Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2019, 12:40   #53
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Niklas wyszedł z ziemianki i przeciągnął się rozprostowując obolałe plecy. Wysokość słońca sugerowała wczesny wieczór. Zgodnie ze słowami Wolfa życie wróciło do obozu. Może nie tętniło, ale ilość osób zauważalnie się zwiększyła. Węglarz już miał ruszyć między domy gdy usłyszał przekleństwo dobiegające z lewej strony. Nie był to staroświatowy, brzmiało to jak krasnoludzki, którego nie znał, ale na pewno było przekleństwem.

Zaciekawiony ruszył w tamtą stronę.
Przekleństwo z pewnością wydobyło się z gardła przysadzistego krasnoluda, który patrzył na konstrukcję z niezadowolonym wyrazem twarzy. Odwrócił się w kierunku człowieka.

- Sam zbudowałeś? – zapytał Niklas. Konstrukcja miała cechy pieca, ale jego jakość odbiegała od tych które mężczyzna miał okazję oglądać w życiu. – Do czego ma służyć?
Gharth wzruszył ramionami.
- Do niczego, jeśli nie znajdę opału. Trzeba go wypalić w wysokiej temperaturze. A tu tylko drewno - odezwał się niespodziewanie khazad. Nikt z mieszkańców nie pamiętał tak długiej przemowy.
Węglarz pokiwał głową.
- To chyba spadam ci z nieba – powiedział stwierdzając fakt bez cienia przechwały w głosie. – Na drewnie to gówno zrobisz. Niklas Lehmann. Jestem węglarzem – dodał wyciągając dłoń do uścisku.
- Ghrth. Kowal - Krasnolud ni to burknął ni to chrząknął w odpowiedzi i wyciągnął swoją prawicę. Uścisk był mocny. Węglarz zdał sobie sprawę, że ten dziwny dźwięk był imieniem. Gharth.
- Jeśli do jutra wybuduję mielerz i ściągnę drewno to pojutrze będziesz miał węgiel - odparł mężczyzna rozglądając się za dobrym miejscem do wykopania dołu.

Krasnolud nie wiedział co to mielerz, ale wiedział co to dół. A na kopaniu krasnoludy znają się jak mało kto. Najpierw zmiękczy twardą ziemię kilofem, a potem się łopatą wygarnie. Zapowiadało się na owocną znajomość.

Theodosius obudził się z nagłym szarpnięciem, jego pies zawarczał. Dopiero po chwili zorientował się, gdzie się znajduje. Z torby wyciągnął resztkę zaschniętego chleba i odkroił dwa kawałki sera. Jedną porcję zjadł, drugą położył na posłaniu Niklasa. Po wyjściu z ziemianki ujrzał swojego towarzysz, pracujacego razem z jakimś krasnoludem.

- Macie się tu zamiar zadomowić? Trupy tu przyjdą zanim powiecie “wypalanie tworzy sporo dymu widocznego z większej odległości”.
- Nie martw się. Przy dobrym drewnie i jednym mielerzu nie będzie więcej dymu niż z jednego ogniska na kiepskim opale czy tego pieca - starał się uspokoić go węglarz.
- Nawet jeśli tak, to chyba ważniejsze teraz jest albo bezpieczeństwo, albo ucieczka. Nie wiem jak ma nam w tym pomóc piec albo węgiel.

Szczurołap pomyślał, że czegoś tutaj nie rozumie. Wszyscy wyglądali, jakby myśleli, że uciekli już od niebezpieczeństwa. Poszedł szukać cyruliczki, o której wspominał popołudniem Wolf.

Niklas natomiast wrócił do ziemianki, gdzie ku swojemu zaskoczeniu, zastał posiłek pozostawiony na posłaniu. Mężczyna złożył podziękowanie nieobecnemu szczurołapowi i nie pozwolił żeby jedzenie się zmarnowało.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.

Ostatnio edytowane przez Raga : 08-02-2019 o 12:44.
Raga jest offline