|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
09-07-2007, 21:13 | #91 |
Reputacja: 1 | Keerth zaklął gdy dostał drzwiami karocy, dał dwa kroki w tył, upuścił trzymane w rękach przedmioty i usiadł. "Ja mu jeszcze pokaże". Już miał coś powiedzieć gdy powierzchniowiec wjechał do miasta i kazał ich wpuścić. "Pozwolił nam wejść to narazie mu daruję." Keerth zaczął zbierać rzeczy i wstawać, głowa potwornie go bolała. Gdy Vessi podeszła żeby zobaczyć co z nim popatrzył na nią i powiedział. -Nic mi nie jest ale dziękuje.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa zakalcem w ustach nie wyrośnie, dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi, w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |
15-07-2007, 22:45 | #92 |
Reputacja: 1 | - Mlask, mlask, mlask. Keerth nie poruszył się nawet, podczas całej sceny odgrywanej przez jego pobratymca i Nadziemianina. Taksował tylko tego ostatniego pełnym pogardliwej litości spojrzeniem. Niestety, w ciemności prawdopodobnie nie mozna było tego docenić. Gdy przybysz w dziwnym wozie kazał ich przepuścić, Mumriken zamlaskał i przemówił: - Mamy iść, chodźmy. Do ogrodów. I podreptał powoli w stronę bramy.
__________________ Ich bin ein Teil von jener Kraft Die stets das Böse will Und stets das Gute schafft... |
24-07-2007, 10:37 | #93 |
Reputacja: 1 | Kerth przez chwilę jeszcze stał, włożył rzeczy do torby. Wyprostował się i ruszył za swoim pobratymcem o imieniu nie do wymuwienia. -Snus... Snur... Muminkenie poczekaj. Dogonił Keertha i zwrócił się do niego: -Musimy iść w grupie.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa zakalcem w ustach nie wyrośnie, dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi, w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |
24-07-2007, 11:59 | #94 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Vessi spokojnie ruszyla za swoimi towarzyszami. Podzielala w pelni zdanie Nathaniela o trzymaniu sie w grupie. W koncu maja tylko siebie. Gdy byla przy straznikach skinela im glowa w hmmm chyba zwyczajnie chcac im podziekowac za nie zabicie ich tak od razu... Ciekawe jak jest za tym murem.... Czy faktycznie tak tam pieknie?.... Dziewczyne niezmiernie rowniez interesowalo co sprawilo ze ten czlowiek pozwolil im wejsc... Dziwny ten swiat...
__________________ [B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B] |
27-07-2007, 19:47 | #95 |
Reputacja: 1 | Gdy weszliście do miasta, strażnicy zamknęli bramę rozmawiając i zerkając na was co chwilę - bez wątpienia mówili o was, uśmiechając się pod nosem co chwilę. Waszym oczom ukazało się ludzkie miasto. Wysokie, kamienne budynki stanowiły główny element krajobrazu, aż po horyzont - wyjątkowo bliski horyzont - bliższy podziemnym standardom niż tym, które mieliście okazję podziwiać na Powierzchni. Podstawową różnicą jednak było to, że mimo zabudowań nad wami wciąż było błękitne niebo. Za niektórymi z domów - bo budynki na pewno pełniły funkcję mieszkalną - widać było coś w rodzaju kępek zieleni - czy to właśnie miały być te ogrody? Daleko, na końcu ulicy, na której staliście, wznosiła się majestatycznie budowla zupełnie inna niż te pobliskie. Była dużo wyższa i piękniejsza, a Nathaniel dostrzegł, że otacza ją o wiele bujniejsza zieleń niż ta między domkami. "Pałac" - pomyślała Lyhnis, przypomnając sobie jednocześnie, że tylko ona ma jakiekolwiek pojęcie, na co patrzą. Jako, że w Podziemiu władza wyglądała inaczej, nie było tam też miejsca takiego, jak pałac. Owszem, niektórzy mieli domy bogatsze od innych, jednak żadne z nich nie przewyższały przeciętności w takim stopniu. Mimo, że nie widziała otoczenia pałacu tak, jak Nathaniel, to jednak, pamiętając opowieści, wyobraziła sobie także i roślinność otaczającą budowlę. Jej wizja znacznie różniła się od rzeczywistości, ale czego innego można było się spodziewać, kiedy żadne z nich nigdy wcześniej nie widziało nie tylko żadnego pałacu, ale także Powierzchni? Z racji późnego wieczoru, na ulicy nie było nikogo. W kilku domach paliło się światło, jednak - jak zauważył Kerom - w tych na tyle bliskich, by było was dobrze widać w oknach, światło zaraz zgasło, a okiennice zatrzasnęły się. W oddali widzieliście powóz, który przed wami wjechał do miasta. Gdzieś niedaleko przed pałacem skręcił i zniknął wam z oczu. Kilka, może kilkanaście minut później mieliście wyraźne wrażenie, że ktoś was obserwuje. Zbieg okoliczności? |
28-07-2007, 20:21 | #96 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Lyhnis ostroznie szla za swoimi towarzyszami. Oni widzieli lepiej niz ona. Miasto bylo ogromne, a przynajmniej takim sie jej wydawalo. Droga, ktora podazali zmierzala do jakiegos duzego budynku. Lyhnis natychmiast okreslila go palacem, choc wcale nie byla pewna czy tak wlasnie palac ma wygladac. Czula sie tutaj nieswojo, choc z drugiej strony to wszystko ja fascynowalo. Niewiedziala co sadzic. Wrazenie obserwowania wcale tego stanu rzeczy nie poprawialo. - Wydaje mi sie ze dobrze zrobimy udajac sie do kogos kto wlada tym miastem i szybko wykonamy nasz misje. Niewiem jak wy ale ja wcale sie tu dobrze nie czuje.... Wole nie myslec co bedzie gdy dzien nas tu zastanie...
__________________ [B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B] |
29-07-2007, 00:20 | #97 |
Reputacja: 1 | Mumriken mocniej zacisnął łapy na swym długim kiju. Małe, zmrużone oczka czujnie latały mu na wszystkie strony. - Noc może być jeszcze gorsza od dnia - mruknął dziwnie zachrypniętym głosem - Możemy iść do kogoś, kto włada, tylko ciekawe, gdzie go znajdziemy. Snusmumriken odchrząknął, mlasnął i ruszył na wprost. Dodał jeszcze tylko sam do siebie: - Nie podoba mi się to...
__________________ Ich bin ein Teil von jener Kraft Die stets das Böse will Und stets das Gute schafft... |
29-07-2007, 10:57 | #98 |
Reputacja: 1 | Nathaniel szedł jako pierwszy i prawie nie słuchał towarzyszy. W ręku ściskał przybory do pisania i rysował szczegóły techniczne i architektoniczne. -Tak, dobry pomysł zgadzam się.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa zakalcem w ustach nie wyrośnie, dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi, w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |
29-07-2007, 22:39 | #99 |
Reputacja: 1 | Kerom szedł z tyłu. Nie odzywał się od kont zostawił Almenę w chacie u człowieka. Polubił tą dziewczynę. I to bardzo. Gdy weszli do miasta ręka mężczyzny mimowolnie znalazła się na rękojeści miecza. Chłód metalu dodawał mu otuchy. Nerwowo wodził wzrokiem po domach. Dalej ulicą okna paliły się, lecz te przy których przechodzili gasły a okiennice zamykały się z głuchym hukiem. -Czy tylko ja się czuję, jak zwierzę w klatce? Idźmy tam, gdzie może urzędować rada Miasta.- chłopak w sumie powtórzył słowa Lyhnis. |
30-07-2007, 00:07 | #100 |
Reputacja: 1 | Naprawdę, jeśli chcecie [czyt. Wasze postaci chcą] między sobą rozmawiać, nie krępujcie się! Na dobrą sprawę, nie wiecie o sobie praktycznie nic poza tym, co powiedzieliście na radzie. Staliście tak na środku, nie robiąc praktycznie nic konstruktywnego. Każdy powiedział, co miał do powiedzenia, nie zwracając większej uwagi na wypowiedzi innych. A może tylko udając, że ich nie słyszał? Nieco dalej, usłyszeliście hałas w bocznej uliczce. Zaraz wyszedł z niej jakiś pijak, najwyraźniej próbujący śpiewać. Gdy was zauważył, zatrzymał się, pochylił (choć to może było niezależne od widoku), a na jego twarzy można było dostrzec wyraz nie do końca świadomego strachu. - Mateczko, oj, jedyna, ja... - czknął głośno. I zaczął się wycofywać tam, skąd przyszedł, gęsto się potykając - Ja przessssstanę pić! Ja już nigdy więcej! |