Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2019, 09:25   #2
GrubyErni
 
GrubyErni's Avatar
 
Reputacja: 1 GrubyErni ma wspaniałą reputacjęGrubyErni ma wspaniałą reputacjęGrubyErni ma wspaniałą reputacjęGrubyErni ma wspaniałą reputacjęGrubyErni ma wspaniałą reputacjęGrubyErni ma wspaniałą reputacjęGrubyErni ma wspaniałą reputacjęGrubyErni ma wspaniałą reputacjęGrubyErni ma wspaniałą reputacjęGrubyErni ma wspaniałą reputacjęGrubyErni ma wspaniałą reputację
Łukasz złapał się za szczękę i delikatnie przejechał po swojej brodzie.
- Ahh, długo by opowiadać. Jadę dziś na działkę i może się przydać. - Odpowiedział ciekawskiej klientce, ale w jego głowie przechodziło tysiące myśli :
Skąd ta łopata? Dlaczego on ją ma i po co ją tu ze sobą przytargał? Nie mógł wyjść na jakiegoś dziwaka, który nie wie co robił i targa ze sobą narzędzia pokroju łopaty. - Dobra dziś zrobimy rozciąganko - dorzucił szybko, na co kobieta odpowiedziała zwyczajnym przytaknięciem.
Trening przebiegł gładko, w rzeczywistości Łukasz ustawił ćwiczenia pod siebie, ponieważ rozciągnął swoje obolałe mięśnie przy wykonywaniu powtórzeń demonstracyjnych. Spojrzał na rozpiskę dnia w swoim telefonie i na dziś miał już wolne. Jak to ksiądz, odprawił swój rytuał i po robocie. Zawsze umawiał się na jeden, maksymalnie dwa treningi, ponieważ sam wtedy wykonywał jakieś ćwiczenia i nie marnował dni, bo jak wiadomo - jeżeli chcesz wyglądać jak Bóg, to nie ma zmiłuj. Podpiął swoje słuchawki do smartphona, wziął łopatę i ruszył na parking siłowni. Ku wielkiemu zdziwieniu nie znalazł tam swojego samochodu.


Podrapał się pogłowię i pomyślał "Co ja do chuja wczoraj robiłem?". No nic, kolejna okazja do treningu. Chwycił łopatę tak, by jej ciężar równomiernie wyrównywał się na jego ręce i ruszył truchtem do domu. Cała sytuacja musiała wyglądać komicznie, ale zapewne nie jedna kobitka widząc jego muskularne ciało pomyślała, że to nowa moda na treningi i już jutro w parku będzie można ujrzeć falę biegających "łopatników". Jego samochód stał zaparkowany pod blokiem, co wydawało się dziwne, ale nie zaprzątał sobie tym głowy. Po dotarciu do swojego małego mieszkanka spojrzał na zegarek, który wskazywał już godzinę jedenastą. Poszedł pod prysznic, a gdy wrócił zaczął komponować obiad prawdziwego mężczyzny - ogromny wołowy stek, kasza jaglana i kilka szparagów. Po zjedzeniu swojego posiłku, stwierdził, że zadzwoni do swojego przyjaciela - Grzegorza, który pracuje jako dietetyk i zazwyczaj odsyła do Łukasza na treningi swoich klientów. Podobnie działa nasz mięśniak, zlecając badania wysyła do "najlepszego dietetyka jakiego znam - Pana Grzegorza Michowskiego". Tak o to wzajemnie zarabiają na ludziach, więc można powiedzieć, ze oprócz znajomości od piaskownicy łączą ich pieniądze. Łukasz nie był wstanie dodzwonić się do swojego przyjaciela i odpowiadała mu tylko poczta głosowa, więc postanowił wysłać SMS, ponieważ zostawienie wiadomości głosowej mija się z celem. kto w XXI w odsłuchuje pocztę głosową? Treść SMS'a była następująca " Siemano, wiesz może gdzie ja wczoraj byłem? urwał mi się film, a obudziłem się przytulony do łopaty."
Po wysłaniu SMS postanowił podjąć się kulturze wyższej - czytaniu literatury. Oczywiście książki, które czytywał nie były i nie są szczytem kultury i przeznaczone do osób inteligentnych. Biblioteka Łukasza składała się w dziewięćdziesiąt dziewięciu procentach z biografii sławnych sportowców i nowoczesnych sposobach ćwiczeń. Ten jeden malutki punkt procentowy, które stanowiły inną literaturę, tę ambitniejszą była książka "Mały Książe" autorstwa Antoine'go de Saint-Exupery'ego. Nigdy jej nie przeczytał, mimo że ma dla niego wartość sentymentalną. Dostał tę książkę od jego świętej pamięci babci na jej łożu śmierci. Było to pięć lat temu, z jego życia odeszła jedyna bliska mu osoba, z którą łączyły go więzy krwi. Elżbieta, bo tak miała na imię ta kobieta jednak zostawiła w Łukaszu swoją część, bowiem zaszczepiła w nim miłość do słuchania muzyki z płyt winylowych. W mężczyźnie pozostało to do dziś. Łukasz po czytaniu zabrał się do wykonania popołudniowych ćwiczeń. Po treningu włączył jakąś płytę i oddawał się marzeniom i relaksowi. Tego wieczoru padło na album Tonight's the Night - The Shirelles. Łukasz życiu się na kanapę i zaczął rozmyślać gdy w tle leciało piękne "Will you still love me tomorrow". Myśli przeszywające jego umysł dotyczyły płci pięknej, a mianowicie jednej przedstawicielki - Majki Skowron. Mężczyzna miał straszną słabość co do tej kobiety, nie mógł wytrzymać dnia, by o niej niemyślący. Nagle przypomniał sobie, że obie jego westchnień miał wczoraj urodziny. Wstał z kanapy i pobiegł pod prysznic, po czym godzinę wybierał odpowiedni strój, nie założy swetra, bo za sztywno, koszula za elegancka, a może ubierze się w dres i przypadkiem przebiegnie obok jej domu? Nie, tego wieczoru Łukasz stwierdził, że zaryzykuje i odwiedzi Majkę od tak i na dodatek z kwiatami. Ubrał się w zwyczajnie - biała koszulka, jeansy, czarne trampki i do tego skórzana kurtka. Stwierdził, że do Majki pójdzie pieszo, bo wtedy będzie mieć czas na ułożenie odpowiedniego powitania i zaplanowania rozmowy.


Był małym świrem na punkcie Majki, zawsze chciał wypaść jak najlepiej i naturalnie, ale zazwyczaj kończyło się to na maniakalnym wzrokiem na jego obiekt westchnień. W drodze do uroczej influencerki wskoczył do kwiaciarni kupił bukiet kwiatów, nie kupił róż stwierdził, że to oklepane. Gdy dotarł do ulicy, z której doskonale było widać dom dziewczyny zamarł, na jej podjeździe stały dwa radiowozy, których światła kogutów były oślepiające. Całe jej podwórko było odgrodzone taśmą policyjną i pracował tam sztab ludzi. Bukiet wypadł z dłoni Łukasza, a sam chłopak się wycofał zmieszany. W przypływie emocji trafił do mieszkania aptekarki, z która miał dziś trening. Monika otworzyła mu drzwi w samym szlafroku, a gdy wszedł do jej mieszkania i zatrzasnęły się drzwi nie miała już nawet tego.... Jak ksiądz wiecznie na służbie. Łukasz po wszystkim wrócił do siebie, gdzie w wejściu leżała ta nieszczęsna łopata. Mężczyzna złapał ją usiadł na kanapie i zaczął rozmyślać skąd ją ma. Finalnie nie dowiedział się niczego, ale w jednej chwili mogło się to zmienić, ponieważ nagle dostał SMS od Grześka,
" Sorry, że nie odpisywałem, ale dziś Agata, wymyśliła sobie, że robimy wycieczkę bez telefonów. Spotkajmy się jutro u mnie w gabinecie. 11 Ci pasuje? ", Łukasz odpisał tylko OK i wziął piwo z lodówki, wypił go na"hejnał" i poszedł spać, to był dziwny dzień, ale przeczucie, że to dopiero początek stawało się coraz to bardziej realne.
 
__________________
"Źli ludzie nigdy nie mają czasu na czytanie- powiedział Dewey- To jeden z powodów, dla których są źli."
Lemony Snicket – Przedostatnia pułapka
GrubyErni jest offline