Kerth przez chwilę jeszcze stał, włożył rzeczy do torby. Wyprostował się i ruszył za swoim pobratymcem o imieniu nie do wymuwienia. -Snus... Snur... Muminkenie poczekaj.
Dogonił Keertha i zwrócił się do niego: -Musimy iść w grupie.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |