Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2007, 01:15   #102
Hael
 
Reputacja: 1 Hael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodze
STALKER...
...dziś nic nie przeczyta, albowiem drażni mnie niepomiernie jego uporczywe pisanie ksywki dużymi literami.

Margot

Nic się nie stało. Słyszałaś szum samochodów, pogwizdywanie wiatru gdzieś nad głową, jednak domofon odpowiadał jedynie głuchą ciszą. Po chwili zaczęłaś ostrożnie naciskać pozostałe guziki na panelu, wkrótce zaczynając ślepo w nie walić. Nic z tego. Elektroniczny cud techniki rodem z najgłębszych czeluści PRL-u był prawdopodobnie zepsuty równie długo, jak długo już tu stał.
Wściekle kopnęłaś w drzwi. Zadrżały w futrynie, a ze ściany odpadło kilka drobnych pyłków tynku. Właściwie, dlaczego tak zależało ci na tym, żeby się tam dostać? Przymknęłaś oczy, próbując uspokoić się, zebrać rozbiegane myśli.
Czułaś to. Co? Nie potrafiłaś wyjaśnić tego sama przed sobą. Czułaś już coś takiego, wtedy, na Wietrzni. Jakąś moc, jakieś ciepło... Jednak to było inne. Przyciągało cię jak miód mrówkę.
Spojrzałaś krytycznie na drzwi, które miałaś przed sobą. Same w sobie były niby solidne, jednak framuga sprawiała wrażenie że trzyma się w ścianie ostatkiem sił, a zamek i zawiasy były najwyraźniej przerdzewiałe. Rozejrzałaś się. Po prawej – ciemność, a po lewej, na oświetlonym rynku – ani żywego ducha. Tylko z rzadka jakiś rozpędzony wóz mijał wjazd do bramy.

Simba
Idziesz do szkoły, powoli, nie spiesząc się. Przecież cztery dni przed końcem roku nikt nie będzie miał ci za złe nawet najpotężniejszego spóźnienia...
Słońce świeci ciepłym blaskiem, zapowiadając upalny dzień. Rozmyślałeś...
Szedłeś powoli w kierunku Wietrzni, sceny niezwykłych wydarzeń sprzed kilkunastu godzin – bo któż w tak piękny dzień zdawałby się na komunikację miejską. Mijałeś rozległe, radośnie zielone łąki, ciągnące się niemal aż po horyzont, do których jeszcze nie dobrała się urbanizacja miejska. Wtem, wydało ci się iż coś słyszysz. Przystanąłeś raptownie i dźwięki ustały. Po chwili obudziły się jednak znowu.
Jakby odległy, cichy szum w uchu. Ciche, melancholijne dźwięki pieśni celtyckich. Niesione przez wiatr...
Tak eteryczne, iż nie mogłeś nawet wsłuchać się w nie uważnie. Skąd mogą dochodzić...?
Rozejrzałeś się. Bloki, łąki, ulica, a w oddali Wietrznia i skupione wokół zagajniki tarniny...

Alex
Gdy oślepił cię błysk, wydawało ci się, iż słyszysz zew wilka. Rano obudziłeś się, nie będąc pewien, czy to wszystko zdarzyło się we śnie, czy na jawie. Potem znalazłeś w swoich ubraniach ten kryształowy kolec.
Tego dnia, wracałeś do domu już po zmroku. Gwiazdy świeciły na niebie, a twoje myśli wciąż uciekały do tych niezwykłych wydarzeń z przed doby.
Byłeś już całkiem blisko swego celu, gdy zauważyłeś przy drodze wilka. Raptownie zatrzymałeś się. Zwierzę stało nieruchomo, z uniesionym pyskiem, wpatrując się w ciebie. Tylne łapy skrywały się za przydrożnymi krzewami, a światło gwiazd odbijało się w nich srebrnym lśnieniem.
Przez chwilę nawiązaliście kontakt wzrokowy. Ty i on. W końcu wilk opuścił łeb, obrócił się i zniknął w krzakach.
Demos... Czy to możliwe? Jest tyle wilków, nawet tu, w Polsce. Chociaż...

No i STALKER, po raz ostatni znaj łaskę Pana:
Zobaczyłeś ohydną, wykrzywioną humanoidalną twarz na środku stawu. Odskoczyłeś przerażony. Jednak gdy odjąłeś kryształ od oczu, to Coś wyglądało już o wiele przystępniej. Jego nierówna powierzchnia musiała zniekształcić obraz...
Tuż nad wodą, wynurzało się coś na kształt ludzkiej głowy. Jednak z pewnością nie była ona ludzka – była wyraźnie mniejsza, pokryta jasnozieloną, oślizgłą skórą. Spod mokrych, oblepiających całą głowę wyzierało dwoje wyłupiastych, jakby żabich oczu i lekko spiczaste uszy.
Stwór przyglądał ci się przez chwilę lekko przekrzywiając głowę. W końcu wyprostował się, przystawił kciuki rozczapierzonych dłoni do uszu i, szeroko otwierając usta, pokazał ci imponujący, zielonkawy język. Dokonawszy tego, jak gdyby nigdy nic zniknął pod wodą. Pozostały po nim tylko bąbelki.
Nikt ze zgromadzonych wokół licznie amatorów parkowego wypoczynku, nie zwrócił na niego uwagi.
 
__________________
Ich bin ein Teil von jener Kraft
Die stets das Böse will
Und stets das Gute schafft...
Hael jest offline