Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2019, 20:36   #468
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Trudno było zsynchronizować działania. Gdy Wilhelm był już gotowy do odpalenia magicznego ognia, Limhandil znajdował się niemal dwieście kroków od stanowiska strzelców. Elmer leżał w trawie i obserwował trzech buro odzianych mężczyzn z miejsca położonego jakieś piętnaście kroków w górę stoku. Uznał, że taka odległość jest wystarczającym zabezpieczeniem przed czarami konfratra. Santiago i Reinmar wciąż czekali, gotowi ruszyć w stronę napastników.

Pierwsza próba ognistego czarodzieja spaliła na panewce. Zamiast ognistej kuli zdołał wyczarować tylko smużkę dymu, ale niezrażony podjął kolejną próbę. Tym razem się udało i w kierunku krzaków poleciały huczące kule płomieni. Równocześnie dwóch jeźdźców spięło konie, licząc na to, że wystraszeni strzelcy zamiast zająć się strzelaniem rzucą się do ucieczki. Nie pomylili się, w ich kierunku kiedy w rozbryzgach wody przekraczali strumień nie poleciała ani jedna strzała.

Elmer widział jak mniej więcej w jego kierunku lecą dwa ogniste pociski i zwalczył w sobie chęć ucieczki. Znajdujący się poniżej niego mężczyźni woleli nie ryzykować. Zerwali się ze swoich dołków i starali się uciec, gdy wkoło nich eksplodowały płomienie. Drzewa i krzewy natychmiast stanęły w ogniu, ale tylko jeden z napastników znalazł się na tyle blisko, by ponieść szkodę.

Drogą od strony Hornfurtu nadjeżdżała karawana składająca się z kilku wozów.
 
xeper jest offline