Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2019, 19:36   #22
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
W momencie gdy ostatnia beczka wtoczyła się na pokład, ostatnie cumy wciągane były na pokład. Na pomost przy wiedźmie wbiegli Zaraan z obiema uciekinierami. Za nimi gęstniał już wściekły tłum. Chyba ktoś zauważył kto podpalił port… Na czoło tłumu przebił się niewielki oddział straży miejskiej. Może 10 ludzi pod dowództwem. Wysokiego młodego człowieka całego odzianego w czerń w ręce trzymał łuk.




Wyprzedził wszystkich poruszając się bardzo szybko. Stanął naciągając łuk, strzała o czerwonych piórach zalśniła w blasku płomieni pożerających port!

- Merri!! STÓJ!!! - wrzasnął!

- Celować w pomost za naszymi a przed pościg. Rozpieprzyć go w drobny mak! krzyknął pierwszy mocując do olbrzymiego bełtu kolejną miksturę lotosowego ognistego wybuchu.

- Sareen - wrzasnął Zaraan - ładuj zadek na pokład. - Złapał w pół Merri i rzucił ją na zwój lin leżący na pokładzie i sam skoczył.

- Kto na Wiedźmę nie zdąży, ten zostaje w porcie - krzyknął kapitan w stronę bosmana z krzywym uśmiechem. - Ej, postawić mi żagle! Odpływamy z tej zapchlonej dziury! Acz rzecz muszę, że kurwy dobre mieli…

Po czym wyciągnął swój łuk i napiął go, na odczepnego chcąc posłać strzałę w nogę albo w ramię.

Dario obejrzał się.
- A wy co w burdelu jesteście?! Cumy wybierać, żagle bojowe stawiać! Bojowe wyjście w morze!
Wydał rozkaz reszcie załogi.

Okrzyki załogi rozgorzały z nową siłą. Obsługa balisty naparła z całej siły obracając ją i przygotowując do strzału. Vallo wyczekał do ostatniej chwili i nacisnął spust. Potężna skręcona z 3 lin cięciwa zajęczała a bełt z przywiązaną miksturą pomknął w kierunku pomostu. Trafiając idealnie między uciekających a pościg. Eksplozja rozrzuciła dookoła deski pomostu. Pościg zastygł w miejscu, najbliżsi przewrócili się na ziemi.
Z kłębów dymu wyłonił się jednak młodzianin z łukiem przymierzył i wypuścił strzałę. Kapitan zobaczył grot i czerwone pierze po czym potężne szarpnięcie w lewym ramieniu rzuciło go na pokład

Strzały pofrunęły z pokładu zasypując gwardzistów . Kilku upadło jeden zawrócił się ze strzałą wystającą z oczodołu.

Młodzieniec uchylił się przepuszczając pocisk obok. Zarzucił sobie łuk na ramię i skoczył na pokład niewielkiej łodzi rybackiej zacumowanej obok. Przeskoczył szybko przez jej pokład i odbijając się od jej burty doskoczył do liny zwisającej z zacumowanej niedaleko większej jednostki. Zaczął się błyskawicznie po niej wspinać.

Kira stała już na reji odwiązując żagiel. Jej rude włosy falowały na wietrze niczym płomień pożogi rozpełzającej się po porcie.
- WYBIERAĆ PSIE SYNY! - Wrzasnęła.

Vallo i Ojo odskoczyli od balisty doskoczyli do krawędzi kasztelu i saltem zeskoczyli na pokład dobiegając do lin zaczęli je ciągnąć. Natychmiast doskoczyli do nich pozostali wybierając

Caledorn zaczął potężnym niskim głosem starą szantę przekrzykując rwetes i nadając rytm załodze.

Wypływamy bladym świtem
Przynosimy Ogień i Krew
Bitwa już tuż przed nami
Tak bardzo siÄ™ nas bojÄ…
Już wznosimy naszą broń!
GOTOWI DO ATAKU!!


GOTOWI GOTOWI GOTOWI!! - Odpowiedział tłum

DO ATAKU!!! - Jak huk rozniosło się po porcie.

Płótno wybrzuszyło się i szarpnęło statkiem. Trap powoli zaczął się obsuwać. Sareen dopadła burty i przetoczyła się po pokładzie dysząc jak zagoniony koń.

Zaraan złapał w pasie Merri i pchnął z całych sił. Dziewczyna potknęła się ale złapała się burty. Dziewczyna była cięższa niż Zaran przypuszczał. brakło mu siły. Trap usunął się spod nóg. Czarnoskóry gladiator tylko zamielił rękami w powietrzu i runął w dół prosto w słone wody portu.

Kira już była w powietrzu przeskakując na drugi maszt. Tuż koło niej stał już Ojo i szybko rozwijali węzły. Płótno opadło.. Marynarze już biegli naciągać liny

Przy kapitanie była już Czarna mamba i Marice. Ta pierwsza uniosła delikatnie kapitana. Strzała utknęła w ramieniu. Wszędzie było sporo krwi.
Czarnoskóra szamanka powiedziała.

- Pomóż mi go odprowadzić do kajuty. To trzeba wyjąć - Wskazała na długie drzewce zakończone czerwonymi piórami.

Nawigator był już na dziobie. Widział, że będzie ciasno. Statek nabierał prędkości. Wyjście z portu było wąskie musieli skręcić mocno na bakburtę inaczej mocno przerysują wiedźmę!

Statek delikatnie skręcał. W tym czasie na drugim pomoście odcięci ogniem strażnicy zbierali się do oddania salwy w kierunku uciekającego okrętu.
 
kymil jest offline