Wróbel podążał ulicą, wydawało mu się, że nikt go nie śledzi. Ale pewności nie miał. Ministerstwo rolnictwa przywróciło mu wiarę w fachowców. Gdyby ktoś go faktycznie śledził, z pewnością nie zwróciłby uwagi na mijający go czarny powóz. Powóz minął Kubę i pojechał dalej. Tyle, że ślązacy dostrzegłby drobny problem. Powóz minął Kubę, ale Kuba powozu nie. Ktoś śledzący zapewne mógłby powiedzieć kilka nieobyczajnych słów. I mógłby się domyślać, że Wróbel wprost nie może powstrzymać się by nie zaśmiać się z uciechy spłatawszy takiego figla sledzacym.
Niestety nie możemy o to zapytać naszego dzielnego pirata, bo i tak by nie odpowiedział. Twarda dłoń mocno zaciskała się na jego ustach, a ostrze tak ostre, że można się nim golić zupełnie bez błysku spoczęło na jego szyi. Brodaty osobnik z cuchnącym cebulą oddechem szepnął mu do ucha kilka słów. Kuba gotujący się już do walki nagle oklapł, rezygnując z oporu.
Vince widząc czarny nierzucający się w oczy powóz nabrał trochę podejrzeń. Gdy powóz zatrzymał się tuż przed nim, podejrzenia zmieniły się w pewność. Zaś cios pałką w nerkę pozwolił mu docenić fachowość nowych poznanych znajomych. Nie za mocno i nie za słabo, idealnie. W sam raz, sam by lepiej nie nie uderzył. I z pewnością pochwalił by ten cios gdyby mógł nabrać powietrza.
Drzwi powozu otworzyły się i jakieś łapsko wciągnęło go do środka. Fachman od pałki wsiadł za nim. W ciemności powozu dominował zapach cebuli. Vince szybko zidentyfikował źródło, niski typ zbliżył swoją twarz do jego i powiedział mu to samo co Kubie. - Hrabia zaprasza na herbatkę. Trochę później, miejsce bliżej nie określone
Kiba i Vince siedzieli w fotelach, po prawej mieli kominek, po lewej siedział hrabia popijając herbatę z filiżanki. Po dłuższym milczeniu rzekł: - Dobrze, że się zgłosiliście. Przyznam się, że chodziło mi po głowie zlikwidowanie was. Ale chwilowo ta wizja oddaliła się. Dostarczyliście ciekawych informacji. To i fakt, że byliście narzędziami podczas porwania księżniczki stawia was w mniej nieprzychylnym świetle.
Napił się znowu herbaty i gestem zachęcił do tego samego swoich obu gości. - Powiązania Dzierzby z owym zleceniodawcom mojej, i waszej pośrednio zguby, nie były mi dotychczas znane. Wiedzieć wam trzeba, iż moja siatka i Ministerstwo rolnictwa to dwie niejako konkurencyjne siatki. Konkurujemy, a w zasadzie konkurowaliśmy w szczytnym celu. W zapewnieniu Alanii bezpieczeństwa. Teraz widać sprawy się zmieniły. Zaczęli grać we własną grę. Najwyraźniej sprzymierzyli się z opozycja z Borgandii, albo ekstremistami z Dilanii. Bo nie wierzę by szli ręka w rękę z Chlovarcją.
Pociągnął znowu łyk. - Nie dostarczyliście mi głowy zleceniodawcy, ale też dobrze się sprawiliście, otrzymacie umówioną zapłatę. I mam dla was kolejna propozycję. Kontynuujcie wasze działania. Dostaniecie dodatkowe informacje. I pomoc fachowców… |