Wolfgang podzielił się spostrzeżeniem z kompanami. Rośliny ruszające się ku krwi było przerażające. Z tego co wiedział rośliny dość wolno rosną a te korzenie rozwijają z prędkością robaków czy glizd. po karku maga przeleciał dreszcz.
Zamek był potężną twierdzą i mag widział, że bez tego przejścia byłoby im bardzo ciężko się do niego dostać. A dostać się nie zauważenie wręcz sprawą niemożliwą się wydawało.
Stali przy krzakach zasłaniających wejście i mag starał się wyczuć czy magia jakowaś ze środka nie ciągnie.
- Do godziny po zmierzchu może? Jak będziemy w środku postaramy dać znać jakoś a jak nie to do północy jak nie będzie żadnych znaków i nic na zamku się nie będzie działo będziesz wiedział, że się nam nie udało. Bądźmy dobrej myśli.- Uśmiechnął się i przygotował się do wejścia. Na ciemność Techler chciał zaradzić czarami a sam zamierzał iść w środku. Czujny i uważny na ślady magii.