|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-02-2019, 20:53 | #251 |
Reputacja: 1 | Po monologu Florenca ich sytuacja zmieniła się z beznadziejnej w chujową, czyli prawie wcale. Zwiększyli wiedze i zasoby, lecz ich szanse pokonania drugiego z jaszczurów wydawały się śmiechu warte. Mniej więcej takie jak Bora by dobrnąć do nadmorskiego miasta. No i oczywiście licz ie miał zamiaru robić za wabia, co Tajga doskonale rozumiała i rzecz jasna - nie popierała. Cóż jednak było zrobić? Napakowała więc do plecaka co lepszych frykasów, po czym powędrowała... nie, bynajmniej nie do swej komnaty, a pod komnatę, w której wraz z magiem zniknęła Jasmal. Skoro powstrzymała się przed buszowaniem po zaklętym domostwie to przynajmniej tu zaspokoi (jak miała nadzieję) swoją ciekawość. Jakie calishytka miała interesa, które nie mogły być omówione publicznie? Miała zamiar się tego dowiedzieć. |
11-02-2019, 20:57 | #252 |
Wiedźma Reputacja: 1 | Gdy Calishytka została w końcu sama z gospodarzem, przyjrzała się jemu z góry do dołu, założyła rękę na rękę, po czym w końcu odezwała… - Dziwnie mi się przyglądasz od dłuższego czasu, o co chodzi? - Minimalnie przymrużyła oczy, wpatrując się w Licza. Florence w pierwszej chwili wyglądał na zaskoczonego jej pytaniem, ale już po chwili na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. - Jesteś piękną i intrygującą kobietą - odparł nieco żartobliwym tonem. - Ale twoja obecność daje wytłumaczenie czemu Slaak'Han wam pomógł dożyć naszego spotkania. - Pfff - Fuknęła nieco Jasmal, niby to się dąsając - Czyli według ciebie robię tylko za niezłą parę cycków? A co we mnie niby takiego intrygującego? - Spytała, lekko przekrzywiając głowę w bok, i przyglądając się rozmówcy. Mag zaśmiał się lekko. - Niewątpliwie twoja aparycja oraz szaty, które podkreślają twe krągłości są godne uwagi - skomentował kiwając głową, gdy podziwiał jej figurę. - Lecz tu wyraźnie chodzi o to co jest w tobie - odparł tonem wyjaśnienia. - Was przewodnik mówił w jakich okolicznościach was znalazł. Gdyby nie ty, nie pomógłby wam i nie spotkalibyśmy się w tym miejscu - Aha - Powiedziała dziewczyna, po czym zmieniła temat - Jak to jest być Liczem? I dlaczego nim zostałeś? Czy ty w ogóle coś… czujesz? Ciepło innej osoby, dotyk? Jeść chyba nie trzeba ani pić? Heh, mam tyle pytań... - Uśmiechnęła się przelotnie. Florence przez chwilę wpatrywał się w Jasmal. Jego spojrzenie było wnikliwe i jakby sięgające do wnętrza jej duszy. - Tak wiele czasu minęło, że nawet nie przypominam sobie jak to jest być żywym i czy czegoś mi z tamtych czasów brakuje - odezwał się w końcu. - Zbyt dużo czasu by pamiętać jaki był mój pierwotny zamysł by stać się martwym nieśmiertelnym. Na pewno wtedy było to najlepszym rozwiązaniem. Teraz jednak wiem więcej, ale gdybym nie podjął tej decyzji to nie dotrwałbym momentu zdobycia wiedzy o lepszych sposobach na życie wieczne. Niestety zgłębianie wiedzy wymaga czasu, a tego istoty śmiertelne jaką się urodziłem, nie mają za wiele - powiedział tonem wyjaśnienia. - Jeśli to jest jedyne o co chciałaś zapytać, to czas już na was. Ruszajcie nim deszcz minie, on skutecznie zatrze wasze ślady. - Właściwie to... ech, dobrze, porozmawiamy jeszcze kiedyś... a przynajmniej mam taką nadzieję... - Odparła smętnym tonem Jasmal, po czym zakończono małą pogawędkę na boku, i wrócono do reszty towarzystwa. .
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |
17-02-2019, 21:35 | #253 |
Reputacja: 1 | Tajga musiała się mocno postarać, żeby usłyszeć to o czym rozmawiane było za drzwiami. Szorstki i mrukliwy głos maga był ledwo zrozumiały, za to jej towarzyszka niedoli jak zwykle mówiła wyraźnym głosem, ale z tym swoim silnym calishytskim akcentem. Bardka, ze swoją wprawą, nie miała problemu zrozumieć o czym rozmawiają. Szybko też ewakuowała się nim ci opuścili odosobnione pomieszczenie. Dla pozostałych minęła jakaś chwila kiedy wpierw do stołu wróciła Tajga, a po niej do sali wrócił Florence wraz z Jasmal, chyba nieświadomi bycia podsłuchiwanymi. Gospodarz zasiadł przed stołem, na swoim fotelu i wysłuchał pomysłu Edrika, kiwając głową. - Tak pomogło by to wam. Ale nie mogę się na to zgodzić - stwierdził. - Mój dom nie może wpaść w ręce Khaarim’To. I to jest najważniejsze Jaszczur burknął coś pod nosem i zainteresował się mapą, którą w ciszy studiował Morkhul. Po chwili wpatrywania się w pergamin Slaak'Han wskazał palcem na jedą z zaznaczonych na mapie budowli. - To najbliższa temu miejscu świątynia jego ludu - wyjaśnił ~***~ Pakowanie odbyło się w pośpiechu, pod silnie ponaglającym spojrzeniem Slaak'Hana. Z plecakami i torbami narzuconymi na ramiona stanęli przed drzwiami wejściowymi do domostwa Florenca. Po ich otwarciu zobaczyli znajomy widok porzuconej osady zlany strugami deszczu. Niebo było tak czarne od gęstych chmur, że wydawało się że jest późne popołudnie, a nie ranek. Slaak'Han warknął na wszystkich i wyszedł pierwszy na zewnątrz. - Poplamiłeś mapę - odezwała się Anna, która zaglądała Morkhulowi przez ramię. Półork stał pochylony nad mapą, tak, żeby szerokim kapturem osłaniać ją przed deszczem. - Jest kropka Faktycznie na mapie pojawiła się czerwona kropka, w miejscu na centralnej części wyspy, dość blisko wskazanej przez Slaak'Hana budowli. Morkhul potarł palcem, ale nie udało mu się zetrzeć plamki. Jaszczur fuknął groźnie na nich, poganiając do marszu. ~***~ Florence miał rację. Deszcz lał tak bardzo, że po wejściu w gąszcz, ich ślady na błotnistej ziemi bardzo szybko rozmywały się. - Mogło być gorzej - mruknął półork. - W tą ulewę przynajmniej mniejszą szansę mamy na spotkanie drapieżników - Po prostu świetnie - prychnęła Peck. I natychmiast pośliznęła się, potykając o wystający korzeń. Szli kilka godzin, zrobili trzy postoje w jaskiniach, które znikąd znajdował ich przewodnik. Jeden z tych przestoi podyktowany był jakimś niebezpieczeństwem. Chyba byli to jacyś nieumarli, ale Thazar nie był do końca pewien czy dobrze przetłumaczył ponure i słabo zrozumiałe fuknięcia Slaak'Hana. Podczas pierwszego przystanku, Morkhul zauważył, że kropka na mapie zmieniła miejsce, zbliżając się do budowli, która była ich celem. ~***~ Deszcz zelżał, ale zaczęło się ściemniać. Schodząc w dół góry, grupa dotarła do na wpół zalanego wejścia. Po sprawdzeniu na mapie, okazało się, że plamka znalazła się dokładnie w tym samym miejscu co ich cel podróży. Slaak'Hana wszedł pierwszy do środka. Korytarz był szeroki na trzy metry i wysoki na jakieś pięć. Ciągnął się wgłąb jaskini czy raczej mocno zaniedbanej budowli. Nie było widać końca, który znikał w ciemnościach. -Wurr sek - mruknął jaszczur. - Awurrrr shhuk, ank ba sea rof - dodał i wbił spojrzenie w ciemność. - Mam nadzieję, że powiedział “teraz tu będziemy spali zanim zrobimy cokolwiek głupiego, jak zwiedzanie lochów” - powiedziała zdyszanym głosem Anna. Nie ona jedna była wykończona podróżą. Prawie każde z rozbitków było zmęczone. Ze wszystkich to Thazar najgorzej znosił to i po wejściu do korytarza musiał usiąść na podłodze, opierając się plecami o ścianę. - Ta, przydałoby się odpocząć - poparł pomysł Morkhul. |
18-02-2019, 19:13 | #254 |
Reputacja: 1 |
|
20-02-2019, 17:35 | #255 |
Administrator Reputacja: 1 | To, że Florence nie zamierzał opuszczać swej kryjówki, było dla Thazara całkiem zrozumiałe. Na jego miejscu też nie spieszyłbym się z ujawnianiem swemu wrogowi miejsca swego pobytu. A że dla pozostałych było to utrudnienie - to już była całkiem inna sprawa, na którą nic nie można było poradzić. * * * Wędrówka przez wyspę, w błocie, wśród deszczu, nie była niczym przyjemnym, ale do mało przyjemnych rzeczy Thazar był już przyzwyczajony. Na dodatek nowy nabytek chronił go przed nadmiarem wilgoci, a torba ważyła mniej, niż by mogła. No i okazało się, że to wszystko zdało się psu na budę. Nie pomogły dwa odpoczynki, nie pomogło skorzystanie z zabranych z domu Florence'a zapasów - gdy wreszcie dotarli do celu, Thazar był (delikatnie mówiąc) zmęczony. - Mam swoje. - Pokazał Edrikowi swoją manierkę. - Według Slaak'Hana jesteśmy na miejscu - powiedział po wypiciu paru łyków. - Kuchenne wejście do podziemi. Jaszczur mówi, że mamy je przeszukać i mam wrażenie, że on chce od razu wejść do tych lochów. Ja bym jednak wolał odpocząć. Ostatnio edytowane przez Kerm : 21-02-2019 o 11:32. |
21-02-2019, 08:59 | #256 |
Reputacja: 1 | - Spytaj go czy blisko wejścia są jakieś komnaty gdzie moglibyśmy się zabarykadować na noc. Może jest szansa by nie spać w tym błocie - rzekła Tajga. - Sprawdzę czy nie ma tu magicznych alarmów czy jakichś pułapek - dodała, nucąc zaklęcie wykrycia magii. |
25-02-2019, 20:10 | #257 |
Wiedźma Reputacja: 1 | - Też jestem za odpoczynkiem - Powiedziała Jasmal, po czym słodziutko uśmiechnęła się do ich przewodnika - My zmęczeni. Odpocząć? - Gestykulowała trochę więcej niż wypadało. - Kilka godzin przerwy na drodze do zemsty nas nie zbawi, nie? - Spojrzała na Thazara i uśmiechnęła się - Chcesz to mu to przetłumacz... Calishytka przycupnęła gdzieś w kącie, po czym napiła się nieco wody i podziubała prowiant podarowany na drogę przez Licza.
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |
03-03-2019, 22:16 | #258 |
Reputacja: 1 | Tajga niczego niepokojącego nie wyczuła w najbliższym otoczeniu. Ogólnie to miejsce wydawało się być martwe jeśli chodziło o magię. Anna w tym czasie rozejrzała się po otoczeniu jakby szukała dziury w całym. Na koniec wyglądała na zadowoloną, jakby nie znalazła niczego co by ją zaniepokoiło Przewodnik był mocno niezadowolony kiedy grupa zgodnie sprzeciwiła się jego woli. Powarczał, poprychał i ostatecznie musiał się zgodzić z nimi. Machnął w końcu ręką na Morkhula i gdy ten niepewnie za nim poszedł, zniknęli w ciemności. Wrócili po kilku minutach. Jaszczur spojrzał na półorka i ten podszedł do pozostałych. - Tam dalej jest opuszczona komnata. Jest wyżej niż posadzka tutaj i też sucho - opowiedział. - Jest tylko jedno wejście więc łatwiej będzie się chronić - dodał. Ocaleńcy pozbierali się z posadzki gdzie większość dawała odpocząć swoim nogom i podążyli za tropicielem i przewodnikiem. Faktycznie salka w rozmiarze sześć na cztery metry dawała dość miejsca by rozłożyć się ze swoimi przenośnymi posłaniami. Były tu cztery kamienne ławy, postawione pod ścianą, na których spokojnie można było się położyć i odpocząć. Pomieszczenie wydawało się być kiedyś jakimś składem, ale teraz na podłodze był tylko kurz, a na ścianach gdzieniegdzie rósł mech. Źródłem światła była pochodnia, którą Morkhul przymocował do ściany. ~***~ Sen Edrika: ~***~ Minęło dość czasu by każdy w pełni wypoczął. Oczywiście do zregenerowania zmęczonych mięśni było jeszcze daleko, ale nie mogli już dłużej zwlekać. Spakowali swoje posłania, Edrik przywdział swoją zbroję i byli gotowi do drogi. - Zrobiłem rekonesans - odezwał się Mokrkhul. - Mamy przed sobą długi korytarz. Później schodzimy okrężnie w dół. Dalej to już nie wiem, ale - wyciągnął mapę otrzymaną od Florenca i ją rozwinął, pokazując pozostałym to co zauważył. - Ona pokazuje tu w rogu najbliższe otoczenie w tej budowli - faktycznie w prawym dolnym rogu był kwadrat a w nim kropka i coś co wyglądało jak długi korytarz. - Pokazuje na kilkanaście metrów w przód Faktycznie była to dobra wiadomość, bo dzięki temu mieli wgląd na to co ich czeka. Wyruszyli. Na czele szedł Slaak'Han, a za nim półork. Korytarz wskazywał, że cała budowla jest niezwykle stara i od chyba całych wieków nikt jej nie konserwował. Można było pomyśleć, że zaraz sufit się nad nimi zarwie i pogrzebie ich. Początkowo wydawało się im, że idą w górę, ale zaraz pojawiły się schody. Dla Edrika i Thazara wydawało się to być znajome, bo gdy dotarli do schodów prowadzących w dół, przypominało im to ich wędrówki po zikkuracie, który zamieszkiwał Slaak'Han. Ale ten tu był w okropnym stanie, nawet ściany były obdrapane z tynków, więc jeśli były tu kiedyś takie płaskorzeźby jak tam, to teraz nie było po nich śladu. Ostrożnie stawiali kroki idąc w dół. Niestety Tajga poślizgnęła się na stopniu, który ukruszył się pod jej niewielkim ciężarem. O dziwo najszybciej na to zareagowała Jasmal i pochwyciła koleżankę za ramię, a zaraz za nią, na pomoc przyszedł silny chwyt pazurzastej dłoni Slaak'Hana. Zaraz po tym jaszczur zamarł w bezruchu i wydawało się, że węszy. - Coś tu jest - odezwał się Morkhul, który również zdawał się coś zauważyć. Zeszli w końcu do olbrzymiej owalnej sali. Slaak'Han prowadził ich powoli przed siebie, kierująć się na drugi koniec pomieszczenia, którego jeszcze nie widzieli w świetle pochodni. Jaszczur zachowywał się, jakby oczekiwał, że w każdej chwili coś rzuci im się do gardeł. I niestety nie mylił się. Edrik poczuł uderzenie w bark czegoś co bardzo szybko pojawiło się przy nim. Wszyscy zobaczyli odrażającą istotę przypominającą skrzyżowanie patykowatego człowieka z napęczniałym człowiekiem. Stwór miał długie, szczupłe ramiona oraz nogi wyrastające z krągłego, mięsistego ciała, a także pajęczą głowę wyposażoną w czarne oczy. Bestia miała 180 wzrostu i górowała nad większością z nich. Szczęśliwie dla wojownika, jego nowy pancerz nie pozwoliłby bestia zatopiła w nim swoje kły. Coś wystrzeliło siecią przez co Anna została oplątana i upadła na ziemię. Pozostali skutecznie uskoczyli przed tym, ale zauważyli, że na granicy ich zasięgu wzroku pojawił się drugi stwór, taki sam jak ten co zaatakował Edrika. |
04-03-2019, 09:44 | #259 |
Administrator Reputacja: 1 | Budowla oznaczała dach nad głową i możliwość odpoczynku we względnie suchym miejscu, co było zdecydowanym plusem, przynajmniej jeśli chodziło o poglądy Thazara na panujące pod gołym niebem warunki. Pewnym minusem był stan wspomnianej budowli, Thazar był jednak pewien, że skoro zikkurat stał już tyle wieków, to jest pewna szansa, że nie zawali się akurat w tym momencie - pod warunkiem, że nie będą zbyt wiele hałasować. Gdy Morkhul ostrzegł przed czyjąś obecnością, Thazar rzucił na siebie ochronne zaklęcie. I słusznie, bo wnet się okazało, że nie stare, zmurszałe kamienie stanowiły największe niebezpieczeństwo. Stwory, jakie nagle wyrosły jak spod ziemi, nie wyglądały na zbyt przyjacielskie, zaś atak na Edrika potwierdzał pierwsze wrażenie. Jako że szanse na porozumienie nie istniało, Thazar postanowił odpowiedzieć atakiem na atak. Wyglądało na to, że Edrik jakoś sobie poradzi, więc zaklinacz posłał magiczne pociski w stronę stwora, który pojawił się na końcu sali. |
04-03-2019, 21:54 | #260 |
Reputacja: 1 | hwila wytchnienia była tym czego potrzebowali. Odpoczynek udało się zorganizować. Było to dość zaskakujące biorąc pod uwagę niesprzyjający, nieznany im teren, a także nastawienie jaszczuroludza. Ostatecznie nie było też o czym zbytnio dyskutować, większość grupy postawiła sprawę jasno, a ich przewodnik mógł jedynie przystać na ich warunki. Edrik jednocześnie bacznie go obserwował, nie żeby tego nie robił do tej pory, lecz sytuacja uległa zmianie. Potencjalna zdrada jaszczura mogła stanowiła nie lada problem, nie mówiąc o potencjalnym zagrożeniu. Zamierzał więc próbować odczytać z jego zachowania, co też mu może chodzić po głowie. Oczywiście było to zadanie nie lada trudne, wręcz może niewykonalne biorąc pod uwagę, iż pochodzili z różnych gatunków. Jakby tego wszystkiego było mało łuski dość skutecznie maskowały większość mimiki. Tak, czy inaczej nie zamierzał zrezygnować. Był pełen wiary zarówno w Helma, jak i w szanse na powrót do Joanny. Nie w szansę… to musiało się ziścić. Nie ma innej możliwości, nie teraz, kiedy wreszcie przestała kierować nim rozpacz i żal. Dotrze do niej. Przynajmniej ten jeden raz ponownie spojrzy jej w oczy. Alternatywy nie ma. |
| |