Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2019, 23:29   #34
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Ortega dobiegła i zapytała:
- Jesteście cali? - popatrzyła na wtopionego w parking chłopaka, a potem na Tommyego - Jak my z tego wyjmiemy?
- Jak się obudzi może sam wyjść. - Mruknął Franko.
Słyszeli zbliżające się syreny radiowozów.
- Zjeżdżajcie, miejmy nadzieję, że nie obudzi się za szybko. I dzięki za pomoc. No idźcie.
Czas był najwyższy, ruszyli biegiem. W filmach Batman znikał z większą godnością. Może to przez pelerynę. Tak, na pewno przez pelerynę.

Nie wiem gdzie idziecie dalej, do Maxa? Czy gdzieś indziej?


Jessi pociągnęła greka do prywatnego wejścia na górę. Ale po kilku krokach było jasne, że zbiry nie odpuszczą tak łatwo, zwłaszcza że widzieli, iż wszyscy się bali zareagować.
Dwóch zastąpiło drogę na górę, pozostałych dwóch zaczęło zachodzić od boków. Wszyscy mieli noże.
- Trzeba było zapłacić stary, teraz skończyły się żarty… - powiedział herszt.
- Taa, twoja żonka szybciej opchnie tą budę…
- Zamknij mordę i bierz tą cipę
- warknął herszt przerywając kompanowi. Ten oblizał nerwowo wargi i ruszył na Jessi z nożem.

Masz inicjatywę, najbliższy jest jakiś krok od Ciebie, pozostali do 5 kroków.


Przygotowawszy się na jutro Brooke zerknęła jeszcze na wiadomości. Zainteresowało ją to, bo pokazywali kolesia wtopionego w asfalt. Kamera pokazała wbite w mur dwa samochody, koleś podobno rzucał nimi jak piłkami. Gdyby nie Wujaszek i Lawina ktoś mógł zginąć. Nagle zamarła spoglądając na strażaków wycinającymi kawał asfaltu z nieprzytomnym chłopakiem. Tod Monarri. Chodził z nią do klasy. Miał stypendium. Trzymał się trochę na uboczu, bo nie miał bogatych starych. Nie miał żadnych. W przeciwieństwie do większości uczniów ciężko zapracował na naukę w prywatnym liceum. Nauczyciele go lubili, bo nie był roszczeniowym gnojkiem jak połowa szkolnej populacji. I naprawdę miał łeb na karku, tyle że… był dużo niższy i szczuplejszy.
Sullivan byłby ciężko zdziwiony, gdyby jego przemowa odniosła inny skutek i niż upuszczenie niesionego pakunku i sięgnięcie po broń. Zaczęli strzelać w kierunku jego głosu, Sullivan kucnął by zmniejszyć szanse na przypadkowy postrzał. I taka piękna cicha, gwiaździsta noc poszła psu w dupę. Koniec urlopu, trzeba wracać do roboty...
 
Mike jest offline