Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2019, 23:01   #304
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Spośród łupów które do tej pory zgromadzili, tylko część była dostępna w obozie koboldów - Tanis zachachmęcił antycznie wyglądającą (za to już po paru wprawnych, zbrojmistrzowskich stuknięciach półelfa będącą w całkiem niezłym stanie) zbroję płytową i półtorak. Niestety, jak nie omieszkał wyjaśnić, reszta sprzętu - ze szczególnym uwzględnieniem ciepłych ubrań, prowiantu i kocy - została w obozowisku na górze.

- Jest powód dla którego najpierw poszliśmy po pancerz, a dopiero potem możemy iść na górę - wspomniał, szukając wzrokiem gospodyni obozowiska

Kai patrzył nieco nieufnie na otaczające ich obozowisko, zwłaszcza po tym co usłyszał o tym, że kobolty będą mogły chcieć zawłaszczyć Silji. Widząc jednak, jak swobodnie Tanis przemieszcza się po otoczeniu, Furia Torma również nieco pozwoliła się sobie rozluźnić.
-Sam nie mogę powiedzieć, że nie założyłbym na siebie jakiejś stalowej ochrony-powiedział mrukliwie Kaiven, rozglądając się uważnie za tak dobrze znaną mu bronią - korbaczem i małym puklerzem przypinanym do ramienia. Miał szczerą nadzieję, że coś takiego rzuci mu się w oko i będzie w jakiś sposób do zdobycia - bądź przez negocjacje, bądź przez uprzejmość sakiewek nowych przyjaciół -Myślisz, że mógłbym tu się doposażyć? Nie cierpię być bezbronny. Torm daje mi swoje błogosławieństwo, ale będę czuł się zdecydowanie bezpieczniej… i będę zdecydowanie bardziej przydatny mając broń do obrony

- Tak jak wspomniałem, więcej broni niż to mamy w obozie na górze - wskazał na trzy zwinięte razem miecze - Ale rozejrzeć się tu nie jest złym pomysłem, o ile koboldy wolą mniejszą to może znalazły coś w czasie drogi przez Podmrok albo już na miejscu i leży im bezużyteczne. Jest tu gdzieś Quarr, wprawny wojownik - może on będzie coś miał? -

Rozmowa z koboldami szybko wyjaśniła, że nie mają żadnej dodatkowej broni z wyjątkiem włóczni, no i maczug.

Kiedy gadatliwemu podróżnikowi udało się wypatrzeć Yusdrayl, Tanis żwawym krokiem ruszył w kierunku szamanki.
- Wyprawa postępuje naprzód, choć te tylne wejście do goblinów jest dobrze bronione - zagadnął pozytywnie, nie chcąc od razu przechodzić do rzeczy - Oto Kaiv i Silji, których uwolniliśmy przed chwilą - z zamaszystym, przerysowanym pozdrowieniem przedstawił dwójkę ludzi - Ale to nie ich szukaliśmy -

W krótkiej pogawędce pojawiły się ciekawe detale - koboldy także znały drzewne skazy z którymi się już spotkali. Miały pochodzić od owoców z drzewa Gulthiasa i być wynikiem hodowli przez obłąkanego druida - tego samego który przewodził goblinom. Szamanka polecała na nie ogień - ale też ostrą, tnącą broń.

Nareszcie rzucono też trochę światła na cienką, przerywaną linię władców tej fortecy - Gulthias, wampir od kołka z którego wyrosło felerne drzewo, najprawdopodobniej był przez chwilę władcą Cytadeli.


Pozostawało tylko pytanie, czy koboldy zaopiekują się dziewczynką w czasie do ich powrotu.
Przywódczyni potwierdziła to czego domyślał się Tanis i czego dotyczyły umowy. Mają w obozie bezpiecznie schronienie, oraz, gdy odzyskają smoczka, otrzymają klucz, najpewniej, otwierający drzwi w sali przy wejściu. Xina i Silji są w obozowisku bezpieczne, tak jak wszystkie inne dzieci.

- Tak więc nie pozostaje nam nic innego, jak sprawdzić w obozowisku na górze - półelf podsumował obchód obozowiska - A ja przy okazji zmienię kilka słów z naszą eskortą, co by nie turbowali się za bardzo naszą przedłużającą się nieobecnością, to i po drodze wezmę co trzeba. Chyba że chcesz przejrzeć sam spadek po naszych towarzyszach, wtedy siłą rzeczy musimy obaj wejść na górę -
Tanis, w drodze na górę przemknął jeszcze wspomnieć Mornowi dokąd idzie.

Droga do wyjścia była spokojna. Przetrzebione poprzednim razem złowieszcze szczury, co prawda śledziły przejście bohaterów, z pomiędzy gruzów,lecz nie zaatakowały. Najgorsza był wspinaczka, bez obciążenia poszło łatwo. Trochę musieli się naczekać nim udało się Tanisowy wywołać stróżujących zbrojnych. Szybko, bezpiecznie opasani, zostali wciągnięci na płaskowyż. Vernon z dumą w głosie meldował, iż udało się niemal wytrzebić stado wilków, które dało się we znaki w czasie podróży do Bezsłonecznej Cytadeli. Wskazała na kolejną głowę złowieszczego wilka i jego skórę, która wraz ze skórami siedmiu wilków, dołączyła do skór zdobytych w czasie tej podróży.

Wyglądało na to, że sama Cytadela była bezpieczniejsza niż droga do niej; Tanis szybko zreferował spotkanie z nieumarłymi, umiarkowanie przyjazne koboldy i mało przyjazne gobliny. Podsumowując - eskorta miała zostać na miejscu jeszcze co najmniej kilka dni, więc mogli się spokojnie rozgościć w lodowej wieży. Półelf wspomniał o odbitych jeńcach - i o tym czego potrzebowali. W chwili kiedy żołnierze zbierali to o co zostali poproszeni, wymknął się na górę wieży i na chwilę zniknął w Rezydencji.


- A więc, przemyślałem czego chcę. Jaka ma być moja cela, moje sanktuarium w którym umysł będzie mógł oderwać się od ziemskich spraw. Niechaj będzie to rozpadlina w skale pod rozgwieżdżonym nocnym niebem. Niechaj elfie mistrzostwo przekształci żywy kamień i roślinność w miejsce skupienia; łoże, skrzynie i wszelakie rzeczy których potrzebować mogę, niechaj będą pod ręką, ale skrzętnie ukryte poza zasięgiem wzroku, tak by nie rozpraszały.

- Co innego ma być najważniejsze: niechaj będzie to miejsce bogów: starych i nowych, wielkich i małych. Niechaj każdy z nich ma tam odpowiedni hołd, coś co będzie próbował oddać esencję jego bytu. Wszystkie te rzeczy niechaj będą na żywym obrazie Drzewa Światów, a Drzewo niechaj będzie centrum i światłem tego sanktuarium -


Rzecz jasna, miał także bardziej przyziemne wytyczne - zażyczył też sobie, by wszystkie schowki miały większą pojemność niż wynikałaby z ich wymiarów, a kwatera, oprócz wyjścia na Srebrne Skrzydło, miała być także połączona sekretnym przejściem z odnogą biblioteki-labiryntu wychodzącą na kącik cichej pracy. Miała także być nieosiągalna dla nieproszonych gości - także niewezwanych sług Rezydencji.

Pomieszczenie nie miało powstawać już teraz - Tanis oczekiwał, że majordomus zaprezentuje mu je w jakiś sposób przed nieodwracalnym stworzeniem go. Dał mu też czas na ulepszanie projektu - wszak żadna piękna architektura nie powstawała w jednej chwili.




Nie chcąc ujawniać się z Rezydencją już teraz, półelf zostawił magiczne byty z nowym zadaniem i szybko wrócił na Plan Materialny.
Schodząc na dół wieży, jeszcze raz jowialnie pogratulował eskorcie tego jak radzili sobie z obowiązkami.

Sam Tanis, wracając na do towarzyszy objuczony dodatkowymi tobołkami dla obojga uratowanych, czuł się jakoś radośniej wiedząc że także na górze wszystko układało się w jak najlepszym porządku.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline