Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2019, 12:33   #89
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Tak. Wiem - kiwnęła głową. - Dostałam informację z biura męża. O co konkretnie chodzi?
- Na początek będą to standardowe pytania - uprzedziła Irya. - Kiedy ostatni raz widziała się pani z mężem?
- Wczoraj rano - odparła kobieta.
- Czy zwykł mówić pani o swoich planach na dany dzień?
- Tylko jeśli miały one ze mną bezpośrednio coś wspólnego. Przeważnie uprzedzał tylko, że wróci później. - Zbieranie myśli sprawiało chyba kobiecie problem.

Corday wyraźnie widziała po rozmówczyni, że ma bardzo ograniczony zestaw pytań nim ta się załamie i rozmowa się skończy. Musiała więc uważnie przeanalizować o co musi pytać.
- Czy w ostatnim czasie zachowywał się jakoś inaczej? Był może nerwowy albo niespokojny, albo wręcz przeciwnie, zadowolony? - na koniec dodała pomocnicze przymiotniki.
- W zasadzie tak zachowywał się przez cały czas - odpowiedziała pani Evans, a przez ułamek sekundy na jej twarzy zagościł cień uśmiechu.

Irya zeźliła się na samą siebie, że się pośpieszyła. Kobieta mogła być przecież otumaniona lekami uspokajającymi i gorzej kontaktować. Ale przynajmniej z kontekstu wychodziło, że zachowanie dyrektora pozostawało bez zmian.
- Czy miał jakiś bliskich znajomych, którymi spędzał czas? - zapytała z nadzieją, że natrafi na kogoś kto będzie bardziej kontaktowy od zrozpaczonej żony.
- Co chwilę spędzał z kimś czas! Przez większośc czasu go nie było! - wdowa zaczęła odpowiedź pretensjonalnym wybuchem, ale chyba zmiarkowała, że policja nie jest odpowiednim adresatem. - Ale bliskich znajomych nie miał żadnych - dodała już spokojnym głosem.

Wyglądało na to, że pani Evans miała niemałą zadrę, która ją uwierała w kwestii męża. Inspektor spojrzała na swoich podwładnych.
- Zostawcie nas same - powiedziała do Amy i Coopera. - Czy znała pani kogoś z tych osób, z którymi się spotykał? - kontynuowała gdy drzwi do gabinetu się zamknęli i zostały tylko we dwie. Corday w końcu usiadła przy biurku na jednym z krzeseł przed nim stojących.
- Po raz kolejny wypytuje pani o osoby z jego otoczenia i nie rozumiem do czego pani zmierza - sytuacja jaka zaszła w gabinecie wyraźnie wybiła na moment kobietę z otępienia. - Znałam ich jedynie z widzenia. W większości przypadków byłam tylko osobą towarzyszącą i miałam się ładnie prezentować - zakończyła z przekąsem.

Irya nie tracąc współczującego wyrazu twarzy, wnikliwie przyglądała się wdowie, starając się odgadnąć czy jej reakcja spowodowana była bólem po stracie męża, czy ogólnym nagromadzeniem goryczy wywołanej frustracją do jakiej doprowadzało ją małżeństwo i bardzo przedmiotowa rola jaką w nim pełniła.
- Pani Evans - zaczęła po dłuższej chwili milczenia. - Nie ukrywam, że sprawa nie jest prosta i na tym etapie śledztwa każda informacja jaką możemy uzyskać jest ważna. Pytam o osoby z otoczenia, bo niewątpliwie ostatnia osoba, która widziała go przed śmiercią nie była mu obca - wyjaśniła swoją dociekliwość. - Z zeznań świadków, mamy częściowy opis tej osoby. Kobieta, średniego wzrostu, dobrze ubrana, zadbana i przyciągająca uwagę, włosy czarne, długie i proste. Oczy ciemnobrązowe. Czy kojarzy może pani taką osobę ze spotkań?

- Sam wygląd zewnętrzny niewiele mi mówi - wdowa przymknęła oczy i ścisnęła palcem wskazującym oraz kciukiem nasadę nosa. - To była czyjaś osoba towarzysząca czy partner biznesowy? - zapytała otwierając po chwili oczy.

Tyle co zauważyła Inspektor to fakt, że wdowa nie wyłapała aluzji. Albo ta była za mało zaznaczona. Irya na szybko przeanalizowała własną wypowiedź i zdecydowała się na bardziej bezpośrednie podejście do tematu.
- Ich spotkanie, tej kobiety i pani męża, miało miejsce w tanim hotelu w bardzo parszywej dzielnicy Southside, gdzie nie uświadczy się monitoringu - powiedziała. - Na miejsce dojechali taksówką.

Jeśli pani Evans przechodziła przed chwilą mentalny spadek formy to wypowiedź inspektor podziałała na nią jak kubeł zimnej wody. Usta zacisnęła w kreskę, a ja spojrzenie nabrało ostrości.
- Rozumiem - odparła krótko. Jeśli coś się w niej gotowało to nie dała tego po sobie poznać. Ogarnęła wzrokiem biurko i sięgnęła po datownik oprawiony w skórę. Wertowała strony aż w końcu zatrzymała się w miejscu, którego szukała. Spomiędzy kartek wyciągnęła prostokątny kartonik i położyła go na blacie przed inspektor.
- Myślałam, że to już przeszłość, ale jeśli ta wizytówka nie pomoże to więcej nie będę w stanie dla pani zrobić - stwierdziła zamykając datownik.

Wyzytówka zawierała pojedyncza nazwę: “Magdalenes” , adres sugerujący granicę Cherry Blossom District, który był w większości zdominowany przez Mishimę, z dzielnicą Southside oraz numer telefonu.
Inspektor wzięła do ręki wizytówkę i schowała do kieszeni. Zaraz też sięgnęła do wewnętrznej strony swojego płaszcza, wyciągając inny kartonik. Położyła go na blacie, w miejsce wizytówki burdelu.
- Dziękuję za rozmowę - powiedziała wstając z fotela. - Gdyby jednak przypomniało się pani coś jeszcze to zostawiam kontakt do siebie - dodała.
- MIłego dnia - odparła wdowa żegnając się standardową formułką.

Irya wychodząc na korytarz w pierwszej chwili zobaczyła Coopera, który zaglądał do sąsiednich pomieszczeń starając się jednocześnie przynajmniej jedną stopą nadal dotykać dywanu w hallu. Gdy w końcu skierowała wzrok na Amy, ta wpatrując się przełożonej prosto w oczy skierowała tendencyjnie spojrzenie w kierunku drzwi wejściowych, gdzie stał otrzepując garnitur Charles Morgan.

Corday nie ukrywała zdziwienia na jego widok. Luna przecież nie była na tyle mała by był na niej tylko jeden prawnik rozchwytywany przez wyższe sfery, więc zaskakujące było to, że służbowo ciągle na niego wpadała. W myślach zaśmiała się, że powinna była zaparkować samochód na tyłach kamienicy, bo może to go ściągnęło tutaj. Irya skrzyżowała ręce przed sobą.
- Pani Evans jest w gabinecie, ale radzę chwilę odczekać - odezwała się do prawnika. - Pomówię jeszcze z kierowcą i zostawię was samych - dodała z lekkim uśmiechem.
- Pani Inspektor - Morgan użył tytułu jako powitania, ale ton głosu i wyraz twarzy mówiły “Cześć Irya”. - Dam jej parę minut - odparł ze skinieniem głową.
- Kuchnia jest wolna - Corday usłyszała za plecami propozycję Coopera, który zdążył już pewnie poznać cały układ parteru mimo, że przez cały czas nie opuścił hall'u, a ochroniarz nie spuszczał z niego oka.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.

Ostatnio edytowane przez Raga : 08-02-2019 o 12:35.
Raga jest offline