Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2019, 19:13   #254
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
drik był rozczarowany. Postawa lisza była z jednej strony bardzo pomocna, lecz z drugiej dał właśnie jawnie do zrozumienia, że nie zamierza ryzykować swoim bezpieczeństwem. Nie zaangażuje się w pełni. Fakt niepocieszający również o tyle, że de facto nie znali potęgi jaką władał ów nekromanta, z którym to mieliby się zmierzyć. Zwłaszcza, że będzie on zapewne otoczony przez chmarę swych sług. Będzie trzeba znaleźć sposób, by je odciągnąć, bądź jakimś podstępem zmniejszyć ich liczebność. Była to w jego mniemaniu dobra strategia, lecz by być tego pewnym musiałby jeszcze poznać okolicę czarnoksiężnika, a nie mógł być pewien, czy to miało szansę powodzenia. Wiedział jednak jedno. Nie odstąpi choćby nie wiem co, bowiem jego córka oczekiwała jego powrotu i zamierzał doprowadzić do tego spotkania za wszelką cenę.

Nim wyruszyli zapakował prowiant na przynajmniej dekadzień, dbając przy tym, by jedzenie wytrzymało wilgotną i ciepłą pogodę na zewnątrz. Owe lasy, tak często nawiedzane przez deszcze, nie wróżyły dobrze, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że ich wiedza na temat tutejszej roślinności była znikoma, by nie powiedzieć, że żadna. Spakował więc się dobrze, wdział pancerz, dwa razy sprawdził mocowania pochew, zabrał ze sobą tarczę i włócznię. Dobrze było mieć przy sobie jakąś dłuższą broń, szczególnie będąc świadomym tego, że może dojść do potyczki z jakimś wielkim monstrum, jak ów martwy jaszczur.

Pogoda stanowiła nie lada utrapienie, bowiem gleba rozmiękła i nie trudno było o upadek, o czym dobrze przekonali się niektórzy z jego towarzyszy. Niemniej i tak największym wyzwaniem było radzenie sobie z wszechobecną gorączką, a przynajmniej tak wnioskował po twarzach pozostałych, bowiem jemu pogoda nie była tak samo straszna, chociaż nie mógł rzecz, by było to najlepsze powietrze do oddychania. W myślach dziękował swej umiłowanej przyjaciółce Miril, która przed wyruszeniem na tę wyprawę podarowała mu zaklęty pierścień. To właśnie ten podarek pozwolił mu przetrwać na pustyni i wspierał go w obecnych zmaganiach. On oraz świadomość, że ta oddana mu niziołka się za niego modliła.

Odpoczynek był dobrym pomysłem. Sam wprawdzie nie potrzebował go, aż tak, lecz dobrze wiedział, że drużyna jest tak silna jak jej najsłabsze ogniwo, a tym w tej chwili był Thazar. Czaromiot, jak z resztą większość jemu podobnych, źle znosiła trudy podróży, a co dopiero mówić o przedzieraniu się przez taki gąszcz. Nie zamierzał ich jednak za to winić, studiowanie ksiąg i zgłębianie tajników magicznych nie należało do łatwych i wymagało wyrzeczeń, a przy tym mogło być co najmniej tak niebezpieczne jak pole bitwy.

Edrik podszedł do Thazara i podał mu manierkę, następnie zaś zwrócił się do pozostałych.
Będzie odpoczynek. Nie ma sensu byśmy ze zmęczenia zginęli i nie dotarli nawet do celu.
 
Zormar jest offline