Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2019, 19:35   #37
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wszyscy zgromadzeni, Tanyr, Zevran, Kaelon, Amis, Sher i oczywiście Ruth, udali się do kajuty pasażerskiej, w której o dziwo wcale nie musieli się tłoczyć. Dołączył też do nich Novio, trzymając w zębach dwa kawałki materiału i nieco już obślinionego kapcia.
- Brawo, Novio. - Mag poklepał psa po łbie. - Świetnie się spisałeś. Możesz zatrzymać ten łup.

- No to zobaczmy, co my tu mamy - rzekł Sher, otwierając kufer Rudej.
W środku był wysłużony zielony plecak, niewielki nóż w czarnym skórzanym pokrowcu z czarnym paskiem, oraz mały worek żołędzi.
Ruda nie przejmowała się sprawdzaniem jej dobytku i stojąc spokojnie pośród zgromadzonych przetrząsała nogą posłanie pod ścianą.
- Co trzymasz w tym plecaczku? - spytał Tanyr, chowając do kieszeni nóż Rudej.
- A mam kości do gry, koc, moje yyy... graty no. Chustka, sakiewka, jakieś żarcie - odpowiedziała dziewczyna, kucając i zaglądając pod ławę. - Cały mój dobytek - dodała, przewracając posłanie pod ścianą na drugą stronę.
- Chcesz pokazać, że tam nic nie schowałaś? - zainteresował się Tanyr.
Ruth oderwała swoją uwagę od przeszukiwania posłania i spojrzała na swego rozmówcę.
- No mogę, jeśli chcesz - odpowiedziała i przygryzła dolną wargę.
Otworzyła plecak. Najpierw wyciągnęła z niego szary złożony koc, który przewiesiła przez przedramię, potem zwiniętą w rulon sporą białą chustkę, a następnie... jako, że zabrakło jej rąk do trzymania rzeczy, wywróciła plecak do góry dnem, wysypując jego zawartość na podłogę. W stercie rupieci znalazły się: pusta butelka po winie, dwa jabłka - z czego jedno nadgryzione, czerstwa bułka, niewielka skórzana sakiewka, świeczka, dwa minisłoiczki z fioletowym i brązowym kremem, korek do wina, pół skorupki od jajka, guzik i dwa miedziaki, oraz posypało się trochę piasku.
- Co jest w tych naczyńkach? - spytał Sher.
- Szminki. Taki krem na usta, żeby seksowniej wyglądać i bardziej zachęcić do całowania - odpowiedziała Ruda.
Zevran podszedł do rozrzuconych rzeczy i kucnął sięgając po słoiczek z fioletowym kremem. Otworzył i powąchał, chcąc sprawdzić, czy aby na pewno dziewczyna ma rację
- Po co ci te wszystkie śmieci? - Tanyr ze zdumieniem spojrzał na to, co znalazło się na podłodze. - Coś niezbyt się dorobiłaś w tej swojej gildii...
- No, ten... staram się... - mruknęła Ruda ze zwieszoną głową. - Ale wczoraj ta butelka była pełna - wyjaśniła, już z lekkim uśmiechem.
- Faktycznie, szminki…- mruknął Piwny Rycerz odkładając drugi słoiczek i podnosząc się - Cóż, to skoro to mamy załatwione, a chyba wszystkie istotne wątpliwości w miarę wyjaśnione, pozostaje zadecydować co zrobimy z naszą niesforną towarzyszką - powiedział kierując wzrok na Ruth.
- Jeszcze się dowiemy, w jaki sposób udało się jej sprowadzić piratów na nasz statek - powiedział Tanyr.
- Ale ja tego nie wiem - Ruda odpowiedziała czarodziejowi, spoglądając to na niego, to na Zevrana.
- Panna Ruth zapłaciła za transport do Amaraziliji, oraz miejsce w ładowni. Jestem zobowiązany wywiązać się z tej umowy - powiedział Cabrera, odnosząc się do kwestii podjętej przez Zevrana. Wyrzucenie jej za burtę nie było dla kapitana opcją.

Wtedy to, ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę - powiedział stanowczo Amis.
Do kajuty wszedł młody mężczyzna w niebieskiej szacie.
- Pan kapitan chciał mnie widzieć? Słyszałem bajki o piratach - powiedział.
- To nie bajki, naprawdę stoczyliśmy walkę - odpowiedział Amis. - I w związku z tym, poproszę dwa błogosławieństwa leczące dla pana Tanyra - mówiąc to, uprzejmie wskazał ręką odpowiednią osobę.
Młodzieniec od razu zabrał się do roboty, a choć obrażenia jakie przyjął na siebie czarodziej nie były poważne, to od razu poczuł się on lepiej.
- Gary szkoli się na kleryka - wyjaśnił Cabrera.
- Dziękuję bardzo - powiedział mag, zastanawiając się, jakim cudem tamten mógł przegapić całe zamieszanie. Ale do tej sprawy postanowił wrócić później.
Zevran odwrócił się w stronę Cabrery
- Czy dobrze usłyszałem? Chcesz kapitanie zostawić ją na pokładzie i udawać, że się nic nie stało pomimo, że współpracowała z piratami, którzy napadli na Twój statek? - zapytał starając się zachować spokojny ton głosu. - Jeśli jesteś tak honorowy Panie, zawsze można zwrócić zapłatę za podróż i się z nią pożegnać- dodał podchodząc bliżej Amisa.
- Raczej nie wypada się z kimś żegnać na środku oceanu - stwierdził Tanyr. - Uważam, że wystarczy, że będziemy ją mieć na oku i tyle. Więcej szkód nam nie wyrządzi, a może się okazać, że przypomni sobie coś jeszcze.
- Współpracować można na wiele sposobów i z wielu powodów, a co ważniejsze ona nikogo nie skrzywdziła. Zaś wyrzucenie kogoś za burtę to prawie jak skazanie na śmierć - Amis spokojnie odpowiedział Zevranowi. - Zresztą nikt nie ucierpiał, przynajmniej po naszej stronie - pochwalił skuteczność ekipy.
- Ona nie wie, czy umie pływać - Sher przypomniał sobie i wszystkim obecnym.
- No nie wiem... Ale, ja nic złego nie zrobię, obiecuję - zarzekała się Ruda.
- Jeśli panowie macie zastrzeżenia, to panna Ruth może spędzić resztę podróży w kajucie z załogą - zaproponował Cabrera.
- Zatem zostałem przegłosowany… - odpowiedział krótko Piwny Rycerz odpuszczając sprawę.

Wtedy to, do kajuty wszedł kolejny marynarz, a był to jeden z tych czterech, którego piraci związali i posadzili na podłodze. W pomieszczeniu zaczynało być dość tłoczno, ale raczej nikomu to nie przeszkadzało.
- Panie kapitanie, ładownia sprawdzona - zameldował młodzieniec i rozejrzał się dość nerwowo po zgromadzonych. - Skrzynie pana Delamrosa są puste - powiedział.
Gdy wszyscy się zamyślili nad znaczeniem tej wiadomości, odezwała się osoba, której daleko było do myślenia.
- Dziki wyszły ze skrzyni? Dobrze, że nas nie pogoniły jak byliśmy w ładowni - wypaliła Ruth.
- Ile było tych skrzyń? - spytał Tanyr. - Starczyłoby w nich miejsca dla wszystkich piratów? A Ruth niech lepiej zostanie z nami. Novio jej przypilnuje. A jeśli dziewczyna zacznie broić, to Novio jej coś odgryzie...
Novio otworzył szeroko pysk, po czym łypnął na Rudą. Wyglądało na to, że zrozumiał każde słowo.
- Dwie. Jakby dobrze upchnąć, to z dziesięć osób w każdej się zmieści - odpowiedział marynarz.
- W ten sposób weszli na pokład, nie dokonując nielegalnego abordażu - dodał Amis, spoglądając przy tym na Zevrana. Rozmawiali o tym wcześniej i jak widać piratom udało się znaleźć lukę w prawie.
- Odgryzie... ale to boli - zauważyła Ruda. - Ale jak nic nie zbroję, to wy też nie? - spytała zaniepokojona.
- Gdyby nie bolało, to by to była kiepska groźba, prawda? - Tanyr uśmiechnął się mile. - Ale poza tym to my wcale nie jesteśmy groźni.
- Chyba, że ktoś nas atakuje - dodał Sher.
- No dobrze. Skoro wszystko się wyjaśniło i zostało postanowione, to możemy udać się na spoczynek - powiedział Amis i gestem ręki zachęcił swoich załogantów do opuszczenia kajuty.

Podczas gdy Kaelon i Novio jej pilnowali, Sher zagadał cicho do Tanyra i Zevrana.
- Sugeruję odłożyć ten drugi list tam gdzie był i udawać, że nic się nie stało - wyszeptał.
- Ciekawe, czy znowu zawyje, jak ją otworzymy - skrzywił się Tanyr. - A może to też zabezpieczenie, żeby była pewność, czy otwieraliśmy skrzynkę...
- Jeśli ktoś tu się zna na magicznych przedmiotach, to właśnie ty - odparł Sher. - Jak otworzymy, to się przekonamy.
- Lepiej uprzedźmy marynarzy - powiedział Tanyr. - A na takich magicznych drobiazgach się nie znam. Niestety.
Zevran podszedł do swojej skrzynki wyjął z niego swoje noże
- Macie słuszność. Kapitanie, mógłby Pan uprzedzić marynarzy, że za moment możemy znów usłyszeć głośny gwizd? - zapytał, jednocześnie mocując nóż na swoim udzie.
- Naturalnie - odpowiedział Amis. - Przekażcie pozostałym - polecił obecnym w kajucie załogantom. Jeden z nich miał nocną wartę na pokładzie, a drugi wracał spać w do kajuty załogi, więc podsumowując wszyscy będą świadomi potencjalnego gwizdu.
Chwilę potem mężczyźni wyszli, zostawiając drużynę sam na sam z Rudą. Klęknęła ona, zbierając swoje graty z powrotem do plecaka i rozglądając się wokoło.
- Zgubiłaś coś? - spytał Tanyr.
Wziął do ręki skrzynkę, z zamiarem skłonienia Ruth do umieszczenia w niej listu.
- No gdzieś tu powinny być moje... yyy - przerwała w pół wypowiedzi, - no te - dodała ciszej, pokazując palcami wskazującymi obu dłoni na swoje biodra.
- Majteczki? O to ci chodzi? - Mag zadał kolejne pytanie, a ona z nerwowym uśmiechem potwierdziła to kiwnięciem głowy. - Może Delamros zabrał sobie na pamiątkę? Możesz schować teraz len list? Potem poszukamy twojej bielizny.
- A, jasne - odpowiedziała dziewczyna, która ewidentnie bardziej martwiła się brakami w stroju, do samej szkatułki podchodząc zupełnie obojętnie.
Otworzyła ją bez problemu, jakby wcale nie była zamknięta i nie rozległo się żadne wycie. Tanyr i zainteresowany Sher od razu dostrzegli, że piętnaście na piętnaście na trzydzieści centymetrów, były wymiarami szkatułki tylko od zewnątrz. Jej wnętrze było przynajmniej z dziesięć razy większe i rozciągało się głównie na boki niczym rozległa płaska skrzynia. Tanyr i Kaelon wyczuli, że oprócz magii pojemności, ma tu też zastosowanie magia mrozu.
- Niezła zabawka - powiedział Tanyr. - Ciekawe, czy jak się tam coś włoży, to i waga znacznie się zmniejsza...
W pierwszej chwili, nie widać było żadnego podwójnego dna o którym mówiła panienka, ale i to szybko wyszło na jaw. Ruda sięgnęła ręką do środka i trzema palcami podważyła niewielkie, znajdujące się na brzegu dna zagłębienie.
- Masz delikatne paluszki - skomplementował ją Tanyr.
- Dzięki. Umiem dłubać wytrychem... Ale jak coś to mogę też złapać mocniej - odpowiedziała Ruth z uśmiechem i dość łatwo podniosła grubą metalową blachę. Zamiast dnem, okazała się ona ukrytą, otwieraną do góry półką, zamontowaną jakby na zawiasach do przeciwnej ścianki niż zagłębienia. Pod nią była dodatkowa przestrzeń, nieomal identyczna jak pierwsza. Również pusta, ale tylko do czasu gdy koperta wylądowała na jej spodzie - tam gdzie wedle Ruth została znaleziona.
Zaraz potem dziewczyna zamknęła półkę, a następnie wieko... Nic nie zawyło.
- Proponowałbym teraz odpocząć - powiedział Tanyr. - Nie wiem jak wy, ale mi się to przyda - dodał, po czym chwycił skrzynkę i skierował się do swojej koi. Zevran skinął porozumiewawczo, na znak, że popiera pomysł i poszedł w ślady Tanyra.
 
Kerm jest offline