Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2019, 10:02   #466
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Reinmar siedział spokojnie, trzymając puffer na ramieniu, a jego ciemne oczy wpatrywały się w zalesiony szczyt wzgórza. Rozważał opcje. Płaski, wygodny bród. Szlachcic widział większe załamania wody świadczące o większej płyciźnie i planował już szybki, pewny przejazd, choć był pewien, że konia do galopu nie wyciągnie w takiej wodzie.

Potem podstawa wzgórza. Nieco krzaków. Pewnie i lisie albo zajęcze nory. Koń może wywichnąć nogę, zresztą będzie pewnie kluczył. I tu z galopu nici. W dodatku zbocze osypywało się, i z daleka wyglądało jak skóra chorego, która w kilku miejscach złuszczyła się i popękała. Luźna ziemia i piach w której ugrzęznąć mogły końskie kopyta wykluczały niestety bezpośrednią szarżę. "A gdyby tak kluczyć zygzakami, w poprzek zbocza?" myślał - To jak będzie staruszku? - poklepał konia po szyi - Dasz radę tam wbiec Porist? - uśmiechnął się. Ale uśmiech szybko zgasł, kiedy koń zatrzepotał łbem na wszystkie strony.
- Nie? - westchnął niepocieszony Reinmar i czekał, aż magowie wykonają swoje czary.

Widać było, że Santiago ma lepszy pomysł, i Reinmar postanowił po prostu pilnować estalijskiego kawalera na tym podejściu tak długo, jak się da.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline