Gustaw był niepocieszony. Miejscowi chcieli ich sprzedać i kolaborowali z Granicznymi.
- Tfu. Ścierwa. Żołnierze Jej Książęcej mości giną za taki motłoch a oni kolaborują z wrogiem. Może ze zwierzoludźmi czy orkami także by współpracowali!- Gustaw był wściekły, chciał rozszarpać dzieciaka na strzępy, ale szybko się opanował gdy dotarło do niego, że armii nie było a by przeżyć musieli współpracować. No, ale donosić? Udawać rozumiem, ale sprzedawać?
- Nie ma czasu do stracenia. Ruszajmy bez zbędnego ekwipunku. Trzymamy się szlaku, no chyba, że ktoś ma lepszą drogę.- Tu zrobił pauzę i popatrzył na posłańca.
- Niech ktoś się nim zajmie. Ma ktoś pomysł by zachował milczenie i nie koniecznie sprawdzał czy rzeka głęboka i czy jego ciało dopłynie do Reiku?- Zapytał i nie zamierzał przeciwstawiać się realizacji pomysłów.
- Jeśli nie to Karl. Ty zajmij się nim by wioskowi myśleli, że pojechał.- Dodał i zaczął szykować się do drogi.