Karczmarz, niegramotny nieuk, z liczeniem monet radził sobie tak dobrze jak ze stepowaniem - w ogóle sobie nie radził. Równie dobrze można byłoby spytać go, jak fazy księżyca wpływają na masturbację trolli. Wtedy również zobaczyłby oczy wielkości talerzy, i rozdziawione usta ze zdziwienia. Trzeba było mu pomagać w liczeniu, a Valles, który niegdyś studiował arytmetykę i pracował u swego ojca na dworze w skarbcu jako lichwiarz, łatwo poradził sobie z ogromem ilości brzęczących monet. Szybko wrócił do stołu. Nawet nie zauważył gościa w czerni. Tamten wyszedł, gdy najemnik rozdzielał pieniądze po przygodnych towarzyszach.
Valles nie miał na tę noc dachu nad głową. Postanowił wynająć jakiś mały, tani pokój w tej karczmie.
- Dobry człowieku, znajdzie się tu jakieś wolne łóżko dla zmęczonego? - spytał barmana. Byle niezbyt drogie, proszę. - Valles nie lubił wygód. U ojca na dworze męczył się na puchowych pierzynach, a w czasie tułaczki najemniczej przyzwyczaił się i polubił twarde koje i prycze.
__________________ "Sousa kanashimi wo yasashisa ni
Jibun rashisa wo chikara ni
Kiminara kitto yareru shinjite ite
Mou ikkai! Mou ikkai!"
Ostatnio edytowane przez Mazurecki : 24-07-2007 o 00:41.
Powód: Nazwy karczm. :/
|