Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-02-2019, 12:55   #301
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Morn przez moment przyglądał się Xinie i jej nowej znajomej. Widać było, mała koboldka potraci zadbać o siebie i o innych. A to znaczyło, że warto było zatroszczyć się o jej dalszy los.
Zostawił dzieci na chwilę same przy ognisku, a sam poszedł do Yusdrayl. Wrócił po paru minutach, uboższy o parę sztuk złota.

- Xino - powiedział - jesteś wolna. I gdy będziemy wracać, to zabiorę cię z sobą. Ale teraz musisz tu zostać i opiekować się Silją.
 
Kerm jest offline  
Stary 06-02-2019, 13:28   #302
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację
Anathem, Zaza i Zoren - dyskusja przy ogniu



***W międzyczasie przy drzwiach do więzienia goblinów***


Zaza patrzyła na szalejący ogień. Z tego co jej się wydawało Tanis zdąży wrócić a ten ogień jeszcze się nie wypali.

- Jakieś pomysły jak je dorwać na tym balkonie? Zoren?- zwróciła się do diabelstwa.
Zoren przez chwilkę przyglądał się w milczeniu balkonowi, jakby coś przeliczał.
- Przez płomienie i dym dysponujemy obecnie dość słabą widocznością, co działa dla nas ambiwalentnie - ataki dystansowe są nieskuteczne dla obu stron, inaczej bylibyśmy już naszpikowani strzałami. Dostanie się na górę odpada chwilowo z podobnych powodów - poważne poparzenia nie ułatwią walki, a osoba która wydostanie się z obszaru płomieni będzie idealnym celem dla goblinów. Jestem w stanie dorzucić tam kilkoma bombami - może zabiję paru przeciwników, a jeśli nie, to przynajmniej ich osłabię lub pozbawię części zasobów. Ale wtedy także będę musiał się wycofać, by uzupełnić zapasy.
- Albo czekamy na Tanisa, który ugasi to jak poprzednio i będziemy mogli kombinować. - Powiedziała Zaza.
- Wiecie, że sługa może po prostu sprawdzić czy w ogóle tam ktoś jest? Zasadniczo to był tam przed chwilą w formie może nieco mniej reprezentacyjnej, ale jednak był. - po tych słowach Anathem zwrócił się do mefita w języku jego ojczystego planu - Widziałeś tam gobliny? Zostały czy uciekły? - zaraz po tym postanowił dodać - Masz w ogóle jakieś imię?
Zoren uśmiechnął się na słowa Anathema. Przez całe to zamieszanie z więźniami oraz kalkulowanie balistyki kompletnie przegapił fakt przyzwania mefita.
- Słuszny pomysł, skóra mefita powinna być na tyle wytrzymała, by krótki ostrzał nie wyrządził mu krzywdy. - odpowiedział mnichowi, po czym zamilkł, czekając aż ten skończy konwersację.
Mefit chwilę myślał potem odpowiedział w płomiennym.
- Było sześć. Wycofały się, gdy zobaczyły, że ich broń nie czyni mi żadnej szkody. Tak było do czasu, kiedy mnie przywołałeś do siebie panie.
Anathem podzielił się z Zorenem i Zazą zdobytymi informacjami. - Tak to mniej więcej wygląda. Oczywiście sytuacja może się w każdej chwili zmienić.
- W takiej sytuacji pościg wydaje się niepotrzebny. Proponuję wycofać się, upewnić, iż uwolnieni więźniowe są już bezpieczni, a następnie wyruszenie dalej, pełną grupą.- zasugerował alchemik.
- To niezła myśl. I tak chciałem się wycofać do miejsca naszej pierwszej potyczki z goblinami, żeby coś sprawdzić. Chodźcie ze mną. - po tych słowach Anathem ruszył w stronę korytarza z “pajączkami”. Po dotarciu do murku zza którego zaatakował pierwszy z przeciwników zaczął przyglądać się ciałom pokonanych wrogów. Wybrał takie, po których najmniej widać było obrażenia i odciągnął je na bok. Następnie wyciągnął z plecaka znalezioną wcześniej piszczałkę. -Jeżeli dobrze zrozumiałem Tanisa… Tak, to powinno pomóc. - nie zastanawiając się dłużej przyłożył ją do ust, zamierzając wygwizadać prostą melodię.
Zoren zaciekawiony ruszył za mnichem, po czym dołączył do przeszukiwania ciał. Sam sprawdzał, czy nie posiadają jakiś charakterystycznych cech, znaków, czy to na ciałach, czy w ubiorze, które mogłyby sugerować cokolwiek na temat grupy w cytadel - skąd się wzięli, jak wygląda ich społeczności, czy chociaż jak z nimi walczyć. Umiejętność zbudowania tak skomplikowanych pułapek nie wydawała się poza możliwościami goblinów, jednak zaawansowane taktyki nie pasowały do tej rasy. Gdy Anathem wyciągnął znalezioną wcześniej piszczałkę, alchemik skrzywił się.
- Jesteś pewien, że chcesz jej użyć? - odezwał się, zanim mnich zdążył zagrać - Masz pewność co do jej działania? Magia nekromantyczna jest zwykle dość wątpliwa moralnie. Co zamierzasz osiągnąć?- zapytał.
- Mam pewne podejrzenia. Znaleźliśmy ją w pomieszczeniu z ożywionymi ciałami, emanuje aurą nekromantyczną i leżała na ołtarzu jak coś cennego. Podejrzewam, że zagranie na niej może dać tym trupom nieco bardziej aktywne nieżycie. Nie wiem tylko czy będziemy mieli jakąś kontrolę nad nimi, ale… Najbezpieczniej przetestować na niegroźnych goblinach nie? Zaza nas obroni w razie czego.- mimo przekonania w głosie, mnich wstrzymał się z działaniem, czekając na opinię przyjaciela.
- Twoje rozumowanie odnośnie działania jest jak najbardziej logiczne, ale czy na pewno tworzenie istot nekrotycznych to dobry pomysł? Moralność tego czynu z pewnością nie pozostawia wielu wątpliwości - naruszasz spokój ciała tylko na potrzeby “testu”. Jeśli dobrze pamiętam, nauki Pana Ognia mówią, że zmarłych należy oddawać płomieniom, a z nieumarłych powinien zostawać jedynie popiół.
- Mniej więcej dobrze pamiętasz. Dusze zmarłych oczyszczają się w jego płomieniach i trafiają do niego, by mógł przekuć wszelki żywot w jego zasadniczą postać. Niemniej... Nie sądzę, że zależy mu na tych tutaj, a ciało… Chętnie odprawię odpowiedni rytuał, kiedy już nie będą potrzebni. - diablę rzuciło jeszcze raz okiem na ciała, jakby zastanawiając się nad słusznością swoich słów. - Kossuth mówi też, że celowo stawia przed nami wyzwania. Musimy radzić sobie z tym co mamy i głupotą byłoby odrzucić użyteczne narzędzie. Ja wiem, że nie brzmi to dobrze, ale… Właśnie mordujemy plemię goblinów, które nic nam nie zrobiło i nie robi tego z dobroci serca, ale dlatego, że mamy w tym swój zysk. Odkładając już na bok to, że goblinoidy to rasy z gruntu złe i pewnie świat byłby lepszy bez nich to nie mamy moralnych przesłanek, żeby wybijać właśnie to plemię. Ten jeden zły czyn, jakim będzie czasowe stworzenie nieumrałej istoty nie obciąży bardziej mojego sumienia… - Anathem zdecydowanie zasępił się po tych słowach. Nie minęło jednak dużo czasu i na jego twarzy znowu widać było determinację - “Nagrodą dla odnoszącej sukcesy ambicji jest moc. Wyższy stopień rozwoju można uzyskać jedynie poprzez trudności i ból.” Mam nadzieję, że nie błądzę za bardzo o Płomienisty, ale gdyby tak było, czy obdarzył byś mnie sługą? - zadając pytanie, zaciskał dłoń na wisiorku symbolizującym jego wiarę - Dobra. Jesteście skłonni ze mną zaryzykować?
- zwrócił się znowu do towarzyszy.

 
shewa92 jest offline  
Stary 06-02-2019, 13:52   #303
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
- Anathemie, wyraźnie widać, iż starasz się wytłumaczyć to, co zamierzasz zrobić, nie tylko mnie, ale i sobie. I proszę, nie próbuj zasłaniać się łaską swego boga - bo udzielił Ci jej wcześniej, a chyba nie planujesz sprawdzać, jak długo będzie Cię nią obdarzał? To, co zacytowałeś, jest prawdziwe, ale to nie Ty odczujesz ból i trudności, ożywiając nieumarłego tylko po to, by przetestować znaleziony przedmiot. I przypominam, że nie mordujemy plemienia goblinów, które nic nam nie zrobiło. Po pierwsze, chwilowo bronimy się, próbując do nich dostać - a ja nie mam zamiaru skrzywdzić żadnego z nich, o ile ten nie zaatakuje pierwszy. Po drugie, przybyliśmy do Cytadeli, by odnaleźć zaginionych poszukiwaczy przygód i dotrzeć do drzewa, które może być źródłem skaz nawiedzających Oakhurst, a które, jak wiemy od koboldów, jest pilnowane przez gobliny. - odpowiedział Zoren - Ale kończąc dygresję, proszę Cię tylko o cierpliwość, zanim zaczniesz ożywiać nieumarłych, skonsultuj się z Tanisem, jego zdanie na ten temat może być rozsądniejsze niż nas obu. Osobiście tego nie popieram, ale jeśli akolita, nawet były, Tyra nie będzie miał przeciwskazań, nie będę Cię powstrzymywał.*
-Zorenie, wyraźnie widać, iż starasz się wytłumaczyć to, co robisz, nie tylko mnie, ale i sobie. I proszę, nie próbuj zasłaniać się słowami koboldów bo równie dobrze mogły mówić półprawdy. Nasza wyprawa na teren goblinów jest im bardzo na rękę. - mnich celowo użył podobnych słów do wypowiedzianych wcześniej przez alchemika - Każdy zawsze tłumaczy sobie swoje postępowanie tak, żeby móc się usprawiedliwić, ale jakoś nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek z nas podjął chociaż próby negocjacji i rozmowy z goblinami. Weszliśmy na ich teren, nie zadając pytań i idziemy jak po swoje. To nie jest najlepsze moralnie rozwiązanie. Nie ważne. Kwestia moralności jest indywidualną sprawą i sami oceniamy co i w jakim stopniu obciąża nasze sumienia. Użycie tej piszczałki zaciąży na moim. - Anathem nie chciał dalej wdawać się w dyskusję o wątpliwych pobudkach podjętych dotychczas działań - Zapytałem, czy chcecie zaryzykować. Dostałem odpowiedź. Poczekajmy zatem na Tanisa.
Alchemik wysłuchał słów mnicha z niezadowoleniem wypisanym na twarzy.
- Jeśli uważasz, że koboldy nie mówią nam całej prawdy, to czemu dowiaduję się o tym dopiero teraz, kiedy już zaczęliśmy działać. To wy z nimi rozmawialiście i zaufałem waszemu osądowi, że robimy słuszną rzecz - przemilczałeś swe wątpliwości wtedy, by teraz użyć ich jako argumentu? Z goblinami nie zdążyliśmy porozmawiać, bo nas zaatakowały. Widzę jednak, że dalsza dyskusja nie ma sensu - Ty podjąłeś swoją decyzję, zanim nas zapytałeś. Może Tanis będzie miał na nią jakiś wpływ, ja nie będę się już wtrącał. Ale jeśli oczekujesz, że nie będziemy traktować Cię jak niedojrzałego młokosa, powstrzymaj się przez zabawami w przedrzeźnianie rozmówcy. - odparł sucho alchemik.
- Po co ta złość Zorenie? Czy ja powiedziałem, że uważam, że nie mówią całej prawdy? Nie. Powiedziałem, że może być taka możliwość. Jako naukowiec musisz sam to dostrzegać czyż nie? Wierzę, albo może chcę wierzyć, że mówią prawdę bo wtedy nasze czyny mają jak najb...
- W takim razie nie sugeruj tego tylko po to, by pokazać, że ktoś inny może się mylić. Cała ta wyprawa może być bazowana na oszustwie, każdy, z kim rozmawiasz, może Cię okłamywać dla własnych korzyści. Czy to oznacza, że zasłaniam się tym? -

- Dziękuję, że mi przerwałeś Zorenie. Faktycznie nie musimy kontynuować dyskusji. Nie wiedziałem, że metodologia naukowa polega na rozważaniu tylko tych faktów, które nam pasują. Nie dałeś mi dokończyć więc zapewne Cię nie interesuje moje zdanie. Nie będę zatem kontynuował. Zaczekamy na Tanisa. - po tych słowach diablę zaczęło grzebać w plecaku, wyraźnie czegoś szukając.
- Zadałeś mi pytanie, więc na nie odpowiedziałem -
-Retoryczne...- Mnichi wyciągnął flet i przyłożył go do ust - Będzie wam przeszkadzało jak zagram? Pomaga mi to zebrać myśli. Nie mamy się już po co ukrywać. - czekał na odpowiedź.
- Jak większość. - alchemik zupełnie stracił ochotę na rozmowę z mnichem. Wystarczyło mu ciągłego wypominania metod naukowych od kogoś, kto nie miał o nich żadnego pojęcia. Po chwili w ciszy, która zapadła zabrzmiała, spokojna, kojąca melodia. Anathem grał jeszcze kilka minut. Po wszystkim podszedł znowu do Zorena. - Nie chcę prowadzić z Tobą sporu. Wybacz mi, jeśli Cię uraziłem. - skłonił nisko głowę.*
- Nie ma tutaj czego wybaczać, wiesz dobrze, że nasz rodzaj ma w tym względzie grubą skórę - alchemik uśmiechnął się lekko, po czym wrócił do swoich notatek, a mnich znów zagrał, chcąc umilić sobie oczekiwanie. Rozmyślał też nad słowami Zorena. Oczywiście, że sam sobie tłumaczył to, co zamierzał zrobić. Każdy tak postępuje. Zoren zresztą robił to samo czy mieli pewność, że w konflikcie między koboldami i goblinami to gobliny są złe? Czy może koboldy wykorzystały ich do załatwienia własnych spraw? Czy powinni obiecywać, że odzyskają smoka, który u dotychczasowych panów był trzymany w klatce? Czym to się różniło od niewolnictwa, któremu niedawno się przeciwstawili? Mnich nie sądził, że złe osoby uważają się za takie. Na pewno mają mnóstwo argumentów przemawiających za tym, co robią. Właściwe pytanie brzmiało ile jeszcze da radę udźwignąć jego sumienie. Bał się, że nie zauważy kiedy sam stanie się zły.
 
Sindarin jest offline  
Stary 06-02-2019, 23:01   #304
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Spośród łupów które do tej pory zgromadzili, tylko część była dostępna w obozie koboldów - Tanis zachachmęcił antycznie wyglądającą (za to już po paru wprawnych, zbrojmistrzowskich stuknięciach półelfa będącą w całkiem niezłym stanie) zbroję płytową i półtorak. Niestety, jak nie omieszkał wyjaśnić, reszta sprzętu - ze szczególnym uwzględnieniem ciepłych ubrań, prowiantu i kocy - została w obozowisku na górze.

- Jest powód dla którego najpierw poszliśmy po pancerz, a dopiero potem możemy iść na górę - wspomniał, szukając wzrokiem gospodyni obozowiska

Kai patrzył nieco nieufnie na otaczające ich obozowisko, zwłaszcza po tym co usłyszał o tym, że kobolty będą mogły chcieć zawłaszczyć Silji. Widząc jednak, jak swobodnie Tanis przemieszcza się po otoczeniu, Furia Torma również nieco pozwoliła się sobie rozluźnić.
-Sam nie mogę powiedzieć, że nie założyłbym na siebie jakiejś stalowej ochrony-powiedział mrukliwie Kaiven, rozglądając się uważnie za tak dobrze znaną mu bronią - korbaczem i małym puklerzem przypinanym do ramienia. Miał szczerą nadzieję, że coś takiego rzuci mu się w oko i będzie w jakiś sposób do zdobycia - bądź przez negocjacje, bądź przez uprzejmość sakiewek nowych przyjaciół -Myślisz, że mógłbym tu się doposażyć? Nie cierpię być bezbronny. Torm daje mi swoje błogosławieństwo, ale będę czuł się zdecydowanie bezpieczniej… i będę zdecydowanie bardziej przydatny mając broń do obrony

- Tak jak wspomniałem, więcej broni niż to mamy w obozie na górze - wskazał na trzy zwinięte razem miecze - Ale rozejrzeć się tu nie jest złym pomysłem, o ile koboldy wolą mniejszą to może znalazły coś w czasie drogi przez Podmrok albo już na miejscu i leży im bezużyteczne. Jest tu gdzieś Quarr, wprawny wojownik - może on będzie coś miał? -

Rozmowa z koboldami szybko wyjaśniła, że nie mają żadnej dodatkowej broni z wyjątkiem włóczni, no i maczug.

Kiedy gadatliwemu podróżnikowi udało się wypatrzeć Yusdrayl, Tanis żwawym krokiem ruszył w kierunku szamanki.
- Wyprawa postępuje naprzód, choć te tylne wejście do goblinów jest dobrze bronione - zagadnął pozytywnie, nie chcąc od razu przechodzić do rzeczy - Oto Kaiv i Silji, których uwolniliśmy przed chwilą - z zamaszystym, przerysowanym pozdrowieniem przedstawił dwójkę ludzi - Ale to nie ich szukaliśmy -

W krótkiej pogawędce pojawiły się ciekawe detale - koboldy także znały drzewne skazy z którymi się już spotkali. Miały pochodzić od owoców z drzewa Gulthiasa i być wynikiem hodowli przez obłąkanego druida - tego samego który przewodził goblinom. Szamanka polecała na nie ogień - ale też ostrą, tnącą broń.

Nareszcie rzucono też trochę światła na cienką, przerywaną linię władców tej fortecy - Gulthias, wampir od kołka z którego wyrosło felerne drzewo, najprawdopodobniej był przez chwilę władcą Cytadeli.


Pozostawało tylko pytanie, czy koboldy zaopiekują się dziewczynką w czasie do ich powrotu.
Przywódczyni potwierdziła to czego domyślał się Tanis i czego dotyczyły umowy. Mają w obozie bezpiecznie schronienie, oraz, gdy odzyskają smoczka, otrzymają klucz, najpewniej, otwierający drzwi w sali przy wejściu. Xina i Silji są w obozowisku bezpieczne, tak jak wszystkie inne dzieci.

- Tak więc nie pozostaje nam nic innego, jak sprawdzić w obozowisku na górze - półelf podsumował obchód obozowiska - A ja przy okazji zmienię kilka słów z naszą eskortą, co by nie turbowali się za bardzo naszą przedłużającą się nieobecnością, to i po drodze wezmę co trzeba. Chyba że chcesz przejrzeć sam spadek po naszych towarzyszach, wtedy siłą rzeczy musimy obaj wejść na górę -
Tanis, w drodze na górę przemknął jeszcze wspomnieć Mornowi dokąd idzie.

Droga do wyjścia była spokojna. Przetrzebione poprzednim razem złowieszcze szczury, co prawda śledziły przejście bohaterów, z pomiędzy gruzów,lecz nie zaatakowały. Najgorsza był wspinaczka, bez obciążenia poszło łatwo. Trochę musieli się naczekać nim udało się Tanisowy wywołać stróżujących zbrojnych. Szybko, bezpiecznie opasani, zostali wciągnięci na płaskowyż. Vernon z dumą w głosie meldował, iż udało się niemal wytrzebić stado wilków, które dało się we znaki w czasie podróży do Bezsłonecznej Cytadeli. Wskazała na kolejną głowę złowieszczego wilka i jego skórę, która wraz ze skórami siedmiu wilków, dołączyła do skór zdobytych w czasie tej podróży.

Wyglądało na to, że sama Cytadela była bezpieczniejsza niż droga do niej; Tanis szybko zreferował spotkanie z nieumarłymi, umiarkowanie przyjazne koboldy i mało przyjazne gobliny. Podsumowując - eskorta miała zostać na miejscu jeszcze co najmniej kilka dni, więc mogli się spokojnie rozgościć w lodowej wieży. Półelf wspomniał o odbitych jeńcach - i o tym czego potrzebowali. W chwili kiedy żołnierze zbierali to o co zostali poproszeni, wymknął się na górę wieży i na chwilę zniknął w Rezydencji.


- A więc, przemyślałem czego chcę. Jaka ma być moja cela, moje sanktuarium w którym umysł będzie mógł oderwać się od ziemskich spraw. Niechaj będzie to rozpadlina w skale pod rozgwieżdżonym nocnym niebem. Niechaj elfie mistrzostwo przekształci żywy kamień i roślinność w miejsce skupienia; łoże, skrzynie i wszelakie rzeczy których potrzebować mogę, niechaj będą pod ręką, ale skrzętnie ukryte poza zasięgiem wzroku, tak by nie rozpraszały.

- Co innego ma być najważniejsze: niechaj będzie to miejsce bogów: starych i nowych, wielkich i małych. Niechaj każdy z nich ma tam odpowiedni hołd, coś co będzie próbował oddać esencję jego bytu. Wszystkie te rzeczy niechaj będą na żywym obrazie Drzewa Światów, a Drzewo niechaj będzie centrum i światłem tego sanktuarium -


Rzecz jasna, miał także bardziej przyziemne wytyczne - zażyczył też sobie, by wszystkie schowki miały większą pojemność niż wynikałaby z ich wymiarów, a kwatera, oprócz wyjścia na Srebrne Skrzydło, miała być także połączona sekretnym przejściem z odnogą biblioteki-labiryntu wychodzącą na kącik cichej pracy. Miała także być nieosiągalna dla nieproszonych gości - także niewezwanych sług Rezydencji.

Pomieszczenie nie miało powstawać już teraz - Tanis oczekiwał, że majordomus zaprezentuje mu je w jakiś sposób przed nieodwracalnym stworzeniem go. Dał mu też czas na ulepszanie projektu - wszak żadna piękna architektura nie powstawała w jednej chwili.




Nie chcąc ujawniać się z Rezydencją już teraz, półelf zostawił magiczne byty z nowym zadaniem i szybko wrócił na Plan Materialny.
Schodząc na dół wieży, jeszcze raz jowialnie pogratulował eskorcie tego jak radzili sobie z obowiązkami.

Sam Tanis, wracając na do towarzyszy objuczony dodatkowymi tobołkami dla obojga uratowanych, czuł się jakoś radośniej wiedząc że także na górze wszystko układało się w jak najlepszym porządku.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 08-02-2019, 19:24   #305
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Xina słysząc deklarację Moran opuściła ręce. Po chwili po jej koboldziej twarzyce zaczęły płynąc łzy. Podbiegła do zaklinacza, objęła jego nogi i wtuliła głowę w udo ponad prawym kolanem. Łzy moczyły pancerz, ciałem koboldziej dziewczynki wstrząsał szloch.
Morn przez moment przyglądał się swej przyszłej uczennicy.
- Xina? Co się dzieje? Myślałem, że się ucieszysz - powiedział.
Silja szybko podeszła objęła koboldkę, mimo, że były w tym samym wieku od razu widać było różnicę wzrostu.Koboldka sięgała tylko nieco ponad jej pas.
- Musicie się jeszcze wiele nauczyć o dziewczynkach. Jest tak szczęśliwa, że musi się wypłakać. Chodź, wszystko jest dobrze a będzie wspaniale. - mówiła w samoczym ze ściśniętym gardłem Silja. Po chwili dziewczynki szlochały obejmując się.
Na dziewczynkach Morn się nie znał... i, zapewne, Silja miała rację - będzie musiał wiele się nauczyć, co w nim zachwytu nie wywoływało.
A teraz czekał cierpliwie, aż Xina się uspokoi, a źródło łez wyschnie.
Trwało to dłuższą chwilę. W obu dziewczynach wiele emocji się nagromadziło i musiało znaleźć ujście. U Silji utrata rodziny i uwięzienie, cały czas pod presją śmierci. U Xiny obcość w plemieniu i narażenie na śmierć w przypadku głodu, trwało całe jej życie. W końcu nie miały już siły płakać. Uspokojona Xina podeszła do zaklinacza.
- Dziękuję ci mistrzu. Będę się opiekowała Silją najlepiej jak potrafię.
Silja również podeszła, położywszy dłonie na ramionach Xiny, rzekła w szczekliwym smoczym.
- Będziemy się wzajemnie sobą opiekować Xino. Nic się nam tu nie stanie, damy sobie radę do waszego powrotu.
- Kamień spadł mi z serca - powiedział zaklinacz. - Jestem pewien, że we dwie dacie sobie radę - stwierdził z wiarą nieco silniejszą, niż odczuwał.
- Jestem twoją uczennicą mistrzu, nie pozwolę by cokolwiek twojego i twoich towarzyszy zaginęło lub zostało zniszczone. Ja też jestem twoją własnością, póki nie wyzwolisz mnie mistrzu na pełnoprawną czarodziejkę. Silja jest mi bliska jak siostra, bo będziemy dzieliły zapewne na powierzchni podobny los. Nie damy się skrzywdzić. - Szczekliwy smoczy dodawał jakby pewności koboldziej dziewczynce, a może to zardzewiały, choć dokładnie oczyszczony sztylet, który ukryty pomiędzy fałdami ubrania, który pokazała dyskretnie Mornowi.
- Do mego powrotu będziecie się musiały sobą wzajemnie opiekować - stwierdził Morn. - Rozumiem, że i tobie, Siljo, przydałaby się jakaś broń...?
Silja chwilę się zamyśliła.Potem odpowiedziała w smoczym.
- Czułabym się pewniej, gdybyśmy miały obie coś lepszego niż stary sztylet. Nowe sztylety. To wystarczy. Macie jednak jakąś umowę z koboldami, więc myślę, że będziemy tylko pilnowały obozu przed ciekawością koboldów, a zwłaszcza dzieci. Xina chce się wykazać zdecydowaniem przed tobą by, udowodnić, że będzie dobrą uczennicą. Wszak mistrz, nauczyciel ma władzę nad uczniem, jak ojciec nad dzieckiem.
Słysząc to Xina tylko pokiwała z uśmiechem głową.
- W takim razie dbajcie o siebie nawzajem - powiedział Morn. - I grzecznie czekajcie na nasz powrót.

***

Ogień się powoli dopalały, lecz nie można było go jeszcze przebyć, bez szkody dla siebie lub ekwipunku, gdy w kierunku bohaterów stający przy celi poleciało pięć strzał, na szczęście spudłowały. Wyjście było tylko jedno schować się za załomem korytarza i tam poczekać na resztę.

***

Tanis dozbroił w końcu Kaivena. Kapłan otrzymał potrzebne do w walki sprzęt. Oczywiście nikt nie miał medalionu Torma, zatem pozostały mu tylko te czary i zdolności, które nie wymagają jego użycia. Kaiven stał się centrum zainteresowania psów wspinaczy pozostawionych przez Leę. Z wielką uwagą obwąchiwały go. Na niewiele zdały się komendy,tylko psy, bardzo niechętnie ich usłuchały. Suki węszyły cały czas nie zrażone wydawanymi komendami. W końcu przyszedł czas powrotu. Bohaterowie byli szybko opuszczani na pierwszy najwyższy „taras”. Obok nich po skałach śmigły w dół suki, nie przeszkadzało im nawet to, że były szczenne. Jedna w przeciągu kilku dni na pewno oszczeni się. W drodze na dół zagryzły jednego głupiego złowieszczego szczura, który chciał się zasadzić na schodzących. Bohaterowie doszli do sali, w której poprzednio była klatka ze smoczkiem, wtedy to suki wystartowały pędem. Znalazły się dopiero w tymczasowym obozowisku. Młodsza z suk, z zadowolonym wyrazem pyska i wywalonym językiem, leżała na grzbiecie, podstawiając Silji brzuch do głaskania. Starsza leżała przy Xinie podostawiają grzbiet do głaskania. Psy Lei były szkolone do obrony dzieci przypomniał sobie Tanis, czyżby potrafił je też wytropić po zapachu?
Dziewczynki z takimi obrończyniami były bezpieczne.

***

W końcu drużyna zebrała się w całości za załomem korytarz, przed drugim murkiem obronnym. Czas było na decyzję jak szturmować pozycję obronną goblinów. Ogień dwie klepsydry wcześniej wypalił się.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 09-02-2019, 11:41   #306
 
Aelthir's Avatar
 
Reputacja: 1 Aelthir jest jak klejnot wśród skałAelthir jest jak klejnot wśród skałAelthir jest jak klejnot wśród skałAelthir jest jak klejnot wśród skałAelthir jest jak klejnot wśród skałAelthir jest jak klejnot wśród skałAelthir jest jak klejnot wśród skałAelthir jest jak klejnot wśród skałAelthir jest jak klejnot wśród skałAelthir jest jak klejnot wśród skałAelthir jest jak klejnot wśród skał
Kaiven poprawiał elementy zbroi, zaciągając mocniej paski i dopasowując blachy. Nie zdawał sobie sprawy jak bardzo schudł przez ostatnie parę miesięcy… ani jak bardzo niewygodna będzie zbroja, która nie należy do niego. Miała na sobie jednak ślady użytkowania i wciąż była niezła - a to było lepsze niż nic.
-Rycerze w lśniących zbrojach to tacy, których stal nigdy nie została poddana próbie - powiedział cicho do siebie kapłan. Wypróbował też wcześniej miecz- nie była to jego ulubiona broń i przez moment prawie poddał się pokusie machnięcia nią jak ukochanym korbaczem. Była to dobra stal i wiedział, że go nie zawiedzie.
-Wybaczcie, że tak długo - powiedział Kai, przez moment odwracając się w stronę obozowiska, gdzie zostawił swoją podopieczną. Miał niejasne przeczucie, że coś jej grozi, ale wiedział, że jest to irracjonalne. Była w dobrych rękach a i sama nie była popychadłem. A wiedział, że Torm nie chciałby, żeby paraliżował go strach, gdy była walka do wygrania - Więc, jaki jest plan? Niestety, dopóki nie znajdę tu mojego symbolu wiary, to moje możliwości są ograniczone. Niemniej… jeśli macie przy sobie małą świeczkę i coś w rodzaju sakiewki, to mogę przywołać coś małego do pomocy. Poza tym błogosławieństwo mojego boga ograniczy się do leczenia Was… i siły mojego ramienia i pancerza
Kai zerknął w kierunku pozycji goblinów. Mruknął do siebie. Zieloni mieli dobrą pozycję.
- Nie sądziłem, że do nas dołączysz… - mnich faktycznie wyglądał na zaskoczonego - Nie ukrywam, że nasza sytuacja nie jest najciekawsza i boskie wsparcie to coś, z czego chętnie skorzystamy. Odnoszę wrażenie, że bogowie sprzyjają nam na tej wyprawie, przynajmniej dotychczas... - ostatnie dwa słowa wypowiedział cicho, jakby tylko do siebie. - Mam propozycje, którą może się Wam nie spodobać. Mówiąc Wam mam na myśli głównie Ciebie i Tanisa. Już tłumaczę. - wyciągnął z kieszeni piszczałkę. O ile dla półelfa przekaz był jasny, o tyle nowy kompan potrzebował wyjaśnienia. - Znaleźliśmy to w trakcie eksploracji Cytadeli. Było chronione przez nieumarłych i mamy powody sądzić, że do ich tworzenia służy. Chcę to wykorzystać. Te gobliny są zdecydowanie za sprytne i zbyt dobrze zorganizowane. Te pułapki niemal nas załatwiły. Potrzebujemy każdego narzędzia z jakiego możemy skorzystać. Wolę wziąć na swoje sumienie stwarzanie tej przeciwnej naturze istoty niż ryzykować waszym życiem. Wierzę, że Kossuth zna moje serce i nie uzna tego czynu za zło, którego nie mógłby mi wybaczyć. Martwi mnie, że Wasi bogowie mogą nie spojrzeć na Was tak łaskawie jeśli pozwolicie mi to zrobić. Nie oczekuje od Was zachęty ani usprawiedliwienia mojego czynu. Obciąży tylko moje sumienie. Chcę tylko wiedzieć czy jak zrobię to co zrobić muszę dla dobra nas wszystkich to nie zwrócicie się przeciwko temu stworzeniu tylko pozwolicie mu spełnić swoją rolę? - widać było, że Anathem dobrze wczesniej przemyślał swoje słowa. *
Furia Torma zasępiła się. Perspektywa wezwania pomocy i przez to wygrania walki była bardzo kusząca. Czy w końcu nie był rycerzem Pana Wojny? Ale… spojrzenie Kaia było wciąż nieufne i coś wewnątrz niego bardzo nie zgadzało się z tym, co proponował Anathem. Oczywiście, rozumiał jego punkt widzenia i pochwalał chęć wzięcia tego czynu na swoje sumienie. Jednakowoż…
-Anathemie - zaczął Kaiven, starając się, aby jego głos nie brzmiał zbyt surowo -Obawiam się, że mimo twojej deklaracji wzięcia tego na siebie, nasi patroni - moi i Tanisa - nie potraktują tak pobłażliwie. Będąc świadkami czynu i nie czyniąc nic przeciwko niemu, wyrażamy zgodę i, w rozumieniu naszej wiary, jesteśmy współwinni. Tyr zwłaszcza może to tak widzieć. Ja, z drugiej strony…
Kaiven wziął głęboki wdech.
-Torm nie ma nic przeciwko wykorzystywaniu broni wszelkiego rodzaju, ale nie zezwala na bezczeszczenie ciał poległych. Nawet jeśli to istoty pomniejsze. A ja sam…-głos Kaivena ugrzązł mu na chwilę w gardle - Mam osobistą vendettę przeciwko tworom nekromancji. Poza tym, czy masz pewność, że przedmiot w twoich rękach działa tak, jak opisałeś? Że istoty przywołane będą ci posłuszne? Że nikt… tutaj Kaiven zakreślił ręką łuk, wskazując na cały kompleks Nie patrzy w twoją stronę, gdy bawisz się mocami nekrozy?
Kaiven zreflektował się. Złe użycie słowa, upomniał się. Uniósł dłoń w przepraszającym geście.
- Wybacz. Wiem, że nie chcesz się tym bawić. Po prostu jest szereg powodów, dla których nie chcę korzystać z tego rozwiązania. Zaczynając od niepewności, czy broń której chcemy użyć jest tym, czym myślimy że jest i czy będzie nam posłuszna.
Kapłan Torma odwrócił się do pozostałych. Oczekiwał na ich wypowiedź w tym temacie.
Mnich pokiwał tylko głową. Niczego innego się nie spodziewał po kapłanie Torma. Ostatecznie jego zdanie było mniej istotne.
- Tanisie? - zwrócił się do półelfa.
 
Aelthir jest offline  
Stary 10-02-2019, 18:45   #307
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
- Pozwólcie mi sprawdzić, jak naprawdę czyni ten przedmiot. Nie wszystko złoto co się świeci, a nie każda moc nekromancji jest zła - w miarę modlitwy o objawienie właściwości obiektu dyskusji pogodna mina Tanisa pogarszała się coraz bardziej, aż w końcu przemówił.
- Ta, w rzeczy samej, jest zła. Tworzy bezmyślnych nieumarłych, i wszyscy stworzeni za jej pomocą nieumarli słuchają tego kto akurat w danej chwili ją trzyma, niezależnie od woli tego kto je stworzył. -

Niedoszły kapłan Tyra, który dopiero co wrócił z podróży na powierzchnię, przegapił wcześniejszą dyskusję i nieco powtarzał się z tym co było powiedziane wcześniej.
- Bogów, aktywnie zwalczających nieumarłych w jakiejkolwiek formie i niezależnie od przyczyn ich istnienia, jest czworo - Lathnendar, Pelor, Kelemvor i Królowa Kruków. Stwórz jakiegokolwiek, a zasłużysz na ich wrogość, a zapewne i gorzej.

- Powiada się że tworzenie nieumarłych jest zawsze złem; nie jest to prawda, ale to uproszczenie bezpieczne dla ogółu. Dobre bóstwa nie są prędkie do potępienia kogoś, kto w desperacji zrobi to by ocalić setki żywych przed najazdem demonów. Ale czemu w ogóle większość aktów tworzenia nieumarłych spotyka się z ich gniewem? - zawiesił głos, budując napięcie

- Dusze tych których ciała zostają ożywione są w ten sposób, są dzielone jako własność pomiędzy Dziewięć Piekieł i Otchłań. Jeżeli ktoś należałby tam i tak - zło dostaje broń do ręki szybciej i stąd złość bogów. Ale jeżeli trafiłaby tam na wieki wieków dobra dusza... - urwał dramatycznie, dając słuchaczom czas na dopowiedzenie sobie reszty
- Ponoć są wyjątki od tych boskich praw, zapisane małymi kruczkami w umowach między bogami. Ale ja ich nie znam, a jedynie wiem że zwierzęta, jako nie mające duszy, nie podlegają tym umowom. -

- A do tego jest także prawo ludzkie, ułożone przez znanego nam już Seldaryka z Oakhurst: nieumarłych można tworzyć jednie z osób skazanych przez sąd na taką karę. I jakimś sposobem, jedyni tacy skazańcy w osadzie to ludzie skazani przez niego. Prawo wciąż obowiązujące na tym terenie, przynajmniej do czasu aż wrócimy do Oakhurst. -

- Tak jak rzekł Kaiven: Tyr oczekuje od niego by aktywnie sprzeciwił się wkładaniu broni w ręce Dziewięciu Piekieł. Bogowie którzy uznali że warto tchnąć we mnie moc nie wypowiadają się równie jasno, ale czuję że także nie chcą wspierania siły zła, a nie czuję ich wzburzenia o samego nieumarłego.

- Być może jesteśmy w stanie użyć tego narzędzia by przejąć kontrolę nad już istniejącymi nieumarłymi broniącymi Cytadeli i wykorzystać ich ku lepszemu celowi - uwolnieniu Oakhurst od drzewnych pomiotów Belaka. Nieumarłe zwierzęta nie naruszą praw rządzych duszami, a będą nam wielką pomocą. Ale nie zgodzę się na używanie takiej magii na świadomych istotach; to zło którego nijak nie jesteśmy w stanie uzasadnić -

 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 10-02-2019 o 18:50.
TomBurgle jest offline  
Stary 10-02-2019, 20:34   #308
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację
Anathem słuchał cierpliwie wypowiedzi Tanisa. O ile na początku mina mu zrzedła o tyle końcówka wywołała znowu uśmiech na jego twarzy. ~Eleganckie wyjście z impasu i w dodatku rozwiązuje wszystkie potencjalne problemy chyba, że...~ Mnich nawet nie dokończył myśli w głowie a już zwrócił się do Tanisa.
- Dwa pytania. Wiesz czy ta piszczałka ma jakieś ograniczenia liczbowe? Jeśli możemy ożywić tylko jedno to szczur rączej nie wchodzi w grę. Z tym właśnie wiąże się drugie pytanie. Masz jakieś konkretne zwierze na myśli?
 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 10-02-2019 o 22:19.
shewa92 jest offline  
Stary 11-02-2019, 22:01   #309
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
- Z całą pewnością jakieś ma, na szczęście dla nas wszystkich - wzdrygnął się lekko na myśl o nieskończonych hordach nieumarłych którzy mogli powstać w przeciwnym przypadku - Jedno lub dwa stworzenia, tak myślę -

- Tak jak wspomniałem, nasi towarzysze na górze upolowali wielkiego wilka który próbował ich podejść. Do tego koboldy upolowały rotha -

- Musicie jeszcze wszyscy wiedzieć, że ten kto trzyma świstawkę kontroluje nieumarłych. Zgubimy ją, nie dopilnujemy, sprzedamy w niegodne ręce - i ktoś będzie miał w ręku straszną broń. Belak, mając drzewne skazy i nieumarłych, będzie jeszcze większym zagrożeniem
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 13-02-2019, 20:37   #310
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Po słowie "wilk" Anathem uśmiechnął się złowieszczo. ~To zdecydowanie lepsze niż goblin!~ Myśl śmignęła jak błyskawica, a zaraz później śmignęło diablę. Jak tylko Tanis skończył mówić, mnich rzucił krótkie:

- Lecę na górę! Wrócę zapewne zanim załatwicie Kaivenowi nowy wisiorek. - pobiegł korytarzem na południe. Zanim na dobre się rozpędził, musiał jednak zwolnić. "Pajączki" nadal leżały na podłodze wąskiego korytarza. Obrócił się jeszcze raz w stronę drużyny. - I może mógłby to ktoś pozbierać. Może się zdarzyć, że będziemy musieli szybko się wycofać...- Nie czekając na odpowiedź ruszył sprawnie wymijając przeszkody. Kiedy opuścił "zaminowaną" część, jedynym co mogło go spowolnić, były już tylko zamknięte drzwi lub ostre zakręty. Na szczęście tych nie było wiele. Dotarcie do wyjścia z Cytadeli zajęło mu niecałe dwie minuty. Tu postanowił zwolnić. Niby po to, żeby nie wpakować się na kolejne szczury, ale bardziej zadziałał chyba fakt, że niezbyt dobrze wspominał tutejszy upadek, który niemal go zabił. Zachowując szczególną jak na swoje standardy ostrożność wspiął się na górę do obozowiska.
Dowódca Vernon wyglądał na zaskoczonego, odwiedzinami kolejnego z członków drużyny i to tak krótko po poprzedniej wizycie. Mnich nie dał mu jednak tego zaskoczenia wyrazić, zamiast tego szybko wyjaśnił po co przychodzi.

- Witaj kapitanie! Przykro mi, że nie mam czasu na dłuższą pogawędkę, ale Tanis wspomniał mi, że masz tu truchło sporego wilka. Nie chciałbym odbierać Ci trofeum, ale będzie mi potrzebne. Głowa też. Szykujemy goblinom paskudną niespodziankę. - spojrzał pytająco.

- Anathemie możecie zabrać ścierwo. Chociaż jego skóra była by przydatna i jest już oskórowany chyba jej nie potrzebujecie? Nie jestem też kapitanem, jeno kapralem. Kapitan to ważna persona i dowodzi zwykle około setką podwładnych jeśli nie więcej. -
Wskazał leżące niemal na środku obozu oskórowane ścierwo wielkiego wilka, obok leżała też odcięta już jako trofeum głowa.

- Skóra mi niepotrzebna. Będzie zabawnie wyglądał taki z sierścią tylko na pysku, ale nadal się. - mnich skinął głową Vurnonowi. - Wybacz mi, że pomyliłem Twą range. Dla mnie po prostu jesteś pan z zachowania i poszanowania u podkomendnych jak kapitan. Niech to będzie dla Ciebie dobrą wróżbą na przyszłość. - uśmiechnął się życzliwie.

- Teraz wybacz, ale muszę wykonać pewną sztuczkę. Zniknę na moment. - podszedł do martwego wilka, przyciągnął głowę do tułowia i położył dłoń tak by dotykać szyi zarówno w części należącej do głowy jak o do reszty cielska. Wilk był idealny. Duży i groźny. Kolejny uśmiech zawitał na twarzy diablecia, ale ten już zdecydowanie bardziej przypominał dziecko, które właśnie spłatało niezłego figla. Wolną ręką chwycił zawieszony na szyi klucz i przeniósł się do Azylu, zabierając wilka ze sobą. Chwilę później pojawił się znowu w tym samym miejscu, ale już sam. Odszedł kilkanaście kroków dalej, nie zważając na otwarte ze zdziwienia usta kaprala i znowu zniknął. Wrócił po kilku sekundach z wilczą głową.

- Działa! - Anathem z wrażenia upuścił niedawne trofeum kaprala. Szybko podniósł swoją nową zabawkę z ziemi i po raz kolejny zniknął by po kilku sekundach się pojawić. - Dobra. Muszę wracać. Opowiem o co chodziło przy kolejnym spotkaniu. Możecie zacząć obstawiać zakłady! - uścisnął jeszcze dłoń Vurnonowi i pognał do towarzyszy.

***

Mnich zastał drużynę szukającą odpowiedniego fragmentu drewna do wystrugania symbolu Torma dla Kaivena. W kilku krótkich słowach zrelacjonował swoją wizytę na górze, po czym sprowadził wilcze zwłoki z ich planarnej siedziby. Nie czekając aż ktoś zmieni zdanie, wyciągnął piszczałkę i wygwizdał prostą melodię, graną zwykle na pogrzebach. Nie był pewny czemu zdecydował się na taki repertuar, ale liczył na to, że utwór nie ma znaczenia. Teraz chciał mieć po prostu wilka Zombie.
 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 24-05-2019 o 13:30.
shewa92 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172