Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2019, 16:27   #292
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację
 Carlo, dzieÅ„ 8.

Carlo wstał wcześnie i udał się na pole, gdzie ustawiano tarcze strzeleckie. Pojawiały się też pierwsze kramy. Domyślił się, że strzelcy będą ustawieni w kierunku północnym tak, aby słońce nie świeciło im w oczy. Musiał więc odnaleźć jakieś miejsce z boku tarcz, gdzie będzie mało widoczny. Na szczęście w ukrywaniu się miał wprawę. Dobrze, że była wiosna, było zielono i było gdzie się schować. Żałował, że nie może schować się na drzewie, ale tam mógłby mieć problem z uchwyceniem światła słonecznego. Zostawały mu głazy i krzaki. Zdecydował się na kryjówkę za powalonym drzewem. Przy pomocy noża poprzestawiał trochę gałęzi i sprawdził, na ile może przy pomocy lusterka kierować światłem. Zadowolony z roboty podpatrywał okolicę. Może zauważy coś ciekawego, co będzie mógł opowiedzieć medykowi. Albo bednarzowi. Albo może jeszcze komuś, kto będzie chciał zapłacić.
Nudziło mu się, ale czekał, bo co innego mu pozostało. W końcu się doczekał. W pierwszej rundzie łuczniczka miała zmierzyć się z elfem. Z długouchym nie wygra pomyślał sobie i ustawił odpowiednio. Powiodło mu się lepiej, niż się spodziewał. Elf strzelał jak ślepy żebrak. Nie był jednak w ciemię bity i zorientował się, że coś jest nie tak. Carlo padł na ziemię i bał się poruszyć. Te elfy miały dobry wzrok. Całe szczęście, nikt elfa nie słuchał i Robin przeszła do kolejnej rundy. Uff… chyba wystarczy tego dobrego pomyślał sobie. Jeszcze go złapią. Na swoje pół korony chyba już zarobił. Leżał jednak jeszcze przez kolejną rundę i potem cichutko się wycofał. Czas na zlecenie signore medico. Ruszył kupić słodycze i zaczął częstować inne dzieciaki. Dowiedział się wielu rzeczy, chociaż nie za bardzo widział ich pożyteczność. O Drago nadal nikt nic nie wiedział. Dopytał więc jeszcze, jak trafić na pogorzelisko i do domu myśliwego. Jeszcze w trakcie turnieju Don Rudolfo polecił mu zjawić się u niego niezbyt późnym wieczorem. Wyglądał na zadowolonego z efektów jego działań.
Po zakończeniu Carlo, zgodnie z obietnicą daną signore medico, ruszył do wioski. Przeszukał starannie pogorzelisko, ale nie natrafił na żadne zwęglone szczątki. A tymczasem zaczynało chylić się ku wieczorowi. Ruszył więc do domku myśliwego. Zapukał i czekał. Nikt nie odpowiedział, ale ze środka dało się słyszeć szczekanie psów. Jakim cudem ktoś ukradł topór z chałupy pełnej psów zdumiał się. Wydawało się to nieprawdopodobne. Musiało psów nie być w domu. Ale jeżeli ich nie było, to i myśliwego nie było. To gdzie on w nocy się włóczył? Postanowił wrócić, udać się do don Rudolfo a następnie do signore medico.
 
Gladin jest offline