Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2007, 23:15   #195
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Phalenopsis, Dzielnica Żebracza, Siedziba Władcy Szczurów

Siwobrody krasnoludzki nekromanta siedział w swym ulubionym fotelu. Choć oczy miał przymknięte, czuwał. Uśmiechał się nieco.
Tymczasem twarz zbudowana z mgły wypowiedziała cos mglistymi wargami, nie wydając przy tym dźwięku.
- Tak, mógłbym mu powiedzieć...dlaczego w swych planach nie brałem Rasgana pod uwagę.- rzekł krasnolud. - Tak samo jak mógłbym wspomnieć, żeby nie podrażniał symbionta, gdyż wtedy kleszcz wnika głębiej w ciało i trudniej go usunąć.
Zmumifikowana dłoń potarła czoło, gdy ten kontynuował swój wywód.- Mógłbym go poinstruować co i jak. Ale na Czarną Gwiazdę! Nie jestem niańką tego klechy! ..Jeśli jemu się nie uda, zawsze w odwodzie pozostaje drugi pionek.

Phalenopsis, kanały pod miastem.

Eksperyment Ammana wykazał, że liany w ogóle nie reagowały na śmierdzącą wodę . Dalsze eksperymenty przerwały hałasy. Amman spytał.- Słyszycie te krzyki? Idziemy zobaczyć i ewentualnie pomóc czy idziemy dalej?
Po czym spytał krasnoluda.
- Turamie, jesteś w stanie zlokalizować źródło tych odgłosów?
-Niby jak? Nietoperzem nie jestem a budowa kanałów, i powierzchnia wody odbijają wielokrotnie każdy dźwięk. - odparł Turam.
- Mamy swoje zadnie do wykonania a walki powinniśmy unikać, pewnie sama nas znajdzie. Ruszamy. Jeśli natkniemy się na tych tam po drodze, to się zobaczy, jeśli nie to tym lepiej. Turamie powiedz którędy mniej więcej biegnie nasza droga, tropicielu - tu Aydenn zwrócił się do ich „podglądacza” - Idź przodem, kilka, kilkanaście metrów przed nami i sprawdzaj drogę. Nie dalej niż sięga światło pochodni, tak abyśmy my widzieli twoje, a ty nasze. Jeśli coś będzie nie tak, to dasz nią znak żebyśmy się zatrzymali. Potem mogę cie zmienić. -
Elf przerwał swój monolog na moment potrzebny do wyrycia na ścianie odpowiedniego oznaczenia dla Rasgana. Zaznaczył kierunek i umieścił na nim runę jego imienia, uznając, że ten będzie szukał jakieś znaku od niego i domyśli się o co chodzi.
- Turam, Mildran proszę za mną. Druidzi zamykają kolumnę. - rzekł, ustawiając drużynę do drogi - Pani Luinehilien, miej baczenie na wilczyce. Choć to trudne w tych warunkach, ona może wyczuć niebezpieczeństwo, którego my nie będziemy wstanie dostrzec. Wypatrujcie też Rasgana, ma do nas dołączyć. Miejmy nadziej, że to będzie tylko nieco nietypowy, nudny spacerek krajoznawczy, połączony z podziwianiem szczytu współczesnej techniki inżynieryjnej i kanalizacyjnej. Chociaż wszyscy pewnie wiedzie co mówią o nadziei, więc miejcie oczy i uszy szeroko otwarte. -
Najemnik skończył kolejny ze swoich wykładów, rzucił szybkie spojrzenie czy wszyscy gotowi do drogi i...

- Ruszamy! -
Verryalda tylko ruchem głowy potwierdził zgodę, po czym cicho niczym kot wysforował się przed drużynę i z nałożoną na łuk strzałą rozejrzał. się , dał znak ręka by reszta szła za nim. Mildran i Turam również posłuchali Aydenna, więc para druidów nie miał wyboru jak również się dostosować. Ruszyli kierując się wskazówkami Turama przeglądającego od czasu do czasu mapę.
Płynące w kanałach kości humanoidów oraz stworzeń trudnych od zidentyfikowania, wrzaski od czasu do czasu przeczyły zapewnieniom wcześniejszym Turama. Jakoby w kanałach miało być bezpiecznie. Nawet sam architekt trzymał rękę na dużym sztylecie przy pasie.
Nagle Verryalda dał dłonią znak do zatrzymania się. Rzekł wskazując przed siebie.- Kłopoty.-
Cały kanał pokryty był plamami połyskującego zielonego szlamu.. Niczym pole minami. Również na suficie widać było świetle pochodni to zielone draństwo, przeciw któremu jedynie wysoka i niska temperatura były skuteczne. Problemem było jednak to, że ów zielony szlam ciągnął się przez spory kawałek kanału i nikł w ciemności ..Nie wiadomo, czy dalej nie ma go więcej.
- Ostatnim razem gdy tu byłem, tego tu nie było.- rzekł nieco stropionym głosem krasnolud.
-A kiedy byłeś tu ostatnio?- spytał Mildran.
- Jakieś półtora roku temu. -rzekł Turam.

Phalenopsis, zamek króla czarodzieja, wieża astrologa.

- Wejść.- uslyszał w odpowiedzi na pukanie. Po wejściu elf rozejrzał się , oprócz astrolabium i gwiezdnego globusa, komnata astrologa nie różniła się niczym od pracowni typowego czarodzieja. Na półkach mnóstwo ksiąg. Porozwieszane wszędzie mapy świata i gwiazdozbiorów. Księgi i mapy zalegały także kila biurek stojących w wieży. Uwagę przykuwało też pięknie zdobione krasnoludzkie berło ustawione na podstawce. Z jednej strony zakończone łapą smoka, z drugiej kryształem.



Nad nim wisiała tarcza herbowa przedstawiająca białego węża ze smoczymi skrzydłami na fioletowym tle.
Na środku pokoju wszakże znajdowały się schody dookoła kolumienki, prowadzące prawdopodobnie do teleskopu.
Sam astrolog okazał się być starzejącym się łysawym krasnoludem o siwej brodzie. Jego strój , (skórznia) bynajmniej nie świadczył o uprawianej profesji. Przeglądał jakiś tom jednocześnie bawiąc się nożem.


Po chwili jednak wstał i zobaczywszy Berianda ,spytał. - Przyniosłeś księgi? Dobrze, to bardzo dobrze, połóż je tam.
Gdy elf odłożył księgi na wskazane prze krasnoluda biurko. Astrolog wybrał jeden wolumin i nie zwracając większej uwagi na elfa, pogrążył się w lekturze.
Przez niedomknięte drzwi zaś wlazła Gella. Kotka wyglądała na nieźle zdenerwowaną tym, że Beriand znów o niej zapomniał.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 23-07-2007 o 23:24.
abishai jest offline