W Midnight gniew zaplonal rownym i mocnym plomieniem. Jak ta swinia smie jej dotykac. Pochylila sie zachecajaco w jego strone wyciagajac jednoczesnie sztylet.
- Mrrr taki przystojnieak to nawet za daromo zakosztowac moze mojej sztuki.
Powiedziala na glos przez co wywolala kolejna fale smiechu w sali. Najemnik najwyrazniej potraktowal to jako zachete gdyz zrobil krok blizej i pochylil sie aby miec lepsze dojscie. Wtedy poczol bol. Potworny, przeszywajacy bol w kroczu. Midnight odepchnela go od siebie jednym poteznym kopniakiem.
- Zabierzcie to scierwo.
Rozkazala karczmarzowi, ktory o dziwo natychmiast ja posluchal. Ci ktorzy mieli bycmoze ochote sie na niej zemscic powstrzymala lodowatym spojzeniem i slowami.
- Ktos jeszcze ma ochote polozyc lapy na wlasnosci krola? Prosze bardzo zapraszam.
I przejechawszy jezyliem po sztylecie, na ktorym wciaz byla krew glupca, ktory osmielil sie ja dotknac zasmiala sie szyderczo i usiadla ponownie na swoim miejscu. W lokalu jeszcze przez chwile panowala cisza lecz smierc byla w tym miejscu na tyle powszednia iz wkrotce powrocono do przerwanych rozmow.
__________________ [B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B] |