Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2019, 17:28   #54
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Nami + Phil

Lisa powróciwszy do obozu dowiedziała się o śmierci Otta. Wielki głaz zawisł na jej sercu w poczuciu winy. Czy gdyby nie zabrała mu bukłaka, ten dalej by żył?

Jej smutny wyraz twarzy nie uległ zmianie. Udała się do swojej ziemianki nie zwracając nawet uwagi na innych. Przecież gdyby ktoś coś chciał, to by krzyczał, prawda?

Ledwie usiadła pod ścianą wyjmując znalezione zioła oraz moździerz, kamień i bukłak z alkoholem, a do prowizorycznego mieszkanka wszedł jakiś obcy mężczyzna. Lisa zrobiła wielkie oczy patrząc na niego z dołu, ze swej siedzącej pozycji. Wyglądała co najmniej jak zlękniony szczeniak, który znalazł się pod ścianą bez możliwości ucieczki.

- Dz-dzień dobry - zająknęła się zapominając, że jest już wieczór. - Kim Pan jest?

Szczurołap podniósł obie ręce do góry w pokojowym geście.

- Nie chciałem wystraszyć, panienko. Jestem Theo, uciekinier jak pozostali. Dotarliśmy tu parę godzin temu. - Przyjrzał się młodej dziewczynie. - To wy umiecie leczyć? Rękę mi poszarpały psie syny, o, tu.

Podciągnął rękaw pokazując lewe przedramię. Dziewczyna zamrugała nerwowo nie odrywając wzroku od nieznajomego. Poprawiła się prostując plecy i opierając się o ścianę.

- Dotarliśmy? - powtórzyła zdziwiona liczbą mnogą jakiej użył. Chyba wiele ją ominęło podczas krótkiej wyprawy po zioła. - Inni też są ranni? Dawno temu rana powstała? Usiądzie Pan obok, zobaczę.

- Ja, mnie te potwory dopadły z dzień temu. Jeden węglarz z okolicznej wioski, duży chłop. I jakaś dziewczyna stąd, Henrike się chyba zwała. To ona pokazała nam drogę, zdaje się, że skręciła nogę na śliskim kamieniu. Dzięki za pomoc panienko. Mogę się odwdzięczyć jedzeniem, jeśli ci trzeba.

Patrzył na to, co robi z jego ręką. Dziwowało go skąd ta dziewka ma wiedzę o leczeniu. Bywał już u różnych konowałów, ale żaden nie był kobietą.

- Panienko, co wy tu wszyscy robicie? Chcecie przeczekać zawieruchę? Trupy tu przyjdą, prędzej czy później.

- Nie wiem
- odparła mechanicznie jakby ktoś obcy przemawiał przez jej usta. Tyle, że ona naprawdę nie wiedziała. Nie decydowała o tym, gdzie będą i na jak długo. Eric pewnie zdecyduje. Chyba.

Lisa oczyściła ranę i zszyła głębsze przerwania skóry, których nie było wcale tak wiele. To, co gryzło nie posiadało rozwiniętych kłów, aby mocno rozszarpać mięso. Bandaż był skromny, nie użyła takiej ilości jakiej by użyła w bardziej sprzyjających warunkach. Zdawało się to jednak wystarczyć.

- Wszystko - skwitowała powściągliwie po dłuższej chwili milczenia i osowiale wycofała się z powrotem do swojej poprzedniej pozycji. Wzrok utkwił w zebranych ziołach, które zaczęła przeglądać.

- Dzięki panienko. Dajcie znać, jakby wam czegoś trzeba było.

Melisa kiwnęła głową na znak, że rozumie.

- Dziękuję - mruknęła cichutko i z ukosa zerknęła na mężczyznę.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline