Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2019, 09:50   #59
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Tymczasem w osadzie dwie służki ułożyły ranną Henrike na ziemi, okryły i podjęły się większych porządków w ziemiance. Wkrótce wybiegły stamtąd rozemocjonowane kląc i grożąc podpaleniem budynku.
Prędko wyniosły wszystkie swoje rzeczy, zaczęły je trzepać, czyścić i porządkować. Ostatecznie podjęły decyzje o przeniesieniu się do innej chaty. Wyrzuciwszy na zewnątrz wszystkie zepsute sprzęty zawiązały miotły z gałęzi i doprowadziły pomieszczenie do ładu. Zgarnięte śmieci i kurz wyrzucały za próg rękoma a Milli z gałęzi wyplotła niewielką łatę na dziurę w dachu.
Mimo to stan budowli dalej był daleki od dobrego, kobiety zdecydowały się rozpalić kopcący ogień, by zagotować wodę w kadzi. Węglarz widząc to zbliżył się do nich energicznym krokiem.

- Chcecie, żeby nas wszystkich nieumarli zeżarli? - zapytał lekko podniesionym i pełnym krytyki głosem. - Czym chcecie palić?! Tym?! Snop dymu jak pochodnia w nocy da wszystkim dookoła znać gdzie jesteśmy. Dobrego drewna trzeba. Na cholerę wam teraz woda? - zapytał kończąc wywód.
- Musimy pozbyć się tych wszy… - Zaczęła Anna.
- Nie wytrzymacie do rana?
Tego Heini nie zdzierżył.
- A ty, kurwa, co się czepiasz? Jest tak ciemno, że kto ma zauważyć? Wszędzie chmury - stanął w obronie kobiet, które nie chciały lub bały się odezwać.
- A w łeb chcesz? - odszczeknął odruchowo węglarz spinając mięśnie. - Chcecie palić tym wilgotnym drewnem to spieprzać na tyle daleko od obozu, że jak coś po was przylezie to żeby nas nie znalazło - dodał doskakując do ogniska i przyduszając ogień wilgotnymi gałęziami. - Jak chcecie palić ognisko w obozie to jutro z rana idziecie ze mną do lasu. Dostaniecie tyle dobrego drewna do noszenia, że zrzygacie się ze zmęczenia po dwa razy w drodze powrotnej.
- Spokój, dzieciaczki, spokój. Dym widać i czuć z daleka. Jak ściągnięcie tutaj trupy, to bardzo szybko dołączymy do nich.
- Szczurołap podrapał się nagle po nosie, tknięty niepokojącą myślą. - Mam nadzieję, że ten pogrzebany nie wstanie w nocy...

Zmartwiony Theo zobaczył mężczyznę wchodzącego do osady. Ten wyglądał na sprawnego wojaka. Do tego jakiś mundur i zadbany sprzęt, żołnierz albo strażnik dróg może?
- Witajcie, dobry panie. Theodosius jestem, jeden z nowych uciekinierów. Może wy mi powiecie, co tu się dzieje, i czemu ludzie bardziej myślą o budowaniu piecy i wszach, a nie o wzmocnieniu palisady albo ucieczce?
- Erik Landau. Strażnik dróg. Miejscowi podjęli decyzję, aby zostać i odpocząć a ja nie jestem z ich wioski, i raczej nie mogę nic im nakazywać. Na wzmocnienie palisady trzeba silnych chłopów i narzędzi. Tu są jedynie małoletni, starcy i kobiety. Wojownicy poszli polować i sprawdzać okolicę
- wyjaśnił Erik patrząc się na Theodosiusa - nowy uciekinier? Też z wioski? Więc wiecie, w jakim są stanie. Głodni, przerażeni i zmęczeni - podsumował.
- Z tego co się już dowiedziałem to zadupie zostało opuszczone ponad 20 lat temu. Pewnie nikt o nim nie pamięta. Jeśli nie damy o sobie znać to nikt nas tutaj nie znajdzie - stwierdził węglarz. - Nie ma za bardzo dokąd uciekać, bo nie wiadomo gdzie nieumarli się kierują. A tak w ogóle to Niklas Lehmann. Jestem węglarzem - mężczyzna wyciągnął dłoń do przywitania.
Erik uścisnął podane prawice. Pomyślał sobie, że dobrze było widzieć kogoś, kto nie ma obłędu w oczach.
- Dobrze prawicie o palisadzie, panie Landau, ale ja widzę to tak. Południe i zachód - Hochenberg machnął ręką - opanowane przez trupy, dzień drogi od nas. Ja nie jestem z okolicznych wsi, byłem z oddziałem najemników. Potwory przeszły przez ostrych wojaków jak gorący nóż przez masło, a wspomagał ich jeszcze jakiś czarownik. Jeśli ci ożywieńcy nas znajdą, nie mamy szans. Na mój rozum, skoro tej zapomnianej osady wzmocnić nie możemy, trza nam szukać drogi ucieczki - od wroga, czyli na północ i wschód. Wybadajmy te kierunki jutro od rana, albo ruszmy wszyscy razem. Wiem, że ludzie głodni i wystraszeni, ale tu czeka ich tylko śmierć.
- Wzmocnienie palisady i tak nic nie da, a nawet zwróci uwagę, że ktoś tu mieszka. Jest nas mało, jeśli nie będziemy się pchać na widok to nikt specjalnie po nas nie przyjdzie. Najwyżej jeśli zabłąka się coś tutaj to możemy to ubić tak, żeby nie dało nikomu znać. Nie mamy zapasów na drogę i z tego co widzę nie ma tutaj żadnej organizacji. Każdy robi tylko pod siebie. No z małymi wyjątkami
- dodał po małej pauzie. - My wszyscy bardziej zwrócimy na siebie uwagę podróżując niż siedząc schowani w ziemiankach.
Erik pokiwał głową - miałem podobny koncept, ale jeść trzeba, stąd większość jest poza obozem. A mówić im co mają robić specjalnie nie można. Wolni ludzie, poza tym z nami jest giermek. Sądziłem, że to jego robota, bo był z wioski. Cóż. na północ jest rzeka. Zdaje się Steinbach. Mijałem bród przed Enzesburgiem. To jest na zachód. Nie pchałbym się tam, jeśli armia trupów idzie wprost ze wschodu. Wejdziemy prosto na nich. Sugerowałbym północ, do rzeki i wzdłuż niej. W końcu trafi się bród czy osada - Erik wskazał miejsce, gdzie stały konie - przywiodłem dziś krowę. Da nieco mleka, a i mięso ma dobre. Przez kilka dni może nie będzie trzeba polować, i można będzie ten zwiad zrobić.
- Kazać im nie można, ale można przemówić do rozumu. Obojętne czy trupy znajdą nas tu czy w lesie. Jeśli znajdą, zginiemy. One nie chodzą pojedynczo i przypadkiem, kieruje nimi zły mag.
- I ten zły mag może wiedzieć o każdej osadzie i mieście w okolicy, ale może nie wiedzieć o tej zabitej dechami dziurze
- skomentował Niklas. - Na co jest według was większa szansa, że nieumarli znajdą nas i zeżrą tutaj czy w znanym siedlisku ludzkim? Może nieumarli już sprawdzili ten teren i poszli sobie nikogo nie zastawszy?
Szczurołap pokręcił głową. - Nie znam okolic, nie wiem gdzie są osady. I nie wiem, w którą stronę idą ożywieńcy. Ale idą od południa i zachodu.
- Nie znam się na tym, ale jeśli nieumarli mają strukturę wojska i mają przywódcę to nie biegają sobie dookoła bezładnie tylko mają jakiś cel. Zabijają po drodze kogo znajdą, ale wskazać im cel chyba ktoś musi. Przypadkiem możemy wleźć na siebie, ale jeśli siądziemy na dupie i dołożymy starań żeby nas było jeszcze trudniej tutaj znaleźć to może przejdą obok
- zaproponował węglarz. - Jak mam umierać to wisi mi gdzie umrę, ale chciałbym sprzedać skórę drogo.
- A może celem jest kurwa miasteczko po drugiej stronie lasu, a my jesteśmy na trasie przemarszu?
- Theo podniósł głos. - Jak chcesz się chować tutaj? Trza palić ognie, krowa zacznie muczeć, dzieciaków też nie uciszysz. Ja nie będę tu czekał na śmierć.
- A jak ruszysz w drogę to nagle dzieci będą siedzieć cicho, a w nocy ognia palić nie będziesz musiał? Ranni i kobiety zamienią się w twardych wojowników? Żreć też nie będzie trzeba? Głodni już ludzie chodzą i zapasów na drogę nie mają
- podjął ostrzejszy ton Niklas. - Masz trochę racji, ale twój pomysł też ma wady - dodał już spokojniej.
- Nie będą cicho, ale będą się oddalać od zagrożenia, a nie czekać na nie. Jest krowa, może wrócą inni z jedzeniem. Jeśli chcesz, zostań we wiosce i się chowaj. Sam lub z innymi. - Hochenberg podrapał się po nosie i odwrócił się do strażnika. - Panie Landau, moje zdanie znacie. Rano ruszam na północny- zachód. Sprawdzę co tam się dzieje, może coś upoluję po drodze.
- Możemy iść razem. Krowa jest, konie odpoczęły, a nuż coś ciekawego znajdziemy
- zgodził się Erik - Biorę pierwszą wartę, tam, na wartowni. Jeśli panowie nie jesteście zdrożeni, możemy się wymieniać - zaproponował.
- Ja wyspałem się w ciągu dnia, zaraz po tym jak tu dotarłem. Też mogę wziąć nocną wartę - odparł węglarz podchwytując temat. - Rano poszedłbym do lasu po drewno. Mniejsza z tym czy zostaniemy czy ruszymy w drogę trzeba dobrego opału, a nie tego gówna czym właśnie próbowali tu palić. Jeśli narobię węgla, to będzie lżejszy i trzy razy bardziej wydajny niż najlepsze drewno, a dobrze palony nie będzie dymić. Obojętne czy tutaj czy w drodze.
- Tu drewna nie ma,a i samo wypalanie na waszym miejscu robiłbym poza tą wioską. Jak mają nas nie znaleźć przez jakiś czas, to lepiej, aby dymu za bardzo nie robić. Cóż, idę odpocząć. Miło mi było poznać was panowie
- lekko przygiął rondo kapelusza, kiwnął głową i poszedł sprawdzić, czy innym niczego nie brakuje.
- Obudźcie mnie zatem na ostatnią wartę przed świtaniem. - Theo pożegnał się i poszedł rozstawiać pułapki, tak na wszelki wypadek. Jedną ustawił pod bramą wejściową, drugą pomiędzy palisadą, a strumieniem.*
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline