Oleg płakał w duchu za puszczonym z biegiem rzeki ekwipunkiem. Szczególnie za narzędziami zielarskimi. Te były mu potrzebne. Przykucając za otoczoną niskimi krzewami wierzbą potrząsną jedynym ostałym się naczyniem. W menażce zostało niewiele wywaru. Za parę dni zrobi się pod górkę, zwłaszcza, że w dziwnych okolicznościach giną kolejne trunki. Aż się zaczął zastanawiać, czy tylko on na tutaj problem to tych specjałów.
Ale to za parę dni. Teraz miał inne sprawy na głowie i tak, jak polecił Gustaw czekał w ukryciu, gdyż jego łuk również odpłynął w siną dal. |