Artahan zdążył pozbyć się swojej zbroi. Na dłuższą metę noszenie jej było uciążliwe. Tatuaże delikatnie swędziały po powrocie do naturalnego koloru. Odruchowo podrapał jeden ze splotów, który swędział najbardziej i zamarł. Splot Ulmus... Wiąz.. Przyjaźń i przebaczenie... Splot był zaczerwieniony od intensywnego drapania. Takich znaków, żaden doświadczony druid nie ignoruje.
***
Zza drzew wyłonił się niemal bezgłośnie Artahan i podszedł do leżącego mężczyzny. Zaczął go delikatnie badać ignorując stojące nad nim kobiety.
-
Oby Ulmus się nie mylił... - rzekł bardziej do siebie niż do zgromadzonych, sięgając do swojej torby w której trzymał parę znalezionych po drodze ziół.