Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-07-2007, 09:55   #191
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Aydenn

Elf przed wejściem do kanałów poinstruował kobolda, że może zjawić się tu jeszcze jeden członek ich ekipy, i że powinie wpuścić go bez szemrania, tak jak ich. Widząc jak śmieszne stworzenie próbuje podlizać się Turamowi, zaznaczył, że krasnalud byłby bardzo niezadowolony, gdyby stało się inaczej. Podobnie jak reszta zaopatrzył sie w magiczna pochodnie, zabrał też z łom i coś do przecinania krat, o których wspominał wcześniej inżynier.

Na dole przywitał go smród bijący od brudnawej cieczy, której nawet przy dużej dozie optymizmu nie można by nazwać wodą. Nawet szal, którym wciąż miał owinięte część twarzy niewiele tu pomagał. Zachwytów Turama nad tym „cudem techniki” nie skomentował, za to odgłosy walki dobiegające gdzieś z tuneli już tak.

- Mamy swoje zadnie do wykonania a walki powinniśmy unikać, pewnie sama nas znajdzie. Ruszamy. Jeśli natkniemy sie na tych tam po drodze, to się zobaczy, jeśli nie to tym lepiej. Turamie powiedz którędy mniej więcej biegnie nasza droga, tropicielu - tu elf zwrócił się do ich „podglądacza” - Idź przodem, kilka, kilkanaście metrów przed nami i sprawdzaj drogę. Nie dalej niż sięga światło pochodni, tak abyśmy my widzieli twoje, a ty nasze. Jeśli coś będzie nie tak, to dasz nią znak żebyśmy się zatrzymali. Potem mogę cie zmienić. -

Elf przerwał swój monolog na moment potrzebny do wyryci na ścianie odpowiedniego oznaczenia dla Resgana. Zaznaczył kierunek i umieścił na nim runę jego imienia, uznając, że ten będzie szukał jakieś znaku od niego i domyśli się o co chodzi. To samo trzeba będzie zrobić, przy zakrętach, dopóki adresat wiadomości nie zjawi się z powrotem wśród nich. Zakładając, że to w ogóle nastąpi.

- Turam, Mildran proszę za mną. Druidzi zamykają kolumnę. - rzekł, ustawiając drużynę do drogi - Pani Luinehilien, miej baczenie na wilczyce. Choć to trudne w tych warunkach, ona może wyczuć niebezpieczeństwo, którego my nie będziemy wstanie dostrzec. Wypatrujcie też Resgana, ma do nas dołączyć. Miejmy nadziej, ze to będzie tylko nieco nietopowy, nudny spacerek krajoznawczy, połączony z podziwianiem szczytu współczesnej techniki inżynieryjnej i kanalizacyjnej. Chociaż wszyscy pewnie wiedzie co mówią o nadziei, więc miejcie oczy i uszy szeroko otwarte. -
Najemnik skończył kolejny ze swoich wykładów (czasami miało się wrażenie, ze powinie wykładać na jakimś uniwersytecie. O ile faktycznie tego nie rozbił... ) rzucił szybkie spojrzenie czy wszyscy gotowi do drogi i...

- Ruszamy! -
 
malahaj jest offline  
Stary 23-07-2007, 10:47   #192
 
Beriand's Avatar
 
Reputacja: 1 Beriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemu
Beriand wyszedł z biblioteki i skręcił w lewo. Niezbyt umiejętnie poruszał się po plątaninie korytarzy i raz musiał pytać straży o drogę... wszak niezbyt często chodził do wieży... w sumie to drugi raz. Elf otworzył drzwi i zaczął wchodzić po schodach. W połowie drogi musiał przystanąć. Niósł przecież kilka dużych ksiąg i był czarodziejem i uczonym, a nie rycerzykiem-mięśniakiem. Po ciężkiej wspinaczce zapukał do drzwi astronoma.
 
Beriand jest offline  
Stary 23-07-2007, 14:10   #193
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
- Co sądzisz o takiej umowie? Ostrzegam jednak, że będę grał swoją grę, jeśli nie będzie ci się ona podobała... trudno. Jak widzisz nową umowę?
~~Studiował retorykę, przecież to nawet słychać w tym jak mówi. Dziwny trochę. Powinienem się na niego rzucić po zabiciu "siedemnastki". Ale on chce się dogadać. Muszę podjąć jakąś decyzję. Dlaczego druidka? Dlaczego chroni akurat tę, która miała zostać przeze mnie wyeliminowana jako pierwsza? Tyle pytań musi zostać nie zadanych, ech.~~ Kapłan spuścił lekko głowę zastanawiając się nad wszystkim. ~~Ciekawe jaki artefakty są w domu Silberkinnów, nie pomyślałem o tym ani chwili. Zaślepiony tym berłem. A jeżeli przyniosę berło, to dostane rzeczy kapłanów sprzed pięćdziesięciu lat. Tak. Niech sobie bierze artefakty~~
- Zgadzam się na Twoje warunki, prowadź do pozostałych. Mam w końcu dwadzieścia trzy szkielety na zbyciu, które i tak nie mogą wejść do posiadłości Silbrkinnów, więc może zaangażujemy je w jakąś walkę.
Przez ułamek sekundy stał plecami do Elfa. Był łatwym celem ostrza. Ale znał morderców na tyle, że wiedział iż mają specyficzny honor. Ten był dodatkowo szlachcicem, bo mało kto zna retorykę. ~~Nie, szlachcic nie wbije mi noża w plecy. Tym bardziej, że on jest równie ciekaw tego, co spotkamy w domu silberkinnów~~
 
Mi Raaz jest offline  
Stary 23-07-2007, 14:18   #194
 
rasgan's Avatar
 
Reputacja: 1 rasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwu
- Zgadzam się na Twoje warunki, prowadź do pozostałych. Mam w końcu dwadzieścia trzy szkielety na zbyciu, które i tak nie mogą wejść do posiadłości Silbrkinnów, więc może zaangażujemy je w jakąś walkę.
- Bardzo ciekawy pomysł. Co powiesz na to bym się nimi zajął? Mnie przyda się odrobina ruchu, im
- elf wskazał na pozostałe 23 szkielety - przyda się spoczynek, a ty upewnisz się na co mnie stać i że nie warto mieć co do mnie złych zamiarów.

Jeśli kapłan wyrazi na to zgodę atakuję jego szkielety. Priorytetem podczas walki jest dla mnie to by mnie nie trafiły oraz spektakularność samej walki. Niech kapłan jest świadomy tego, że nie jestem pierwszym lepszym rzezimieszkiem, którego można kupić. Niech wie, że podczas bezpośredniego starcia nie będzie miał ze mną lekko.
 
__________________
Szczęścia w mrokach...
rasgan jest offline  
Stary 23-07-2007, 23:15   #195
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Phalenopsis, Dzielnica Żebracza, Siedziba Władcy Szczurów

Siwobrody krasnoludzki nekromanta siedział w swym ulubionym fotelu. Choć oczy miał przymknięte, czuwał. Uśmiechał się nieco.
Tymczasem twarz zbudowana z mgły wypowiedziała cos mglistymi wargami, nie wydając przy tym dźwięku.
- Tak, mógłbym mu powiedzieć...dlaczego w swych planach nie brałem Rasgana pod uwagę.- rzekł krasnolud. - Tak samo jak mógłbym wspomnieć, żeby nie podrażniał symbionta, gdyż wtedy kleszcz wnika głębiej w ciało i trudniej go usunąć.
Zmumifikowana dłoń potarła czoło, gdy ten kontynuował swój wywód.- Mógłbym go poinstruować co i jak. Ale na Czarną Gwiazdę! Nie jestem niańką tego klechy! ..Jeśli jemu się nie uda, zawsze w odwodzie pozostaje drugi pionek.

Phalenopsis, kanały pod miastem.

Eksperyment Ammana wykazał, że liany w ogóle nie reagowały na śmierdzącą wodę . Dalsze eksperymenty przerwały hałasy. Amman spytał.- Słyszycie te krzyki? Idziemy zobaczyć i ewentualnie pomóc czy idziemy dalej?
Po czym spytał krasnoluda.
- Turamie, jesteś w stanie zlokalizować źródło tych odgłosów?
-Niby jak? Nietoperzem nie jestem a budowa kanałów, i powierzchnia wody odbijają wielokrotnie każdy dźwięk. - odparł Turam.
- Mamy swoje zadnie do wykonania a walki powinniśmy unikać, pewnie sama nas znajdzie. Ruszamy. Jeśli natkniemy się na tych tam po drodze, to się zobaczy, jeśli nie to tym lepiej. Turamie powiedz którędy mniej więcej biegnie nasza droga, tropicielu - tu Aydenn zwrócił się do ich „podglądacza” - Idź przodem, kilka, kilkanaście metrów przed nami i sprawdzaj drogę. Nie dalej niż sięga światło pochodni, tak abyśmy my widzieli twoje, a ty nasze. Jeśli coś będzie nie tak, to dasz nią znak żebyśmy się zatrzymali. Potem mogę cie zmienić. -
Elf przerwał swój monolog na moment potrzebny do wyrycia na ścianie odpowiedniego oznaczenia dla Rasgana. Zaznaczył kierunek i umieścił na nim runę jego imienia, uznając, że ten będzie szukał jakieś znaku od niego i domyśli się o co chodzi.
- Turam, Mildran proszę za mną. Druidzi zamykają kolumnę. - rzekł, ustawiając drużynę do drogi - Pani Luinehilien, miej baczenie na wilczyce. Choć to trudne w tych warunkach, ona może wyczuć niebezpieczeństwo, którego my nie będziemy wstanie dostrzec. Wypatrujcie też Rasgana, ma do nas dołączyć. Miejmy nadziej, że to będzie tylko nieco nietypowy, nudny spacerek krajoznawczy, połączony z podziwianiem szczytu współczesnej techniki inżynieryjnej i kanalizacyjnej. Chociaż wszyscy pewnie wiedzie co mówią o nadziei, więc miejcie oczy i uszy szeroko otwarte. -
Najemnik skończył kolejny ze swoich wykładów, rzucił szybkie spojrzenie czy wszyscy gotowi do drogi i...

- Ruszamy! -
Verryalda tylko ruchem głowy potwierdził zgodę, po czym cicho niczym kot wysforował się przed drużynę i z nałożoną na łuk strzałą rozejrzał. się , dał znak ręka by reszta szła za nim. Mildran i Turam również posłuchali Aydenna, więc para druidów nie miał wyboru jak również się dostosować. Ruszyli kierując się wskazówkami Turama przeglądającego od czasu do czasu mapę.
Płynące w kanałach kości humanoidów oraz stworzeń trudnych od zidentyfikowania, wrzaski od czasu do czasu przeczyły zapewnieniom wcześniejszym Turama. Jakoby w kanałach miało być bezpiecznie. Nawet sam architekt trzymał rękę na dużym sztylecie przy pasie.
Nagle Verryalda dał dłonią znak do zatrzymania się. Rzekł wskazując przed siebie.- Kłopoty.-
Cały kanał pokryty był plamami połyskującego zielonego szlamu.. Niczym pole minami. Również na suficie widać było świetle pochodni to zielone draństwo, przeciw któremu jedynie wysoka i niska temperatura były skuteczne. Problemem było jednak to, że ów zielony szlam ciągnął się przez spory kawałek kanału i nikł w ciemności ..Nie wiadomo, czy dalej nie ma go więcej.
- Ostatnim razem gdy tu byłem, tego tu nie było.- rzekł nieco stropionym głosem krasnolud.
-A kiedy byłeś tu ostatnio?- spytał Mildran.
- Jakieś półtora roku temu. -rzekł Turam.

Phalenopsis, zamek króla czarodzieja, wieża astrologa.

- Wejść.- uslyszał w odpowiedzi na pukanie. Po wejściu elf rozejrzał się , oprócz astrolabium i gwiezdnego globusa, komnata astrologa nie różniła się niczym od pracowni typowego czarodzieja. Na półkach mnóstwo ksiąg. Porozwieszane wszędzie mapy świata i gwiazdozbiorów. Księgi i mapy zalegały także kila biurek stojących w wieży. Uwagę przykuwało też pięknie zdobione krasnoludzkie berło ustawione na podstawce. Z jednej strony zakończone łapą smoka, z drugiej kryształem.



Nad nim wisiała tarcza herbowa przedstawiająca białego węża ze smoczymi skrzydłami na fioletowym tle.
Na środku pokoju wszakże znajdowały się schody dookoła kolumienki, prowadzące prawdopodobnie do teleskopu.
Sam astrolog okazał się być starzejącym się łysawym krasnoludem o siwej brodzie. Jego strój , (skórznia) bynajmniej nie świadczył o uprawianej profesji. Przeglądał jakiś tom jednocześnie bawiąc się nożem.


Po chwili jednak wstał i zobaczywszy Berianda ,spytał. - Przyniosłeś księgi? Dobrze, to bardzo dobrze, połóż je tam.
Gdy elf odłożył księgi na wskazane prze krasnoluda biurko. Astrolog wybrał jeden wolumin i nie zwracając większej uwagi na elfa, pogrążył się w lekturze.
Przez niedomknięte drzwi zaś wlazła Gella. Kotka wyglądała na nieźle zdenerwowaną tym, że Beriand znów o niej zapomniał.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 23-07-2007 o 23:24.
abishai jest offline  
Stary 24-07-2007, 10:52   #196
 
Mythir's Avatar
 
Reputacja: 0 Mythir może tylko marzyć o lepszym jutrze
Beriand zapatrzył się w półki z księgami krasnoluda. Był zaskoczony ich ilością. Wiele z nich czytał, a te których tytuły były mu nieznane, były o astronomii. Nie stały tu tylko księgi w języku krasnoludzkim i wspólnym, lecz także w innych, których Beriand nie znał. Gdy tak stał, zauważył Gellę wchodzącą do pomieszczenia. Elf zupełnie o niej zapomniał, łażąc w te i z powrotem z książkami.
Teraz tylko rzucił:
-Chodź Gella, idziemy.
Astronom nawet nie zauważył tych słów i tego jak elf wychodził z wieży. Beriand najpierw zbiegł po schodach, potem podążył długim korytarzem. następnie skręcił w lewo. Wtedy usłyszał miauczenie kotki.
-Ach tak, teraz w prawo-mruknął
Beriand chciał jak najszybciej znaleźdź się w bibliotece, ponieważ ostatnio wypatrzył interesującą księgę. Kotka wbiegła do sali i zniknęła pomiędzy regałami. Elf podszedł do gnoma.
- Zaniosłem księgi. Czy coś jeszcze?
 
Mythir jest offline  
Stary 24-07-2007, 21:29   #197
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Pół-elfka nie miała nic przeciwko, żeby Ayednn decydował co robić. W końcu ona ani na taktyce, ani na walce się nie zbyt znała. Szła więc w milczeniu z tyłu, razem z Ammanem. Rozglądała się niepewnie wokoło, co chwila zerkając na wilczycę. Ujrzała, jak Varryalda dał znak by się zatrzymać. Stanęła. Zobaczyła plamy zielonego szlamu. Podeszła do jednej takiej "kałuży" i dokładnie się jej przyjrzała. Następnie wyjęła sztylet i jego końcówkę zamoczyła w zielonej mazi. Chciała zobaczyć, czy nic się ze sztyletem nie stanie.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 25-07-2007, 13:00   #198
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Aydenn

Kłopoty. Jedno słowo, a ile można nim wyrazić. Czasami może oznaczać rozwiązane sznurowadło a czasami stado trolli szukających przekąski. Tym razem oznaczało zielone, zapewne niebezpieczne „coś” na ich drodze. Dlaczego chociaż raz, kiedy Aydenn je słyszał nie mogło oznaczać rozwiązanych sznurowadeł?

- Tylko ostrożnie z tym czymś proszę. - powiedział do druidki, po czym zwrócił się do reszty kompanii - Turami sprawdź na mapie, czy możemy pójść inną drogą. Mildranie, czy potrafisz rzucić takie zaklęcie jak to na tych niby pochodniach? Jeśli tak, to zrób to na na dwóch strzałach. Ja wypuszczę jedna a tropiciel druga, tak żeby wylądowały w pewnej odległości od siebie i oświetliły trochę tunel. Będzie można zobaczyć, czy daleko się to cholerstwo ciągnie. Jeśli nie, to cóż, ktoś będzie musiał sprawdzić... Jacyś ochotnicy? -
Choć twarz elf wciąż była ukryta pod kapturem i szalem, jakkolwiek irracjonalne było ich noszenie w kanałach, można było przysiąc, że gości na nie teraz drwiący uśmieszek.
- No chyba, że ktoś może zaproponować inna metodę wybadania korytarza. Jeśli to cholerstwo ciągnie sie stosunkowo nie daleko, to można spróbować przejść. Jeśli nie, to cóż... Mam nadziej, że któreś z was szanowni magicy ma coś odpowiedniego na te okazję. Pamiętajcie tylko o tym co mówił Turam o używaniu ognia w kanałach. -
Najemnik odwrócił sie w kierunku Luinëhilien, ciekawy efektów jej małego eksperymentu.
- Inaczej trzeba będzie wybrać inną drogę... Jest takowa mości Turamie? -
 
malahaj jest offline  
Stary 25-07-2007, 15:10   #199
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
Elf przypatrując się eksperymentom Luinehilien, pomyślał:
~~Popatrzmy: te pnącza są jak na razie odporne na brudną wodę, na smród i na walenie o ścianę. Czyli podobnie jak ten sztylet. Jeśli coś się stanie ze sztyletem druidki, może coś zdziała na ten mój karwasz... Albo na odwrót~~
Usłyszawszy zapytanie Aydenna o ochotników, Amman odsunął się zleksza od niego, chcąc dać mu do zrozumienia, że on co najwyżej pójdzie za nimi, a nigdy przenigdy nie pójdzie pierwszy. Szczerze mówiąc, miejsce na tyłach grupy było według Ammana najlepsze.
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę
Amman jest offline  
Stary 27-07-2007, 19:46   #200
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Phalenopsis, kanały pod miastem.

- Pundziemy kanałami, wślizgniomy siem do furtecy wroga. Ci magikowie majom sporo tych..nu ..portali. Na pewno którymś uda się zwiać z tej kupy gruzów co jom miejscowi miastem nazywajom.- tak łatwo to brzmiało w ustach Nurplaga...krasnoludzkiego najemnika. Yokurę i Nurplaga łączyło pochodzenie. Obaj wychowali się we wschodnim masywie gór Imperium Młota (dlatego też pewnie półork mógł wytrzymać kaleczony kupiecki jakim posługiwał się krasnolud).
Nad kuflem rozwodniowego piwa plan Nurplaga wydawał się być doskonały w swe prostocie.. Mieli dojść kanałami do zamku, wedrzeć się do środka, znaleźć jakiegoś magika i zmusić by zaprowadził ich do portali.. Nawet zgłosiło się dwóch ochotników, ork Gorghot i półdraew Ylian twierdzący, że jest zaklinaczem. W praktyce szybko się sprawy skomplikowały. Kanały pod miastem okazały się labiryntem tuneli, w której nawet Nurplag co chwilę gubił kierunek. Co gorsza natknęli się na niego. Był dużą ukształtowaną w postać humanoida masą pijawek.
Najpierw widzieli go z daleka.. Ale teraz na nich napadł. W jednej chwili dopadł Nurplaga, uderzył nim o ścianę roztrzaskując czaszkę i włożył w siebie jeszcze drgającego trupa by wypić jego krew.


Yokura i ork zaatakowali, zaś Ylian rzucił jakiś świetlisty pocisk w tą chodzącą kupę pijawek. Stwór uskoczył przed ciosami orka, i przyjął na tułów cios Yokury. Oręż zagłębił się w stworzeniu. Yokura czuł odór jaki wydzielała czarna ciecz, wypływająca ze stwora przy rozcinaniu pojedynczych pijawek. Odór, którego nawet smród kanałów nie potrafił zagłuszyć. Potwór wykorzystując , uwięzienie ostrza w ciele, chwycił za ramiona Yokury . I półork czuł jak oślizgłe łapy stora ściskając jego ramiona, czuł drobne ukłucia i lekkie osłabienie, gdyż pijawki z łap stwora wniknęły pod płytową zbroję którą nosił. Ryk bojowy orka rozbrzmiał w kanale, gdy Gorgoth skoczył w górę i odrąbał ramię potwora uwalniając jednocześnie Yokurę. Półork rozejrzał się i stwierdził że zaklinacz szykuje się do kolejnego zaklęcia które zakończyło się.. niewypałem.
- Na zawszony odwłok Dominującej.- zaklął półdraew.
Gorghot starł się tymczasem z pijawkowym stworem, jego ostrze topora zatoczyło poziomy łuk, nie trafiając jednak bestii, która już wchłonęła swe odcięte ramię. Potwór błyskawicznie zaatakował, swym odtworzonym ramieniem, jego lewa łapa chwycił głowę orka i z impetem przycisnęła do ściany.
Rozległ się wrzask bólu i po chwili agonii orka.. mimo, że jego twarz całkowicie była pokryta pijawkami.
Yokura ruszył mu na pomoc, podbiegł i wykonał zamach...Ale stwór nawet nie odwracając głowy uderzył go prawa łapą w podbrzusze i siłą swego ciosu cisnął nim o ścianę. Yokurę ten cios na moment zamroczył.
Stwór po uśmierceniu Gorgotha minął Yokurę, i dopadł zaklinacza. Ten próbował się bronić swym sejmitarem, ale fechtmistrz był z niego kiepski. Bestia uniosła go w górę trzymając obiema łapami i ucztując na krwi wydzierające go się opętańczo Yliana. ..Yokurę zmroził ten krzyk. Wiedział, że będzie następny, wiedział że sam nie ma cienia szansy przeciwko bestii.. A najgorsze, że był sam. Bo jakiż to głupiec zapuszczałby się do kanałów.
- letami, ólstwa..- niosło echo. To wlało w orka nieco nadziei.

Phalenopsis, kanały pod miastem, inny obszar

Druidka pochyliła się nad najbliższą kupką szlamu i dźgnęła ją stylem.. Szlamisty osad ,zaczął szybko korodować sztylet.

- Tylko ostrożnie z tym czymś proszę. - Aydenn powiedział do druidki, po czym zwrócił się do reszty kompanii - Turam sprawdź na mapie, czy możemy pójść inną drogą. Mildranie, czy potrafisz rzucić takie zaklęcie jak to na tych niby pochodniach? Jeśli tak, to zrób to na na dwóch strzałach. Ja wypuszczę jedna a tropiciel druga, tak żeby wylądowały w pewnej odległości od siebie i oświetliły trochę tunel. Będzie można zobaczyć, czy daleko się to cholerstwo ciągnie. Jeśli nie, to cóż, ktoś będzie musiał sprawdzić... Jacyś ochotnicy? -
-Niestety takim mało przydatnym czarem nie zaśmiecałem swojej księgi.- rzekł Mildran.- Kto by mógł przypuszczać, że będzie potrzebny?
-Poradzimy sobie bez tego czaru.- rzekł Varryaalda, wyjmując dwie strzały i wbijając w ziemię.
- No chyba, że ktoś może zaproponować inna metodę wybadania korytarza. Jeśli to cholerstwo ciągnie się stosunkowo nie daleko, to można spróbować przejść. Jeśli nie, to cóż... Mam nadziej, że któreś z was szanowni magicy ma coś odpowiedniego na te okazję. Pamiętajcie tylko o tym co mówił Turam o używaniu ognia w kanałach. -
Najemnik odwrócił się w kierunku Luinëhilien, ciekawy efektów jej małego eksperymentu. Skorodowany sztylet nie zachęcał do beztroskiej eskapady w głąb tunelu.
- Inaczej trzeba będzie wybrać inną drogę... Jest takowa mości Turamie? -
-Jest, tyle że.. pod szaletami miejskimi.- wybąkał pod nosem krasnolud, nieco zaczerwieniony.
- Gdzie? Nie dosłyszałem.- rzekł głośniej elf.
- Pod szaletami miejskimi, tuż pod wychodkami dla pospólstwa! -krzyknął krasnolud głośno. A echo rozniosło jego głos po pobliskich kanałach. Po czym dodał ciszej.- Ale, to nie droga dla bohaterów. Czyż Attani Lew Północy, Pogromca Siedmiu Smoków, kiedykolwiek łaził pod wychodkiem ? Nie sądzę.
Tymczasem tropiciel kucnął obok w bitych strzał, układając łuk do strzału w poprzek ciała. Po czym błyskawicznie sięgnął po jedną, następnie po drugą strzałę, posyłając pocisk za pociskiem.
Każdy z nich zasilony magią łuku zapłonął. Wystrzelone pociski nie były celne.. Ale nie o tropicielowi chodziło. W świetle płonących strzał wszyscy zauważyli, że kanał przez jakieś sto pięćdziesiąt metrów pokryty był tymi kępkami szlamu.
- Czasami trzeba zaryzykować- rzekl Varryaalda, zanim ktokolwiek mógł coś powiedzieć na temat tej metody.
Zaś wilczyca obróciła się w druga stronę i warknęła cicho.

Phalenopsis, zamek króla czarodzieja, wielka biblioteka.

Elf podszedł do gnoma.
- Zaniosłem księgi. Czy coś jeszcze?
Mistrz Biblioteki ledwo raczył obdarzyć swego podwładnego spojrzeniem, po czym znów zagłębił się w księgi. Dopiero po chwili elf usłyszał.- Może później.. Na razie jesteś wolny.
Beriand zajął się więc zgłębianiem lektury , pod tytułem "Teoria Zapomnianego Wymiaru" Tygelinusa . Ów tom opisywał dowody jakie zebrał ów uczony, mające potwierdzić istnienie wymiaru znajdującego się daleko poza znanym wieloświatem i mającego nikłe połączenia z Tais. Ów zapomniany wymiar miał się oznaczać postępującą degradacja prawa rzeczywistości i chaosem większym niż w Limbo.
Tymczasem ktoś się zaczął głośno dobijać do drzwi Biblioteki.
Hyanelius podszedł do drzwi i zobaczył za nimi grupkę rozwścieczonych krasnoludów.
- Co wy tu robicie?- spytał Mistrz Biblioteki.
- Ty się kurduplu odsuń , mamy sprawę do tego elfiego gnojka. Przez niego pupilki Arsiviusa pokiereszowały nam herszta.-odparł jeden z nich.
- Ku...ku...kurduplu? -wyjąkał nerwowo gnom, ale po chwili się opanował i rzekł zimnym głosem, skrywającym wybuch szału.- Tu jest biblioteka i nie macie tu wstępu, prymitywy.. Wynoście się stąd.
-Słuchaj no.- największy z krasnoludów machnął gnomowi toporem przed nosem.
Hyanelius wypowiedział kilka słów i machnął dłonią. Nastąpił błysk i po chwili, w miejscu krasnoluda, leżał nocnik.
- Wynoście się stąd pókim dobry..- mruknął Hyanelius.- Na wasze szczęście bando brodatych goblinów, nie mam czasu by uczyć was manier.
Gnom kopnął krasnoluda zmienionego w nocnik i zatrzasnął drzwi z hukiem.
Zaś Beriand usłyszał zza drzwi krasnoludzkie głosy. - Nie szkodzi, mamy czas elfie, nigdzie nam się nie spieszy. A ty kiedyś będziesz musiał wyjść.. Wtedy się policzymy.
-Właśnie.. urządzimy cię tak, że będziesz żałował, że nie spotkałeś pupilków Arsiviusa.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 27-07-2007 o 19:58.
abishai jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172