Pies z Sullivanem pobiegli do bramy, Franko przesadził płot i dobiegł pierwszy do drzwi budynku. Zamknięte. Obiegł budynek z prawej, w zaułku tak jak się spodziewał były schody przeciwpożarowe. Koło schodów coś dyndało. Podszedł ostrożnie. Lina. Solidna lina jak do wspinaczki, biegła na sam dach. Spojrzał na ziemię, resztki śladów zasypywał właśnie śnieg. Parę chwil później pojawił się Sullivan z Frekim. Franko wskazał bez słowa i linę zasypywane ślady. - Szukaj Freki - wyjął nóż i odciął kawałek liny dając do powąchania psu. Ten chwilę pokręcił się i podjął trop. Ruszyli. Freki prowadził ich na drugi koniec zaułka, przeciął ulicę i przy krawężniku zaczął się kręcić z nosem przy ziemi. W końcu usiadł i popatrzył wyczekująco na Sullivana. - Odjechał samochodem - stwierdził Sullivan. - Odjechali, widziałem dwóch. - Sprostował Franko. Max wylądował i przyklęknął. Ledwo przysypane śniegiem znalazł dwie łuski. Wyjął chusteczkę i zawinął je starając się nie dotykać gołymi palcami. Zbadał dach i odkrył linę biegnącą na dół. Ziemna ściana osłoniła dziewczyny, ale na szczęście nie była konieczna. Pozostali pognali jak wściekli. Tylko Tommy został na straży. - Zbieramy się - powiedziała Felicja. I miała rację, słychać było syreny. Wyjście bramą było ryzykowne, więc pozostało przejście przez płot tak jak wcześniej. Zdążyli wejść w zaułek, gdy przejechał obok nich radiowóz. |