Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2019, 13:46   #388
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Już samo określenie "bród" wywoływało u Detlefa skrzywienie, jakby właśnie zjadł coś zepsutego. Obserwacja Frietza brnącego do pasa w lodowatej zapewne wodzie była dodatkową torturą... jakby umgi nie mogli pobudować mostów albo chociaż kładek w swojej krainie tak, jak czyniły to khazady.

Dodatkowej motywacji co do jak najszybszego przeprawienia się na drugą stronę dostarczyła grupa jeźdźców zmierzająca w ich kierunku. Mogli po prostu korzystać z tego samego brodu, albo ścigać ich grupę, co w tej chwili krasnoludowi wydawało się mniej prawdopodobne - o ile Granicznym nie dopisało szczęście w typowaniu kierunków ich marszruty - przecież nie mogli wysłać konnych w każdą możliwą stronę.

Niezależnie od powodów zbliżający się jeźdźcy mogli być żołnierzami wroga, a ich liczebność i wierzchowce dawały im przewagę nad Ostatnimi. Jeśli do tego dysponują bronią strzelecką, to mogą stanowić spore zagrożenie dla wissenlandzkiego oddziału.

- Skoro mają konie, to gdybyśmy je przejęli, to dalsza droga byłaby krótsza. - Wtrącił swoje zdanie do trwającej dyskusji. Zastanawiał się co było gorsze - jazda konna, czy brodzenie w wodzie sięgającej piersi. - Ja mogę zostać i walczyć tutaj. - Zaproponował z kwaśną miną. - Wy ich ostrzelacie z daleka, a ja zabiję tych, którzy będą się jeszcze ruszać. - Dodał z poważną miną. Choć w innych okolicznościach można byłoby wziąć jego słowa za żart, to ten brodacz najwyraźniej wolał samotną walkę z przeważającym liczebnie wrogiem, niż dobrowolne włażenie do wody sięgającej wyżej, niż do kostek.

Gdyby jednak rozkazy brzmiały "przeprawiamy się", to z wisielczą miną wlezie do wody lub na czarodziejskiego wierzchowca (obu nie ufał i stronił od nich z równą zawziętością). Do przeprawy zdejmie płytę, którą przymocuje do plecaka lub skrzynki z granatami. Najlepiej byłoby, gdyby skrzynkę i zbroję przeniósł na drugą stronę magiczny zwierz Loftusa, ale ostatecznie może również przenieść swój przymocowany do skrzynki z ładunkami dobytek nad głową, aby uniknąć zalania wodą. Obwiązanie liną było obowiązkowe - utopić się nie zamierzał.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline