Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2019, 10:24   #29
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację


To był niezły dzień. Owocny. Znalazł Jagodę. Przespacerował się po mieście. Nawet był skłonny zakląć się na Sigmara, że Ingrid nawet kilka razy zerknęła przez okno, kiedy przechodził ulicą. Najpewniej też go pragnęła, więc humor nie opuszczał go aż do bramy.
Potem było już nieco gorzej, kiedy "cudaki" chyba nieco przedobrzyli w karczmie, i sierżant musiał zareagować. Oczywiście, złapał pierwszego strażnika, jaki nawinął mu się pod rękę. Robiącego sobie krótką drzemkę w jadalni Alexa który zamierzał uhonorować tym chwilowym odpoczynkiem również Ranalda, bo chwilę zamierzał szelmowsko przeciągnąć aż do nocy. Sierżant jednak, chyba nie był przesadnie religijny, wyrywając go ze snu solidnym kopniakiem.

-Tak jest szefie! Się rozumie szefie! - Aleksander stał wyprężony jak struna przed sierżantem. Nie wiedział, czy tak wolno, albo czy powinno, ale jedyne co kiedyś widział to dryl proporca landsknechtów jego książęcej mości. Oni też stali wyprężeni, kiedy wielki mięśniak o aparycji kudłatego prosiaka wrzeszczał i lżył ich ile wlezie. Po kilku chwilach, które zajęło chłopakowi ogarnięcie wytycznych sierżanta, Alex stał już przed strażnicą, mamrocząc i wciągając na głowę swój niebieski beret z piórkiem. Leserowanie się skończyło, i czas było zabrać się do roboty.

- Pewnie, że idziemy. - Aleksander uśmiechnął się pogodnie. - Mamy nowe wytyczne. Trzeba zebrać ekipę i zobaczyć tych cudaków. Wpierw pędzimy do ratusza, po Wernera. Nie wiem, gdzie jest Timi, ale jeśli znajdzie się po drodze, to dobrze. Jak nie, to trudno. Jacek też by się przydał, ale jak już polecieli cudaków oglądać, to może nadal oglądają? - zastanowił się przez chwilę.
- Tak, mogą być w karczmie już - pokiwał głową i dał znak kiwnięciem, by dziewczyna szła za nim.
- Albo broń zabrałaś? - spytał idąc uliczką i starając się nie patrzeć zanadto na bujające się krągłości i udając, że sprawdza jej pasek.
- Wiesz...po prostu mogą być problemy z tymi cudakami - Wzruszył ramionami i ruszył dalej, w stronę ratusza.

"Potem do karczmy, niezależnie kogo uda się po drodze znaleźć" pomyślał zaciskając pięść na solidnej pałce i poprawiając łuk wiszący na plecach.

 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline