Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2019, 13:38   #66
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Wolken, Konrad i Liwia spotkali się na głównym placu Volgen i przekazali sobie wzajemnie zdobyte informacje. Powietrze uszło z nich gwałtownie, świadomość tego, jak byli blisko pogorszyła tylko sytuację. Już widzieli koniec tej misji, na dodatek szczęśliwy. Brakowało tak niewiele. Nie poddali się, ale wiedzieli, że konie muszą odpocząć, a w tym czasie Katrina Schetter znów zwiększy dystans pomiędzy nimi.

* * *


Bladin z ciekawością oglądał truchła zabitych zwierzoludzi. Słyszał już o nich, ale nie miał nigdy okazji walczyć z nimi. Mięśnie wskazywały na sporą siłę tych stworzeń, a do tego brońmi i tarczami posługiwały się całkiem sprawnie. Trudny to przeciwnik, pomyślał, gdyby nie element zaskoczenia moglibyśmy skończyć jak niektórzy z ochroniarzy Celestiuma. Do tego ten znak na tarczach, ewidentnie świadczący o przynależności do chaotycznych kultów.

Dowódca najemników wypowiadał się oszczędnie, krótkimi i zwięzłymi zdaniami.

- Anders Caromann. Wracamy do Altdorfu z Talabheim. Dziękuję wam obu – skinął głową także w stronę Petera – ale poległymi zajmie się Hans.

Lora tymczasem przejęła symboliczne wodze, przedstawiła wszystkich nieznajomemu, w którego głosie dał się wyczuć obcy akcent, najprawdopodobniej południowy.

- Miło mi cię poznać, pani. – Celestium ukłonił się dworsko, łapiąc dłoń szlachcianki i składając na grzbiecie leciutki pocałunek. Najwyraźniej i jemu nie były obce zasady etykiety. – Ucieszymy się z waszego towarzystwa, na jakkolwiek długo drogi nasze połączył los.

Sugestie brata Petera o datkach na kult Sigmara zostały przemilczane. Co innego dość jasno i bezpośrednio wyrażone podejrzenia.

- A od kiedy te bestie potrzebują powodu do ataku? – Caromann warknął niemalże i plunął na ziemię. – Żyją dla mordu. Wdzięczniśmy za pomoc w walce, ale…

- Cicho, Anders.
– Wystarczyły dwa spokojne słowa Celestiuma, by najemnik zamilkł. – Obawy wielebnego Hochmeistera są uzasadnione, w tych czasach trzeba być ostrożnym. Mam jednak nadzieję, że ten pierścień nieco was uspokoi.

Wyciągnął prawą rękę wprzód, na jednym z palców prawej ręki miał spory sygnet, a na nim widniał znak gryfa stojącego na tylnych łapach.

- Jestem nadwornym astrologiem jego cesarskiej mości, Karla Franza I, miłościwie nam panującego Obrońcy Imperium.

* * *


Nim ruszyli razem w dalszą drogę, na miejscu potyczki pojawił się patrol strażników dróg. Ranny najemnik został z nimi, by zająć się pochówkiem zabitych towarzyszy. Celestium i Caromann jechali konno. Pod wieczór Lora zaczęła odczuwać trudy kolejnego dnia spędzonego w siodle. Uda i pośladki wyraźnie dawały jej odczuć, że nie są przygotowane do tak długiej jazdy.

Podróż do Volgen upłynęła spokojnie. Gospoda „Królewska” nosiła zbyt dumną nazwę jak na to, co sobą reprezentowała, ale lepszej w tym mieście nie było. Co najważniejsze, cała drużyna wreszcie spotkała się i miała okazję porozmawiać o wydarzeniach mijającego dnia. Nikolas Celestium i jego ochroniarz przedstawili się, po czym astrolog zaprosił wszystkich do wspólnego posiłku.

- Potraktujcie to proszę jako wyraz wdzięczności za waszą pomoc.



Na zewnątrz, poza ścianami gospody i murami Volgen rozpoczynała się kolejna noc.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline