- Pierdolone debile – warknął Sullivan kucając do ziemi i cofając przed obstrzałem. Gwizdnął w palce.
- Geri, Freki, brać ich! – krzyknął a potem nasłuchiwał momentu gdy psy skoczą na przeciwników. Ruszył powoli przed siebie z glockiem wycelowanym w mężczyzn. Postanowił dotrzymać danego im słowa i zrobić w końcu pożytek ze swoich pistoletów nieużywanych prawie od miesiąca.