Filia: Liiiiiiinaaaaaaaa-saaaaaaaaan... - Filia raczej wypadła niż wyszła ze sklepu, po czym rzuciła się Linie na szyję, skutecznie tłumiąc wypowiedziane słowa - Łaaaaaaaaa... Val... Val... Valgaaaaaaaaaaaaavvvv... chlip, chlip... - kolejne podane przez Jirasa chustki zostały doszczętnie zmoczone. Gdy kapłanka przerwała na chwilę duszenie czarodziejki, Jiras pisnął nieśmiało: Może wejdźmy do środka, tam porozmawiamy. - Najwyraźniej ciągle miał w pamięci ogniste kule Liny. Tak... tak... wejdzmy... Zaparzę herbatki i wszystko Wam opowiem... - chlipnęła Filia. Chociaż w sumie nie ma tego wiele. - kontynuowała, gdy już usiedliście nad parującymi filiżankami - Dzień był taki jak inne - otwarliśmy sklep, potem zrobiłam zakupy... Gdy z nich wróciłam, Valgaav jeszcze tu byyyyyyyyyyyyyyyył !!!!!!!! Łaaaaaaaaaaa.... !!!!! - jej rozżalony szloch stopniowo przechodzi w pseudo-smoczy ryk tak donośny, że musicie zatkać sobie uszy. Tylko Jiras dzielnie trwa na posterunku, podając swej ukochanej pani kolejne chustki. - A potem.. chlip... potem... krzątałam sie po sklepie i nagle pomyślałam, że małemu może sie zrobić zimno... snif... bo zbierało się na deszcz... chlip... chciałam go przykryć a jego nie byyyłooooooooo !!!!!!!!!!!!!! Łeeaaaaaaaaaa !!!!!!!!!! Waaaaaaaaaaaaa !!!!!!!!!!! - kolejny wybuch rozpaczy położył kres konwersacji. Od lisa dowiedzieliście się tylko, że przeszukano parter sklepu oraz przepytano miejscowych, jednak nikt nie zauważył nic podejrzanego. |