Leonor zaraz wieczorem, a potem ponownie rano zrobiła użytek ze zdobytych artykułów pierwszej potrzeby. Dzięki temu, gdy o świcie nachyliła się nad jeńcem nie czuł on smrodu kolacji z poprzedniego dnia, ani smrodu podróży. Akolitka jednak poczuła smród strachu przebijający się przez zwyczajowy smród imperialnych chłopaków.
- Dziecko moje, nie daj się przypiekać żywym ogniem, żeby wyciągneli z ciebie to co potrzebują się dowiedzieć - wskazała głową na niewiadomo kogo. - Ja też będę cię bronić jak lwica. Dla Bogini każde żyjące serce jest na wagę złota. Podobnie jak nieprzypalone ręce i nogi. Włożyłeś kiedyś rękę do ogniska? Wiesz jak to boli? Przeprowadź nas na drugi brzeg rzeki, a krzywda ci się nie stanie. Ja, służka Najpotężniejszej Myrmidii nie dam ci tego zrobić. - Potem przytuliła mocno jego związane i zakneblowane ciało czekając na skinienie głową.
- Jeszcze ci amulet dam, który chroni przed pechem i bożą klątwą. Z nim to przed końcem roku zostaniesz bogaczem i zdobędziesz na zawsze serce tej pięknej dziewczyny, w którą tak wlepiasz oczy.
Sądząc z rozmów z poprzedniej osady, każdy w jego wieku za kim się rozglądał i o kimś marzył, jako, że w tak nudnych miejscach nic innego nie było do roboty. Mogli jeszcze gadać o wojaczce i śmierci, ale takie sprawy w dużo mniejszym stopniu zawracały głowę dzieciarni.